[FOTORELACJA]10934[/FOTORELACJA]
Porucznik Armii Krajowej Henryk Cybulski to postać mało znana. Jako „wyklęty” praktycznie w ogóle nie funkcjonuje w przestrzeni publicznej - z różnych powodów - mówi Adam Gryczman, prezes Fundacji Prawda i Pamięć im. gen. Stanisława Maczka.
Mowa o poruczniku, który jako komendant Przedbraża na Wołyniu zorganizował i powiększył siły zbrojne, gotowe na obronę ludności cywilnej przed trwającym ludobójstwem realizowanym przez oddziały UPA. Cybulski rozbudował fortyfikacje rejonu Przebraża, zapoczątkował też ewakuację polskiej ludności z oddalonych wsi i miasteczek.
W efekcie jego działań liczba ochranianych osób wzrosła z początkowych 4 tys. ludzi do nawet ponad 20 tysięcy - na przełomie lipca i sierpnia 1943 roku. Oprócz Polaków przed Niemcami i Ukraińcami ukrywali się w Przebrażu Żydzi i zbiegli jeńcy radzieccy.
Jak podkreśla dzisiaj Adam Gryczman, „w okresie PRL były to tematy cenzurowane, natomiast teraz poprawność polityczna przeszkadza, żeby pokazać zasługi tego człowieka, a on uratował ponad 20 tysięcy osób”. - Wszyscy, którzy byli ofiarami tego ludobójstwa, musieli uciekać ze swoich wsi, uciekali w jedno miejsce, bo wiedzieli, że tam ktoś ich obroni - opowiada.
- Nie jest to zbyt popularna działalność, spotykamy się z różnego rodzaju oskarżeniami o rzeczy, które nie mają z nami nic wspólnego. Historia jest taka, jaka jest, a wspomnienie tego, że na przykład bronili się również przy pomocy sowieckich partyzantów, którzy w lesie także uczestniczyli w walkach z Niemcami, jest faktem, ale to o niczym nie świadczy - o żadnych sympatiach czy antypatiach. To fakt historyczny i nie wolno tego przemilczać - komentuje Adam Gryczman z Fundacji Prawda i Pamięć im. gen. Stanisława Maczka.
Symboliczny Dąb Pamięci por. Henryka Cybulskiego posadzony został w centralnej części Polany Niezłomnych na Szydłowcu.