Trzy punkty ma dzisiaj w swoim dorobku mielecka Stal, po powrocie do Superligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju. W pierwszym meczu Biało-Niebiescy przegrali u siebie po rzutach karnych z Azotami Puławy, a w drugiej serii – przed tygodniem – wygrali na wyjeździe z KPR Legionowo, po rzutach karnych.
A był to mecz szalony, niezwykły, okraszony nagłymi zmianami prowadzenia i awariami elektronicznej tablicy wyników.
Legionowo dwukrotnie prowadziło już bardzo znacznie. W 20 minucie gospodarze wygrywali 10:6, a w 42 minucie nawet 18:13! W obu przypadkach Stali udało się przełamać i odwrócić wynik.
Końcówka była już szalona, filmowa. W 55 minucie Stal wygrywała 21:19! Ale nie potrafiła upilnować tego rezultatu. Wystraszone Legionowo rzuciło wszystko co miało, by ten mecz dla siebie uratować. I miejscowym zabrakło do szczęścia sekund, bo w ostatniej minucie prowadzili 23:22, ale mielczanie zdołali jeszcze wyrównać i doprowadzić do karnych, w których byli już bezbłędni.
- Trzeba pogratulować zespołowi z Mielca, który wrócił z bardzo dalekiej podróży, kiedy mieliśmy cztery bramki przewagi i k…. zepsuł się zegar. Byliśmy rozpędzeni, potem staliśmy siedem minut i patrzyli w ścianę. To nas ostudziło, a zespół z Mielca przygotował się do dalszej gry i to wykorzystał. W końcówce my wyszliśmy na jedną bramkę do przodu z głębokiego dołu, później wystarczyło do końca wytrzymać, ale wyciągnęliśmy rękę do zespołu z Mielca – irytował się po tym meczu szkoleniowiec gospodarzy Tomasz Strząbała.
- My graliśmy dobrze w obronie, Mielec gra też w obronie bardzo dobrze. Biliśmy się w ataku – dodawał.
- Głównie u nas funkcjonowała obrona, mieliśmy swoje momenty w obronie i to skutkuje naszą wygraną – wskazał natomiast rozgrywający Stali Jakub Tokarz.
Mielczanie powinni jeszcze poprawić skuteczność swoją w ofensywie, bo to zdecydowało o braku zwycięstwa z Azotami, ale też szwankowało w końcówce w Legionowie, gdy Stal mogła dowieźć swoją wygraną za trzy oczka, bez karnych.
Wygrana pod Warszawą ma jednak swój wymiar historyczny – to pierwsze zwycięstwo po powrocie do elity. W Mielcu mają nadzieję, że drugie nastąpi już w poniedziałek 15 września. O 18:00 Biało-Niebiescy podejmą KGHM Chrobry Głogów.
To zespół, który w minionym sezonie zakończył rundę zasadniczą na czwartej pozycji, miał aspiracje medalowe, a w tym sezonie uczestniczył w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej, z których odpadł przed tygodniem przegrywając ze szwedzkim HF Karlskrona.
W krajowej Orlen Superlidze Chrobry zagrał jeden raz, także mierzył się w Legionowie z tamtejszym KPR, wygrał jednak 25:20.
Ostatni raz w meczu ligowym Stal mierzyła się z Chrobrym w 2022 roku, ale kilka miesięcy temu głogowianie mierzyli się z Biało-Niebieskim w Mielcu, w rozgrywkach Pucharu Polski. I tu doszło do sporej niespodzianki, bo grająca wówczas w Lidze Centralnej Stal pokonała Chrobrego 28:25.
Powtórzenie takiego wyniku jest dzisiaj mieleckim marzeniem, w którego realizacji mogą znów pomóc kibice. Dwa tygodnie temu, mimo poniedziałku, mecz z Azotami Puławy w hali MOSiR Mielec oglądało 1400 widzów.
- Byłem zaskoczony liczbą kibiców, którzy przyszli na nasz mecz u siebie. Naprawdę miło się to oglądało i czuję, że motywowali nas do lepszej gry, nawet w trudnych chwilach. Cieszę się, że wszyscy przyszli nas dopingować – podkreśla Rotem Segal, rozgrywający reprezentacji Izraela i Handball Stali Mielec.
- Jeśli chodzi o nasze dotychczasowe mecze, myślę, że pokazaliśmy charakter. Wciąż brakuje nam doświadczenia, bo jesteśmy młodym zespołem. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy bardziej spokojni i będziemy grać lepiej, nie będziemy się tak stresować o lepsze wyniki, bo mamy bardzo dobry zespół, świetną szatnię i przyjaźń między nami – podkreśla Segal.
Początek meczu Handball Stal Mielec - KGHM Chrobry Głogów w poniedziałek (15 września) o godzinie 18:00. Bilety można kupować w kasie Hali MOSiR Mielec od strony ulicy Solskiego. Kasa czynna ok. 2 godziny przed początkiem meczu.
Przemysław Cynkier [email protected]