Fot. Przemysław Cynkier
[FOTORELACJANOWA]13613[/FOTORELACJANOWA]
STAL: Krystian Witkowski, Zeljko Kozina, Jędrzej Królikowski – Jakub Janus, Rotem Segal 5, Przemysław Mrozowicz, Andrii Kasai, Mikołaj Kotliński 3, Jakub Tokarz 1, Dzianis Valynstau 5 (1), Maksim Krasouski 5 (1), Filip Stefani 2, Albert Sanek, Marcin Głuszczenko 3, Adam Wąsowski.
Trener: Robert Lis.
Karne: 3/2
Kary: 4 min (Wąsowski, Kotliński)
OSTROVIA: Kacper Ligarzewski – Kamil Adamski 7 (4), Przemysław Urbaniak 1, Robert Kamyszek 3, Artur Klopsteg 3, Miriani Gavashelishvili 2, Patryk Marciniak 1 (1), Dzmitry Smolikov 1, Ivan Burzak 6, Marek Szpera, Patryk Krok 1, Ksawery Gajek 1.
Trener: Kim Rasmussen.
Karne: 5/5.
Kary: 12 min (Adamski, Urbaniak, Smolikov, Burzak, Szpera, Gajek.
Sędziowali: Wojciech Bloch (Nakło Śląskie), Michał Solecki (Tarnowskie Góry).
Delegat ZPRP: Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice).
Widzów: 980.
Stawką tego spotkania była czwarta lokata w tabeli, a faworytem teoretycznie brązowi medaliści poprzedniego sezonu z Ostrowa. W mecz jednak lepiej weszli mielczanie. W pierwszych minutach byli skuteczniejsi w ataku, z dobrej strony pokazał się również golkiper Witkowski i po 9 minutach gospodarze wygrywali 4:2.
Po kwadransie Stal przeważała i wydawało się, że kontroluje spotkanie. Po rzucie Segala było 7:4. Jednak to piłka ręczna i wszystko może zmienić się dosyć błyskawicznie. Zespół Roberta Lisa zepsuł dwie – trzy akcje w ofensywie i Ostrovia złapała kontakt przy wyniku 8:7, po rzucie z koła – już w 17 minucie.
Kolejny raz kontakt Wielkopolanie osiągnęli w 27 minucie, gdy z drugiej linii trafił były rozgrywający mielczan Smolikau. Kilkadziesiąt później wyszarpali remis rzutem ze skrzydła – 12:12 w 28 minucie, przy karze dwóch minut Wąsowskiego, która została podyktowana po szarpaninie na kole.
Ostatnie chwile pierwszej części meczu były nerwowe, jednak Głuszczenko zdołał rzucić z biodra do siatki na kwadrans przed syreną kończącą pierwszą część i na przerwie mieliśmy wynik 13:12.
Druga połowa dla Mielca przyniosła katastrofę. Biało-Niebiescy zepsuli aż sześć sytuacji ofensywnych. To mocna, doświadczona Ostrovia musiała wykorzystać. W 41 minucie, gdy grę przerwał trener Lis, Ostrów wygrywał 20:16.
Rozmowa za wiele nie zmieniła, bo kolejne trzy sytuacje jego ekipa także zmarnowała. Na kwadrans przed końcem spotkania było 23:16. To był czas, który zdecydował o losach całego spotkania.
KPR z Ostrowa później już spokojnie kontrolował przebieg zawodów i zasłużenie zgarnął komplet punktów, meldując się w ligowej czołówce. Był to przedostatni mecz pierwszej części rundy zasadniczej. Tę Stal zamknie wyjazdem do Kielc, a już 7 grudnia w Puławach rozpocznie serię rewanżów.
Przemysław Cynkier [email protected]