Zamknij

CHURCHING - wędrówki po kościołach w poszukiwaniu Boga

13:49, 23.12.2019 A.T Aktualizacja: 13:49, 23.12.2019
Skomentuj

Istnieją takie pojęcia, jak shoping czy clubing (spędzanie czasu w wielu sklepach czy w wielu klubach tego samego wieczora). Ktoś mi podpowiedział, że ostatnio istnieje też pojęcie churchingu.

Oznacza ono poszukiwanie kościoła, w którym sposób odprawiania nabożeństw, szczególnie mszy świętych, stosunek kapłanów do odprawianego sakramentu, ich stosunek do wiernych, atmosfera kościoła, przeżywanie misterium Przeistoczenia, odpowiada naszym potrzebom duchowym.

Takie zachowania wiernych są bardzo nie na rękę i źle widziane przez proboszczów, którzy tracą członków wspólnoty, nawet jak nie formalnie, to w rzeczywistości. Może chodzić tu w mniejszym stopniu o pieniądze, ale bardziej o przenoszenie niewygodnych idei i zasiewanie ich w umysłach parafian. Zresztą może i o wiele innych spraw, które nie są mi znane.
Bo z drugiej strony, tej ideologicznej, pachnie to trochę pentekostalizacją (czyli uzielonoświątkowieniem) Kościoła, a to nie jest akurat ten kierunek rozwoju duchowości Polaków, który nasza hierarchia popiera.

Tym niemniej problem istnieje.
Przy gwałtownym ubytku wiernych, uczestniczących w mszach świętych, przy spadku ilości dzieci i młodzieży chodzących do kościoła i uczęszczających na lekcje religii – czyli ogólnie rzecz ujmując, przy spadku pobożności społeczeństwa -  wciąż jest wielka grupa ludzi, która z Chrystusową wiarą identyfikuje się bardzo mocno, ale którym nie odpowiada współczesny, oficjalny model religijności, wywiedziony wprost z biurokratycznych ustaleń kurii diecezjalnych, konferencji Episkopatu, czy nawet z uczonych wywodów różnych watykańskich dykasterii.

Bo że jest źle, przyznają już właściwie wszystkie organa kościelne i przykościelne, jak np. mielecki Klub Inteligencji Katolickiej, który też podjął ten trudny temat w cyklu wykładów, pod wspólnym tytułem „Kościół w Polsce - kryzys czy nowa wiosna?.
No może z  wyjątkiem Rodziny Radia Maryja i współpracujących z nią ministrów naszego rządu, którzy zgodnie twierdzą, że jest fajnie.

Przewodniczący mieleckiego KIK, mój szanowny znajomy, pan doktor Andrzej Skowron, próbując znaleźć drogę wyjścia z tego duchowego impasu kościoła w Polsce, zaproponował tzw. Drogę św. Benedykta.

Ale zanim zacznę polemizować z  tezami pana doktora, wrócę na chwile do tytułowego churchingu, jako formy sposobu na szukanie innej, odpowiadającej mi religijności, jako sposobu na szukanie Boga.

Tak się dzieje, że będąc zdeterminowanym członkiem wspólnoty parafialnej Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu, od lat uczestniczę w mszach świętych w różnych świątyniach naszego kraju. A właściwie w trzech często, w innych sporadycznie. Te odwiedzane często to Kościół i Bazylika w Łagiewnikach, klasztor jasnogórski i kościół ojców Dominikanów na Służewie. Ostatnio zamieniłem klasztor jasnogórski na kościół akademicki w Częstochowie i to było prawdziwe olśnienie.
A teraz do sedna. Jak uzewnętrznia się religijność w każdym z nich? Który wywiera na mnie największe wrażenie? W którym, moim zdaniem, wierni sa najbliżej Boga? Co chciałbym przenieść do swojej parafii?

Po kolei. Moja parafia MBNP jest (dla mnie) przykładem parafii absolutnie i do bólu sformalizowanej liturgicznie. Wywiedzione jest to – tak sobie myślę, bo nie mam innych danych – zarówno z tradycji osobistej księdza proboszcza, który był urzędnikiem kurialnym, jak też z ogólno - diecezjalnego formatu, narzuconego parafiom przez naszego biskupa (o którym kiedyś pisałem, że jest, a jakoby go nie było) i naszą kurię, zastygłą w pamięci dawnej świetności diecezjalnej, braku problemów i przekonaną, że tak jak było, było dobrze i niczego zmieniać nie należy.

Z kolei oba kościoły łagiewnickie, Bazylika i kaplica klasztorna, do których jeździmy co jakiś czas z potrzeby serca, to miejsce wielu pielgrzymek i jako takie powinno ulec pełnej komercjalizacji, tak to jest widoczne gdzie indziej. Powinno, a moim zdaniem nie uległo. W tzw. normalne niedziele czy święta, kiedy ta ilość pielgrzymów nie poraża, czuć unoszącego się nad nim Ducha Świętego, który zapewne sprawia, że człowiek spotkanie z Bogiem, z Jezusem Miłosiernym, przeżywa głęboko i nie wytrącają go z tego działania księży, których jest wielu, nawet na jednej mszy, gdzie kazania czy homilie są i sensowne, i nie drażniące, i zmuszające do głębszych refleksji. Nie wiem, czy zdarzają się takie, jak niesłychanie infantylna homilia otwierająca rekolekcje w naszej parafii, głoszona przed księdza doktora dyrektora, ale ja nie słyszałem.

Do Częstochowy jeździmy kilka razy w roku. Pierwszy raz nie piszę, na Jasną Górę, bo ostatnio odwiedziliśmy w niedzielę kościół akademicki. Częstochowa jest miejscem zamieszkania naszej Córki, więc nasza obecność na Jasnej Górze była dotychczas czymś naturalnym. Była, ale jakoś minęła. Klasztor Jasnogórski jest miejscem, gdzie wszystko można spotkać, poczynając od obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, ale najtrudniej wyczuć tam obecność Ducha świętego. Tak jakby szybował gdzieś, ponad wieżą, wysoko, i swoją mocą nie docierał do tłumu pielgrzymów, bąkających się z przewodnikiem lub bez, który po wizycie w kaplicy cudownego obrazu nie bardzo wie, co z sobą zrobić. A ciąg mszy, przeszkadzających sobie nawzajem z obu kościołów, byle jakich kazań, nie zachęca do większej refleksji. Trzeba już mocnej wiary, żeby oderwać się od tego natłoku komercji i polityki, i dotknąć Boga, poczuć jego obecność.
Czy ktoś zastanawia się co dalej, gdy pielgrzymów coraz mniej, gdy państwowe pielgrzymki zakładów wodociągowych wymieniły wszystkie włazy do kanalizacji na piękne mosiężne, z wotami, gdy niedługo przestaną przyjeżdżać ministrowie, by wspólnie z biskupami sobie potańczyć?

Boga spotkaliśmy za to w kościele akademickim, gdzie odprawiano msze dla dzieci. Było jak w wielkim przedszkolu. A może jak na moment przed ewangelicznymi spotkaniem z Chrystusem, gdy mówił: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. (…) I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił.  Dzieci łazimy, pełzały, płakały śmiały się, a młody ksiądz mówił z taką wiarą, że wyciskał łzy z oczu. A przecież ta msza niczym w rycie nie odbiegała od tej na jasnej Górze. Przecież miała miejsce w diecezji najbardziej konserwatywnego polskiego biskupa. W mieście rządzonym przez SLD, gdzie inne kościoły świeca pustkami.

No i wreszcie nasz „czwarty” kościół: Dominikanie na Służewie. Parafia mojego syna. Na każdej mszy świętej są takie tłumy ludzi, jakich zazdrościłaby najlepsza parafia tarnowska. Podobno w tej zeświecczonej Warszawie przyjeżdżają do tego kościoła z daleka. No i znowu msze dla dzieci, na które chodzimy z wnuczkami. Inaczej jak w Łodzi, ale też mrowie dzieci. Łażą po kościele, mruczą, płaczą, gremialnie przybywają na wezwanie kapłana i obsiadają wielkie stopnie ołtarza i słuchają, co ksiądz ma im do przekazania.
A każda msza ma taką atmosferę, że jak ktoś nawet mało wierzy, to chce tam wrócić. A przecież ta msza znowu formalnie niczym się nie różni od mieleckiej czy jasnogórskiej.
Więc co?
Więc dlaczego?
Więc jak?

Dlaczego w jednym kościele Bóg, Chrystus, jest prawie dotykalny, a już na pewno niesłychanie mocno odczuwalny, a w innych albo go prawie nie ma, albo bardzo trzeba się wsłuchać w siebie samego, zamykając na słowa homilii, na głos kapłana, by Go poczuć? By z Nim być?

Tak sobie myślę, że jak w świątyni Jerozolimskiej miejsce najświętsze odgradzała od wiernych Żydów zasłona, za którą mógł wchodzić kapłan jedynie, tak w polskim kościele bardzo często tę zasłonę tworzy rytualne skostnienie, jakby wypalenie księży, ale najbardziej  kościelna biurokracja, budująca przepisy, rytuały, zabijająca indywidualizm kapłanów, skutecznie odgradzające Boga od wiernych.

Ten ksiądz, który umie zerwać tę zasłonę, otrzymuje nagrodę i od Boga i od ludzi.
Ale jak rzadko się to dzieje. Coraz rzadziej.
Dlaczego?

I tu dochodzimy do wykładu mojego szanownego znajomego, Doktora Andrzeja Skowrona. Jestem ostatni, którzy będzie za obecny stan Kościoła winił tylko kapłanów, a właściwie biskupów. Ale w wykładzie Pana doktora właściwie o winie kleru się nie wspomina. Tylko że źle nauczają religii. Co skutkuje tym, że tylko 23 % ludzi w wieku 18 – 25 lat uważa się za wierzących.
Ja główną winą za brak wiary młodych ludzi nie obarczam wprost kapłanów nauczycieli, czy – często marnych – katechetów, ale rodziców, a wcześniej dziadków. Gdy starzy ludzie tracą wiarę, młodzi ludzie, po okresie młodzieńczego buntu, do niej już nie powrócą. Niezależnie od tego, jakie będą lekcje religii (a podobno są raczej nieciekawie marne).
A dlaczego starzy/starsi ludzie tracą wiarę? Czy tylko przyczyną jest zmieniający się świat, goniący za dobrami materialnymi i cielesnym użyciem? Także. Ale największa winę ponoszą właśnie biskupi i kształtowany prze nich nasz Kościół, jego kapłani.
Bo może być inaczej, co pokazałem powyżej. Bo wielu ludzi potrzebuje innego kościoła. I są kapłani, którzy go dają.

Jak przychodzę do naszego mieleckiego kościoła, to ciśnie mi się na myśl jedno słowo: geriatria. Ja też jestem cholernie stary, ale chyba myślę jak młody człowiek.
Ci starzy ludzie, babcie i dziadkowie, wymrą niedługo i szlak mnie trafia, że nie będzie miał kto ich zastąpić.
Co myślą o tym kapłani? Tego się nie dowiemy. Co zamierzają zrobić? Czekać na przyjście Chrystusa? Bo bramy piekielne Kościoła nie przemogą? I można czekać? Biernie? Niczego nie zmieniać, bo dawniej było dobrze?
A te talenty, które Bóg im zostawił, zakopali, zamiast je rozmnażać!

Pan Doktor Andrzej mówi, że niedługo Kościół będzie mały i niewiele znaczący. Ale bardziej ideowy. Czy na to czekają nasi kapłani?
Dalej Pan Doktor postuluje za jakim autorem książki, by postępować jak Benedykt w piątym wieku, by budować wspólnoty, by swoim przykładem zarażać innych, by utwierdzać wiarę w rodzinie, wspólnie się modlić etc.

Zapominamy, że św. Benedykt nie znał Internetu. I mógł nauczać jak nauczał. I mógł dawać przykład, który przez dziesięciolecia i stulecia rozprzestrzeniał się po świecie.
Naprawdę wierzy Pan, Panie Doktorze, że to jest metoda na dzisiaj?
Bo ja nie wierzę.
Ze światem trzeba walczyć metodami świata. To nic, że w Biblii nie pisze się i Internecie. Nie pisze się też o teorii względności i Wielkim Wybuchu. A te wszystkie pojęcia nasza religia musi oswoić i przyswoić. I można to uczynić, nie odchodząc ani na jotę od słów Chrystusa. Tyle że trzeba to chcieć robić i trzeba spróbować umieć.

Ale nie zrobi tego biurokracja kurialna, wytresowana w starym, nie zrobią to księża, nawet młodzi i otwarci, boi zostano „uziemieni” i zniszczeni, i odechce się im być innowacyjnymi.

Ja wiem, że to się dałoby zrobić, ale tak coraz mniej wierzę, że obecne struktury Kościoła to potrafią. Sam pracuję w korporacji i wiem, jaki skomplikowany jest proces decyzyjny. A Kościół jest wyjątkowo korporacyjną korporacją. Bez wnikanie w nią i krytykowania powiem, ze nie wierzę. Że w takiej formie cośkolwiek można w Kościele zreformować.

Żadne struktury benedyktyńskie nic nie pomogą, jak kościelno korporacyjna biurokracja, na czele z biskupami, nie ulegnie dalekiej metamorfozie.

Chyba tyle. Nie wiem, czy mnie nie wyklną z mojego kościoła, ale musiałem to napisać.

 

(A.T)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(39)

EwaEwa

18 13

Pycha pycha i jeszcze raz pycha no i szok i niedowierzanie że Pan to napisał 21:59, 23.12.2019

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

MoniaMonia

5 0

Dlaczego? 18:13, 27.12.2019


karmakarma

4 0

Właśnie, dlaczego? Jak się coś komentuje, to konkretnie. 18:34, 27.12.2019


reo

Prawda boliPrawda boli

21 9

A ja uważam że w tym co Pan napisał jest 100% prawdy. I ta prawda najbardziej zaboli tych głuchych i niewidomych którzy już nie potrzebują nic widzieć i słyszeć bo uważają że wszystko wiedza. 09:47, 24.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PA!rafianinPA!rafianin

13 6

Parafianin zgodnie z sjp : człowiek zacofany i ograniczony .
Nie od parady nas tak nazywają od dziesiątek lat 13:42, 24.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PA!rafianiePA!rafianie

16 4

generalnie Panie Talarek ... na szczęscie wiara to nie kościół i nie budowle i nie papieże i kler ... wiara jest w ludziach... byleby nie mącili w umysłach bo szukają zysków i bogacenia się kosztem ludzi. Wierzyć można na przystanku mks, przed śmietnikiem, na chodniku i na ławce,,, byle by z dala od... 14:51, 24.12.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

PA!PA!

7 0

...z dala od toksycznego środowiska. 14:52, 24.12.2019


ZawiszaZawisza

18 12

Pomyliłeś się Pan z powołaniem w Afryce poszukują misionarzy zapisz się pan 15:37, 24.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Laicyzacja jest nieuLaicyzacja jest nieu

18 6

Kościół sam się grzebie ale dopóki nie zmniejsza mu się znacznie dochody nic z tym robić nie będzie, aż będzie za późno. I bardzo dobrze. 00:21, 25.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

wsws

9 12

wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma :) Owszem, dominikańskie kościoły mają w sobie coś wyjątkowego, ale z tego co tu czytam, to często bywa Pan na mszach dla dzieci - może i w swojej parafii Pan taką znajdzie i przestanie Pan narzekać? Skoro Pańska wiara na etapie "Kto stworzył mrugające gwiazdki" to nie ma się co pchać do wyższej teologii. 20:59, 26.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MtMt

16 9

Całkiem niezły tekst. Kościół katolicki obumiera niestety, ze wspólnoty ludzi wierzących w żywego Boga stał się zgromadzeniem osób przywiązanych do ludzkich tradycji. A powodów stanu KK jest dużo więcej... Brawo Panie Andrzeju za próbę ruszenia tego pozbawionego refleksji betonu. 21:07, 26.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Za nicZa nic

6 16

Wbrew temu co napisał Autor, uważam, że odchodzenie ludzi od Kościoła nie wynika z braku atrakcyjności nabożeństw, bo nie po to są msze św. by były atrakcyjne. Może dobre to jest dla małych dzieci. Wynika to moim zdaniem bardziej z coraz większym dopuszczaniem również przez kler większej dowolności interpretacji pisma św. i przykazań kościelnych. Nauka przekazywana zwłaszcza przez "postępowych" księży prowadzi do tego, że jak tu napisał jeden z komentatorów wierzyć można wszędzie, nawet na śmietniku. Jest to prawda, że wierzy się wszędzie i zawsze, jednak człowiek uważający się za katolika ma nie tylko wierzyć w jakiegoś Boga. Katolik wierzy w Pana Boga, Trójcę Przenajświętszą i prawdy wiary głoszone przez Kościół Katolicki. Katolik ma też obowiązek wypełniać nakazy Kościoła Katolickiego, również wtedy gdy mu się nie podobają lub są dla niego za trudne. Jeśli tego nie spełnia to moim zdaniem przestaje być katolikiem, bo Kościół Katolicki założony został przez samego Jezusa, który dał władzę pierwszemu papieżowi , Piotrowi . Jeśli ktoś mówi, że jest wierzący, ale nie będzie wypełniał przykazań boskich i kościelnych, tzn , że w coś wierzy, ale do Kościoła Katolickiego nie należy. Tak dużo ludzi odchodzi od KK na pewno nie z powodu tego, że KK nie mówi o wielkim wybuchu i innych popularnych obecnie teoriach , a raczej hipotezach, bo te teorie ciągle są modyfikowane, raczej dlatego, że ludzie czytając w internecie wiele artykułów , najczęściej bardzo uproszczonych , często bardzo błędnych zaczynają uważać się za mędrców we wszystkich dziedzinach, również w religii. Widać to np w ocenie nauczycieli przez rodziców. Oni wiedzą lepiej jak ma uczyć nauczyciel, wiedzą też , że źle uczy i za dużo wymaga a co gorsze każe im się uczyć w domu zamiast wszystko łopatą włożyć do głowy ich genialnemu jak oni synalkowi. Każda organizacja jeśli nie ma zdecydowanego kierownictwa, jednoznacznie ustalonych zasad szybko się rozpada. Jeśli nie będzie jednoznacznie ustalonych zasad i konieczności ich przestrzegania każda organizacja, w tym i KK będzie upadać. 00:19, 27.12.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

tt

0 0

Zapytam tak przewrotnie: a religia to nie hipoteza...
Niestety KK dawno odszedł od tych ideałów pierwszego papieża, znaleźli sobie nowe dawniej złote teraz drukowane... 20:44, 22.01.2020


FeFe

11 8

Ludzie, autorowi nie chodzi o atrakcyjność nabożeństw. Jak można to tak odebrać? Chodzi o obecność Ducha Świętego - coś czego nie da się wcisnąć w żadne ramy. Czyli co, modlitwa przy ołtarzu za którym pyszalkowaty ksiądz proboszcz umieścił swoją podobiznę jako apostoła Was nie napawa odrazą? Ślepi prowadzą ślepych. 11:56, 27.12.2019

Odpowiedzi:4
Odpowiedz

MoniaMonia

2 0

To nie proboszcz umieścił swój wizerunek, tylko malarz go uwiecznił. Oczywiście wszyscy rozswiewają plotki, a przecież ten sam proboszcz sam to tłumaczył na mszy - Pan Malarz, który malował nam ołtarz, ma taki zwyczaj, że gdzieś w swoich malunkach umieszcza wizerunek budowniczego kościoła. I nasz probosz nie był jedyną osobą umieszczoną - w jednym z kościołów pod Dębicą (nie pamiętam nazwy wsi) też jest umieszczony jeden z księży, który służył w mieleckiej parafii, a tam budował kościół :)
22:11, 30.12.2019


FeFe

4 2

Dobrze, że się wytłumaczył. Co nie zmienia faktu, że powinien odmówić. Wtedy nie byłoby tematu do tych plotek. 12:18, 02.01.2020


MoniaMonia

1 3

Malarz go nie pytał o zgodę ;) po prostu to zrobił, bo to jego znak rozpoznawczy przy malowaniu kościołów. 18:04, 02.01.2020


FeFe

0 1

Wiem, że to nieprawda. Proszę bez refleksji ludziom nie wierzyć. To naiwność. 12:50, 04.01.2020


podatnick2020podatnick2020

11 2

Rozumiem przekaz i intencje autora, ale moim zdaniem niezbyt trafnie odniósł się tematu swojego artykułu.

Wszyscy poszukujemy najlepszych lekarzy, prawników, dobrych szpitali, czy normalnych pracodawców. Dokładnie tak samo jest z kościołem.

Mając kiepskiego pracodawcę zmieniam pracę. Widząc, że leczenie nie przynosi skutku idę do innego lekarza. Z kościołem jest analogicznie. Nikt nie jest "przywiązany" do swojej parafii.

Powodów churchingu jest mnóstwo. Ale każdy stara się znaleźć dla siebie to co najlepsze.

12:30, 27.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

UBUB

13 4

Zgadzam się z przemyśleniami Pana Talarka.Uważam jednak, że niektórzy młodzi ludzie są poprostu wygodni i nie chodzą do Kościoła zasłaniająć się aferami, których "bohaterami" są duchowni.Media ekscytują się wszelkimi aferami związanymi z księżmi a moja kochana mama zawsze podkreśla, że do Kościoła chodzimy szukając Boga a nie robimy tego dla księdza bo jest tylko człowiekiem.My z mężem także uprawiany churching i szukamy prawdziwych kaznodziei, którzy niosą nadzieję, dają wskazania, pomagają w trudnych chwilach i dają odpowiedzi na nurtujące nas pytania.Brakuje mi u duchownych właściwego podejścia do spowiedzi.Chciałabym po niej czuć się "oczyszczona" a rzadko można spotkać spowiednika, który głębiej wnika w istotę grzechu danej osoby i da wskazówki jak dalej postępować.Spowiedź to często
"odbębnianie" zarówno przez duchownego jak i przez spowiadajacego się. 13:19, 27.12.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

M.M.

3 1

Proszę ejchać do Rzeszowa do Dominikanów na mszę o 10 - polecam z całego serca! :) 18:12, 27.12.2019


JusbJusb

11 3

ot, filozofia, mamy religię oderwaną od Boga,
a kto powiedział, że Bóg jest wszędzie, a więc i każdym z nas,
a skoro jest w nas to po co go szukać,
więc może nie o Boga chodzi w tym interesie


14:27, 27.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MoniaMonia

11 4

Warto posłuchać Dominikanów (np. z Rzeszowa). Człowiek może sobie wybierać kościół gdzie odpowiadają mu księża, z prostej przyczyny - choćby z tego, ze ejdni głoszą mądrzejsze, ciekawsze kazania, inni mniej. Widać to właśnie w kosciołach przyklasztornych. Nie jest grzechem chodzic co niedziele do innego kosciola, albo nie chodzic do swojej parafii, tylko gdzieś indziej. I ja też zachęcam do tego wiernych - żeby naprawdę poczuć, ze sie jest wierzącym - szukajcie mszy,grup które wam odpowiadają, w których chcecie aktywnie uczestniczyć! (a nie tylko biernie chodzić co niedziele, zeby odklepać obowiązek) 18:11, 27.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

DramatDramat

12 7

Stylistyka i interpunkcja dramat. Czytać się tego nie da Panie Talarek... Przeczytał Pan chociaż raz ten tekst w celu usunięcia błędów? 01:28, 29.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

i teraz i teraz

8 2

Pytanie: jaki sens ma budowanie kolejnych kościołów i tworzenie kolejnych parafii, jeżeli juz teraz jest problemem z frekwencją mszalną w istniejących kościołach? Taki paradoks - wiecej kościołów a ludzie coraz dalej od Boga i wiary. (Zupełnie odwrotnie jak z masztami sieci komórkowych- tam jakość sygnału wzrasta wraz z liczbą odbiorników).
Po części racja jest w tym, że wierni szukają "jakości" w kwestii wiary - stąd jedne kościoły pękają w szwach, a inne swiecą pustkami. No i oczywiście swoje robi też demografia - starzy wymierają, i nie ma za bardzo kogo, by tę pustkę zapełnić. 13:40, 29.12.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

editedit

1 1

* "...z.liczbą nadajników..." 13:41, 29.12.2019


taktak

12 3

Pasterka - proboszcz wrzeszczy o Smolensku ktory porownal do zbrodni Katynia, Ostaszkowa.... Nigdy nie zapomne mszy w kaplicy KULu - spokojne nabozne z reflekcja kazania i nauki dajace do myslenia a spowiedz to jak ladowanie baterii. 19:07, 29.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

umiarkowanyumiarkowany

10 3

Pan Talarek w sposób bardzo rozważny poruszył bardzo ważny problem ,problem kościoła . Niema ciekawych kazań, niema ziemskiej prawdy kościelnej , jest jedna jedyna prawda 10-ściu przykazań które otrzymał Mojżesz , reszta co dzisiaj mamy łącznie z tzw. prawem kanonicznym to wymysł grupy ludzi potrzebne im dla sprawowania władzy a nie krzewienia wiary ,metody inkwizycyjne nie mieszczą się w 10-ściu przykazań . 10:24, 31.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

VoltVolt

8 0

Panie Talarek bardzo spodobało mi się porównanie kościoła do korporacji i po przemyśleniu uważam że jest ono trafne. Mnie jako osobę "starszą" mierzi konserwatyzm kościoła i próba zastopowania pewnych przemian na świecie. Skoro mierzi mnie to co mają powiedzieć młodsi? Jak tak myślę nad tą Pańską korporacją to dochodzę do w wniosku że jedynym ratunkiem jest danie wolnej ręki młodym kapłanom i nauczanie młodych według ich wizji bez konserwatywnych nakazów płynących z góry. Zezwolenie na wypuszczenie młodych księży poza bramę kościoła i możliwość przebywania z ludźmi też by pomogła ale starym księżom i starym konserwatywnym babom jest to nie na rękę bo liczą się tylko oni i ich postrzeganie kapłana jako nieczuły głaz. Przykład? : przypomnijcie sobie jak zaszczuli kilka lat temu młodego księdza który zaczął chodzić na siłownie i robił sobie selfi w pozycjach kulturystycznych przed lusterkiem z innymi uczestnikami ćwiczeń. Co jest złego w tym aby młodzi postrzegali księdza jako normalnego równego im człowieka?. 10:46, 02.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Młody działaczMłody działacz

1 2

Jak przystało na człowieka sukcesu z Mielca proszę pisać o fascynacjach dających siłę napędową na wiele lat jak to u Pana możemy dostrzec. Zamiast tracić roboczogodziny intelektualne na bezowocne "pisanki". Pozdrawiam mojego mentora. 15:29, 03.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

dziobakdziobak

4 0

bardzo słuszne spostrzeżenia; będąc kilkukrotnie, prywatnie w Łagiewnikach poczułem ducha modlitwy, choć to sanktuarium światowe; niestety na Jasnej Górze tego zabrakło; Kościół powinien ograniczyć biurokrację, chociaż w przypadku procesów o unieważnienie małżeństwa powinny być informacje publiczne (jak zapowiedzi) z podaniem przyczyny, za wyjątkiem sytuacji gdy nie było konsumpcji z powodu niemocy zazwyczaj chłopa. wtedy informacja - powody medyczne 21:26, 03.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ZIAKZIAK

7 0

Dziękuję za poruszenie problemów, które występują w wielu kościołach w naszym powiecie. Szkoda,że wielu czytelników chyba źle Pana zrozumiało. 22:01, 03.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

pegasuspegasus

1 4

Wiara to nic innego jak sposób na życie leniów, wystarczy słuchać lidera, dostosowywać się a życie staje się prostsze i wygodniejsze. Jesteś dobry dla innych to dostaniesz nagrodę, kiedyś po śmierci bo przecież nie teraz. Szacun dla tych ateistów, którzy tak po prostu "bezinteresownie" są dobrzy. 23:52, 03.01.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

FeFe

3 1

Tak może mówić tylko człowiek, który nic o wierze nie wie. Prawdziwa wiara nie ma lidera, ani nagród. 12:47, 04.01.2020


GG

1 7

Jak sie nie ma co pisac to sie pisze o kosciele. Pan panie Talarek sam pan lata po kosciele udaje pan wierzacego czy jest pan wierzacy 14:47, 05.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

CzytelniczkaCzytelniczka

2 0

Tak naprawde w naszej Parafii Mieleckiej msze dla dzieci ogòlnie tez wypadajà lepiej niż pozostale ;) Moze tak jest wszedzie :) Choc oczywiscie nie zawsze bo jednak zależy kto takowà msze prowadzi :) Nie mniej jednak pozostale zdecydowanie wypadajà gorzej a czasami wrècz ma siè nawet ochotè wyjsc i nie sluchac :) 08:58, 06.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

to jato ja

7 0

"Pan Doktor Andrzej mówi, że niedługo Kościół będzie mały i niewiele znaczący" to są słowa papieża Benedykta XVI a nie Skowrona , nie dziwię się wcale bo tak może być , zmienmy zapatrzenie księży na pieniądze , w Chorzelowie na każdej mszy przez cały rok mówi się o pieniądzach , niech księża wyjdą do wiernych i z nimi rozmawiają a nie od nich uciekają 16:35, 06.01.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

KrzysztofKrzysztof

0 1

W Radomyślu jest artysta - zarządził że ludzie sprzątający kościół ( 10 osób tygodniowo ) mają złożyć ,,ofiarę'' na kwiaty i środki czystości każdy po 50 złotych. 12:02, 07.01.2020


MmMm

1 0

Bardzo dziękuję Panu Talarkowi za poruszenie tego tematu. Ja sama nie chodzę do swojej parafii chodzę do parafii Św Mateusza. Polecam wysłuchania homilii, którą wygłasza ks Miłkowski 21:41, 18.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%