Fot. Marta Badowska
Bramki:
1:0 - Grzegorz Szymusik – 11 min,
2:0 - Jakub Arak – 21 min,
2:1 - Paweł Kruszelnicki – 23 min,
3:1 – Jakub Arak – 57 min,
4:1 - Tomasz Gajda - 58 min.
Polonia: 1. Axel Holewiński - 22. Jordi Calavera (70’ 27. Jakub Apolinarski), 14. Grzegorz Szymusik (70’ 5. Matej Matić), 30. Oskar Krzyżak, 77. Jakub Szymański, 7. Lucjan Zieliński - 11. Konrad Andrzejczak (70’ 15. Oliwier Kwiatkowski), 29. Kacper Terlecki, 8. Mikołaj Łabojko (77’ 4. Mikulas Bakala), 18. Tomasz Gajda - 23. Jakub Arak (70, 9. Kamil Wojtyra).
Stal: 1. Michał Matys - 20. Bartosz Szeliga, 3. Piotr Kowalik, 15. Marvin Senger, 5. Hubert Matynia - 32. Fryderyk Gerbowski (70’ 77. Kacper Sadłocha), 6. Jost Pisek (82’ 8. Natan Niedźwiedź), 18. Piotr Wlazło, 10. Maciej Domański (70’ 9. Mario Losada), 90. Paweł Kruszelnicki (78’ 33. Adrian Bukowski) - 25. Kristian Fucak (82’ 11. Kamil Odolak).
Żółta kartka: Wlazło (Stal).
Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa).
Widzów: 1100.
Mielecki zespół, który ostatni raz wygrał w sierpniu, przystąpił do tego spotkania osłabiony pauzującymi za kartki zawodnikami, którzy ostatnio byli podstawowymi graczami. Do Bytomia nie pojechali Israel Puerto i Ale Diez. W efekcie blok defensywy znów był zestawiony mocno eksperymentalnie.
A wyjazd do Bytomia to wielkie wyzwanie. Polonia u siebie – licząc już mecz ze Stalą – na osiem spotkań przegrała tylko raz, straciła tylko pięć goli. To beniaminek, ale aktualnie lokuje się na trzeciej pozycji.
W mecz lepiej weszła Stal, ale szybko i łatwo straciła dwie bramki. Pierwsza to wynik niedokładnego wybicia głową dośrodkowania w pole karne. Piłkę podbił Szeliga, ale tak spadła, że rywal skierował ją do siatki
Drugie trafienie to efekt straty w środku boiska i fantastycznego gola z dystansu pozostawionego bez opieki Araka, niegdyś też napastnika Stali.
Później dominowali mielczanie, co udokumentowali golem na 1:2 – Kruszelnicki ładnie wykończył dobre podanie Piska. Stal powinna wyrównać. Młody golkiper Holewiński zatrzymał dobre okazje Fucaka, Kruszelnickiego czy Wlazły.
Do przerwy – na sztucznej murawie kameralnego obiektu w Bytomiu – widzieliśmy dobry mecz.
Po zmianie stron wszyscy zapewne oczekiwali zdeterminowane Stali walczącej nawet o komplet punktów. Czar prysł po kilkunastu minutach. Dwie straty, w dosyć prostej sytuacji, napędziły gospodarzom kontry zamienione na gole. Z wyniku 1:4 podnieść już się nie dało.
Przybita Stal mogła jeszcze zmniejszyć straty, ale jak… nie idzie to nie idzie. Domański ostemplował słupek. Szeliga nie trafił do pustej, wreszcie po strzale z dystansu piłkę z linii bramkowej wybił jeden z defensorów. Dramat, pech, smutek.
Trudno się patrzyło na wydarzenia boiskowe w Bytomiu. A był to mecz kończący pierwszą rundę sezonu. Dzisiaj mielczanie znajdują się nad strefą spadkową, ale w tym roku zagrają jeszcze dwukrotnie - na wyjeździe w Krakowie z Wisłą i u siebie z ostatnim obecnie w tabeli Zniczem Pruszków.
Więcej informacji wkrótce.
Przemysław Cynkier [email protected]