Fot. Marta Badowska
Pierwsza połowa przyniosła emocje i liczne okazje dla Stali. Polonia szybko wyszła na prowadzenie 2:0 po prostych błędach defensywy gości, lecz Stal odpowiedziała pięknym trafieniem Pawła Kruszelnickiego na 1:2. Bramki jednak nie udało się wyrównać – młody golkiper gospodarzy Axel Holewiński skutecznie zatrzymywał próby Fucaka, Kruszelnickiego i Wlazły.
Po zmianie stron sytuacja mieleckiej drużyny skomplikowała się jeszcze bardziej. Kolejne straty w środku pola pozwoliły Polonii zamienić kontry na gole i ustalić wynik na 4:1. Stal starała się odpowiedzieć, ale brakowało zimnej głowy – Domański trafił w słupek, Szeliga nie wykorzystał pustej bramki, a strzały z dystansu były wybijane z linii bramkowej.
– Dziwny mecz. Przegraliśmy go wysoko, a tak naprawdę mieliśmy więcej sytuacji niż gospodarze. Kluczowym momentem była pusta bramka na 2:2, której nie wykorzystaliśmy. W pierwszej połowie stworzyliśmy sporo sytuacji w polu karnym, ale zbyt mało z nich wycisnęliśmy. Po bramce na 4:1 bardzo się odkryliśmy, zabrakło zimnej głowy i ustawienia. Gospodarze złapali dużą pewność siebie. Przed nami dwa mecze i mimo wszystko musimy myśleć do przodu, żeby zapunktować w tych spotkaniach, bo to jest dla nas najważniejsze – powiedział po meczu trener Ireneusz Mamrot.
Mielecka drużyna nie wygrała w lidze od sierpnia, a obecnie plasuje się nad strefą spadkową. Przed Stalą jeszcze dwa spotkania w tym roku – wyjazdowy mecz w Krakowie z Wisłą oraz domowe starcie z ostatnim w tabeli Zniczem Pruszków.
Kamila Bik [email protected]