Fot. Marta Badowska
MVP: Anna Obiała (ŁKS)
[FOTORELACJANOWA]13594[/FOTORELACJANOWA]
STAL: Natasha Calkins 13, Gabriela Ponikowska 2, Aleksandra Adamczyk 3, Rozalia Moszyńska 11, Aleksandra Kazała 25, Julia Bińczycka 3 oraz Julia Mazur (libero), Anna Bączyńska 13, Aleksandra Walczak.
Trener: Miłosz Majka.
ŁKS: Mariana Brambilla 20, Regiane Bidias 14, Anna Obiała 16, Daria Szczyrba 18, Angelika Gajer 3, Sonia Stefanik 10 oraz Anna Pawłowska (libero), Daniela Nunes Cechetto, Wiktoria Kowalczyk.
Trener: Adrian Chyliński.
Sędzia pierwszy: Anna Banaś. Sędzia drugi: Tomasz Janik. Komisarz: Waldemar Kobienia. Kwalifikator: Paweł Ignatowicz.
Widzów: 840.
Czas trwania meczu: 1h 53 min.
Przed pierwszym gwizdkiem odznaczenia dla trenerów zasłużonych dla polskiej siatkówki odebrali uroczyście Roman Murdza i Edward Sroka. Pierwszy to znany w Mielcu ceniony szkoleniowiec, drugi związany jest ze Stalową Wolą. Nagrody wręczył prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski oraz członek zarządu PZPS i prezes mieleckiej Stali Paweł Warzecha.
Wicemistrzynie Polski przyjechały do Mielca po dwóch wygranych 3:0 z rzędu, Stal ma natomiast za sobą dwie takie porażki. Już to porównanie wskazywało, że faworytkami spotkania są Łódzkie Wiewióry.
W pierwszy set meczu lepiej weszła Stal, która prowadziła 12:7 i 14:10. I ten wynik okazał się przełomowy dla losu tej partii, ŁKS zapunktował pięć razy pod rząd i po bloku Gajer wygrywał 15:14. W tym momencie przejął kontrolę nas boiskowymi wydarzeniami.
Atakiem po przekątnej asem zagrywkowym Szczyrba odparła próbę pościgu mielczanek i szybko w meczu zrobiło się 0:1.
Partia numer dwa zaczęła prowadzenia ŁKS 6:0 i 9:4. Stal powoli jednak zmniejszała straty i po ataku Calkins po prostej, tuż przy antence, było tylko 18:20. Bączyńska obiła łódzki blok i zrobiło się 21:22, w podobnej sytuacji stał się remis 22:22.
ŁKS się wreszcie pomylił, atakiem w aut wyprowadził Stal na wynik 23:22, ale szybko też „przywrócił” remis 23:23. I zadziała się magia, mielczanki poprzepychały się na siatce i wygrały seta 25:23. ŁKS jeszcze próbował odwrócić wynik analizą wideo ostatniej akcji, ale nic to nie dało. Stal wróciła do tego meczu „z dalekiej podróży”.
Tyle, że trzecia odsłona znów rozpoczęła się od wyraźnej przewagi Wiewiór – 6:2. Tym razem ich przewaga była bardzo wyraźna, wygrywały nawet 19:11 i szybko zapisały na swoje konto seta drugiego.
ŁKS musiał jednak mocno się namęczyć, a wręcz zmęczyć Stal, by zainkasować komplet punktów. W odsłonie czwartej żadna z ekip nie potrafiła na dłużej odskoczyć i w decydujące chwile weszliśmy przy remisie 23:23. Trzeba tu zaznaczyć, że obie ekipy prezentowały dobrą siatkówkę, Stal wreszcie pokazała, że potrafi mocno bić.
Pierwsze piłkę setową i jednocześnie meczową miały przyjezdne, ale Stal się obroniła. Emocje sięgały zenitu. I to zespół trenera Miłosza Majki był bliższy wygranej, bo zanotował cztery setbole, za każdym razem jednak Wiewióry potrafiły podbić piłkę i odpowiedzieć przemyślanymi, jakościowymi atakami.
Aż zamęczyły tym Biało-Niebieskie. Gdy pomyliły się, nie obroniły próby Wiewiór, te zyskały drugą piłkę meczową. I tym razem już przypilnowały wyniku dla siebie korzystnego.
To trzecia z rzędu porażka mielczanek, ale gra zespołu z Solskiego zdecydowanie się poprawiła w porównaniu z tymi wcześniejszymi potyczkami.
- To nie jest tak, że zawsze będziemy faworytem. Stal wygrała przecież pierwszy mecz w sezonie z Budowlanymi, a później kontuzje i problemy kadrowe spowodowały brak punktów, ale one wrócą do gry, to dobrze poukładany zespół, sprawi jeszcze niejedną niespodziankę – komentował ten mecz trener ŁKS Adrian Chyliński.
- Ten czwarty set to fajna siatkarska walka, mało błędów – dodał.
- Takie mecze przegrane w końcówkach bolą. Szczególnie, że mogłyśmy to wygrać. Pomimo złego startu nie straciłyśmy wiary i próbowałyśmy coś z tym meczem zrobić. Z meczu na mecz powinno to wyglądać lepiej, to daje nadzieję, bo ostatnio byłyśmy w dołku – oceniała zawodniczka Stali Aleksandra Kazała.
- Miałyśmy ogromnego pecha na początku sezonu, cieszymy się, że dziewczyny wracają do nas po kontuzjach – podkreśliła.
- W czwartym secie, w grze na przewagi, były cztery szanse po naszej stronie, ale przegraliśmy. Musimy pracować, by poprawić końcówki, bo to nie jest pierwsza nasza taka końcówka przegrana. Po kontuzjach się zbieramy, możemy już normalnie trenować w szóstkach, pod tym względem jest poprawa – powiedział po meczu trener Stali Miłosz Majka.
- Możemy się winić, że w naszej grze falowaliśmy i w najważniejszych momentach nie zagraliśmy dobrze na prawym skrzydle i w bloku – dodał.
Więcej informacji wkrótce.
Przemysław Cynkier [email protected]