Zamknij

Mentzen w Mielcu: słyszałem, że nie jestem „prezydencki”. To prawda… [FOTO]

18:07, 20.09.2024 ks Aktualizacja: 18:55, 20.09.2024
Sławomir Mentzen w Mielcu. 20 września 2024 r. Fot. Kacper Strykowski / hej.mielec.pl Sławomir Mentzen w Mielcu. 20 września 2024 r. Fot. Kacper Strykowski / hej.mielec.pl

Sławomir Mentzen jako kandydat Konfederacji na prezydenta w przyszłorocznych wyborach - mimo braku rozpoczęcia kampanii wyborczej - objeżdża już Polskę, by otwarcie mówić o swoich planach na prezydenturę. Po pierwszym spotkaniu w Przemyślu, przyjechał do Mielca, by na Rynku spotkać się z sympatykami.

- Gdy mówię, że będę startował w tych wyborach to słyszę, że to zły pomysł, ponieważ w ogóle nie jestem „prezydencki”. To jest prawda, zgadzam się z tym - ja w ogóle nie jestem „prezydencki”, bo Polacy przyzwyczaili się do tego, że prezydent pełni role reprezentacyjne, wręcza ordery, ułaskawia przestępców, wygłasza przemówienia, wydaje przyjęcia, pilnuje żyrandola i nie zajmuje się rzeczami ważnymi, podpisuje wszystko, co przyniosą mu do podpisania i nie ma wpływu na los państwa polskiego. 

Mentzen zapowiedział, że „jeżeli uda mu się zostać prezydentem, to będzie to najaktywniejsza prezydentura w historii Polski - nie tylko pod względem złożonych do Sejmu projektów ustaw, ale również tych zawetowanych, bo obecni prezydenci wetują poniżej 1 procenta ustaw, podpisują prawie wszystko - powiedział na mieleckim Rynku Sławomir Mentzen.

[FOTORELACJANOWA]11762[/FOTORELACJANOWA]

Nieformalny jeszcze kandydat Konfederacji na prezydenta przyjechał do Mielca. Towarzyszyli mu posłowie Konfederacji: Michał Połuboczek, Tomasz Buczek, Grzegorz Płaczek, Konrad Berkowicz, którzy przygotowywali sympatyków Konfederacji do głównego wystąpienia Sławomira Mentzena.

- Jestem przekonany, że większość z was, tak jak większość Polaków doskonale rozumie, że dobrobyt, a następnie płynąca z tego siła, duma, bezpieczeństwo narodów, bierze się przede wszystkim z pracowitości, oszczędności, przedsiębiorczości, a nie z zasiłków, drukowania pieniędzy czy też długu. Polacy tą prostą, ale czasem ciężką do przyjęcia prawdę rozumieją jak mało kto na świecie - mówił Mentzen.

- Od czasu, kiedy udało nam się wydostać - naszym rodzicom i dziadkom - z tej PRL-owskiej niewoli, Polska była jednym z najszybciej rozwijających się gospodarczo państw na całym świecie. Od 90. roku nasz produkt narodowy, nasza gospodarka liczona w dolarach, wzrosła dziesięciokrotnie. To sukces klasy nie europejskiej, ale globalnej, bo na całym świecie w tym czasie są pojedyncze państwa, które rozwijały się tak szybko, jak Polska - mówił.

Jak podkreślił, to „wielki sukces nie polskich polityków, którzy w zasadzie przeszkadzali w tym, jak mogli, ale właśnie Polaków, którzy swoją pracowitością, przedsiębiorczością, tym, że im się chciało robić kariery, pracować, oszczędzać, zakładać firmy, jeździć za granicę, żeby zdobyć pierwsze pieniądze i doświadczenie”. - To sukces nas wszystkich - podkreślał.

Mentzen mówił też m.in. o tajnym raporcie przygotowanym przez Naczelną Izbę Kontroli dotyczącym zdolności mobilizacyjnych i wojskowych sił zbrojnych RP do realizacji zadań w trakcie wojny”.

- Niestety raport jest tajny, więc nie mogę państwu nic powiedzieć, co się w nim znajduje, ale mogę powiedzieć rzecz całkowicie szokującą: jeden z najważniejszych dokumentów, który powstał w ciagu ostatnich dwóch lat, przez te dwa lata nie znalazł się w obrębie zainteresowania polskiego Sejmu. Komisja Obrony Narodowej, która przede wszystkim powinna zajmować się obroną narodową, przez dwa lata, w trakcie wojny Rosji z Ukrainą nie znalazła czasu, żeby pochylić się nad raportem mówiącym o tym, czy nasze wojsko jest zdolne do obrony obrony - mówił.

W wystąpieniu Mentzena nie zabrakło odwołań do historii. - Po tym, jak jako Polacy daliśmy radę przeciwstawić się najpierw niemieckiemu, a później sowieckiemu totalitaryzmowi, mamy nagle powiedzieć, że opuszczamy naszą flagę, zwijamy ją i przestajemy walczyć o państwo polskie, bo już nie mamy siły? Po tysiącu latach, po tym wszystkim, co osiągnęli nasi przodkowie, mamy przyznać, że w przeciwieństwie od nich, nie damy rady? Mamy być tym pokoleniem, które bez żadnej walki odda naszą suwerenność niemieckim i brukselskim biurokratom? Mamy być tym pokoleniem, które nie pomyśli, że warto byłoby się może jednak przygotować do jakiegoś konfliktu z Rosją? Mamy być tym pokoleniem, które da się zastąpić przez imigrantów z całego świata, dla których Polska nie jest żadnym specjalnym miejscem na świecie? Mamy być tym pokoleniem, które przejdzie do historii i zostanie zapisane w podręcznikach jako te, które zakończyło projekt tysiącletniego niepodległego państwa polskiego? - pytał retorycznie Mentzen.

- Nie, nie możemy tego zrobić i nie mamy do tego prawa. To jest odpowiedzialność, od której nie możemy się uwolnić. Jesteśmy to winni naszym przodkom, naszym dzieciom. Dostaliśmy to wszystko w depozycie i musimy to przekazać dalej. Nie możemy roztopić się w wielkim, europejskim super-państwie zdominowanym przez brukselskich i berlińskich urzędników. Nie możemy nie przygotować się do ewentualnego konfliktu - podkreślał.

Kandydat Konfederacji w przyszłorocznych wyborach prezydenckich krytykował dotychczasowych prezydentów. 

- Mieliśmy w tym „stylu prezydenckim” Bronisława Komorowskiego, mieliśmy prezydenckiego Andrzeja Dudę, o mało nie dostaliśmy też tak samo „prezydenckiego” Rafała Trzaskowskiego. Tylko co nam dała ta ich „prezydenckość”? Jeżeli dalej chcecie mieć prezydenta, który się będzie tak ładnie uśmiechał do obcokrajowców i udawał, że to deszcz pada, jak plują nam w twarz, to głosujcie dalej na przedstawicieli PiS-u czy Platformy. Jeżeli chcecie mieć prezydenta, który dalej będzie posłusznie podpisywał wszystkie ustawy, które mu przyniesie prezes jego partii, to głosujcie na przedstawcieieli PiS-u czy Platformy. Ja się do takich rzeczy po prostu nie nadaję. W tym względzie rzeczywiście nie jestem „prezydencki” - mówił Sławomir Mentzen.

Jak dodawał, sam „nadaje się do realizowania zadań, wytyczania i osiągania celów”. - W tym jestem dobry, a nie w udawaniu, że wszystko jest dobrze, kiedy wcale nie jest dobrze i nie jestem dobry w posłusznym wykonywaniu czyichś poleceń. Jeżeli uda mi się zostać prezydentem, to będzie najaktywniejsza prezydentura w historii Polski - nie tylko pod względem złożonych do Sejmu projektów ustaw, ale również tych zawetowanych, bo obecni prezydenci wetują poniżej 1 procenta ustaw, podpisują prawie wszystko - zapewniał.

- Ludzie mi też mówią, że jestem zbyt uparty, że zawzięcie, po trupach dążę do celu i że to jest problem, bo prezydent powinien być bardziej dyplomatyczny i bardziej ostrożny. Nieprawda. Problemem jest to, że właśnie poprzedni prezydenci w ogóle nie potrafili się uprzeć. Żaden z nich nie potrafił powiedzieć, że nie podpisze tej ustawy, bo podnosi podatki albo je komplikuje. Ja się uprę i nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi lub komplikuje podatki. Nie podpiszę żadnej ustawy, jeżeli będzie szkodliwa dla państwa i Polaków - niezależnie od tego, ilu prezesów partii będzie pielgrzymowało do mnie mówiąc, że „mam to podpisać” - obiecywał.

(ks)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%