Zamknij

Most zły

15:09, 06.06.2020 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 15:11, 06.06.2020

Stało się. Mielec doczekał się drugiej przeprawy mostowej, a wraz z nią infrastruktury drogowej. W zasadzie jej części, gdyż za nami dopiero pierwszy etap. Wiele lat przyszło czekać na tę inwestycję, ale jest.

Jednak daje się słyszeć głosy czy to w luźnych rozmowach czy na forach, że nie jest to obiekt marzeń. A to za wąski, a to nie ma latarni, a to nie ma przebicia do drogi na Piątkowcu i tak... to są fakty. Tylko czy warto tak podchodzić do tematu? Uważam, że nie.

Nie tak dawno, z braku opcji przeprawy, chciano umożliwić ruch samochodowy na kładce przy ul. Rzecznej, co było bardzo złym pomysłem, jednak pokazywało jak duża jest potrzeba nowego mostu. Ten rejon miasta po rewitalizacji zostanie na szczęście w takiej formie jak teraz, bez wprowadzania tam ruchu samochodowego i bardzo dobrze.

Wiele lat nie było mostu i był lament (słuszny), że jeden most na takie miasto jak Mielec to kpina i igranie z bezpieczeństwem mieszkańców wiosek po drugiej stronie Wisłoki. Dziś zamiast debatować nad niuansami technicznymi nowego mostu, który już istnieje, skupiłbym się na podniesieniu tematu, kiedy budowa następnego, bo aż się prosi a kolejną przeprawę. Dziś zaczyna się tak naprawdę nadrabiać to, co zostało zaniedbane w latach ubiegłych, czy to z braku pieniędzy jak to zazwyczaj bywa, czy to z braku woli współpracy na różnych szczeblach. Należy pokreślić, że usilne działania ludzi związanych z Mielcem, ale i powiatem przynoszą wymierne rezultaty widoczne gołym okiem.

Wracając do nowego mostu warto zaznaczyć, że lata starań przyniosły skutek i mamy most, i jasne można podejść do tematu, że mogło być lepiej, więcej spektakularnej, ale to przeprawa między Mielcem a Rzędzianowicami i nie oczekujmy konstrukcji na miarę Manhattan Bridge. Ile dobrego przynosi nowa przeprawa wystarczy zapytać mieszkańców miejscowości po drugiej stronie Wisłoki, ale i samych mielczan.

Nowy most to nie tylko bezpieczeństwo, lecz także szybsze komunikowanie się ze Specjalną Strefą. Innym aspektem jest uwolnienie nowych terenów inwestycyjnych w lokalizacji na zachód od Mielca. Stanie w korkach przy moście w Woli Mieleckiej to była gehenna. Dziś jest lepiej. Zapewne do idealnej płynności daleka droga, ale to pokazuje kierunek dziania.

Patrząc na nowy most nie sposób zadać pytania, dlaczego Mielec czekał tyle lat i kto tak naprawdę podniósł temat, aby dzisiejsza przeprawa stała się faktem.

Zadałem sobie trudu w poszukiwaniu dokumentacji i ewentualnych pism, kto lobbował za inwestycją. Jak mawiają „Sukces ma wielu ojców, a porażka zawsze jest sierotą”. I tak dotarłem do jednego z dokumentów z 2007 roku gdzie Panowie Fryderyk Kapinos i Aleksander Kopeć w piśmie do ówczesnego Starosty Powiatowego Pana Andrzeja Chrabąszcza wskazują potrzebę wspólnego działania, aby nowa przeprawa powstała. Już wtedy w piśmie zaznaczają jak kluczowe to zadanie dla wszystkich zainteresowanych stron, nie tylko miasta Mielca, lecz także Gminy Wiejskiej czy Powiatu.

Nie da się ukryć, że już wtedy rozpoczęła się współpraca między wszystkimi zainteresowanymi stronami. Nie bez znaczenia zostaje fakt, iż Zarząd Województwa Podkarpackiego wraz z Marszałkiem dostrzegł potrzebę tej inwestycji i udało się znaleźć fundusze, bo dobrymi chęciami mostu nie zbudowano.

Liczę, że pewne sugestie mieszkańców i użytkowników zostaną wzięte pod uwagę, aby już wybudowany most zyskał na funkcjonalności. Trzeba pamiętać, jak pisałem na początku, że to dopiero pierwszy etap całej inwestycji, a z ostatecznymi ocenami warto poczekać. Skoro już teraz „most zły” nie jest taki zły, a wręcz zaskakuje pozytywnie swoją funkcjonalnością dla Mielca i miejscowości po drugiej stronie Wisłoki. W końcu mosty mają łączyć, a nie dzielić, czyż nie tak?

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%