[FOTORELACJA]10726[/FOTORELACJA]
STAL: Dawid Dekarz, Oleksii Novikov 1 – Dawid Ruhnke, Łukasz Nowak 2, Bartosz Sarnowski 6 (5), Kacper Sobczyk, Mikołaj Kotliński 3, Dzianis Valyntsau 6, Paweł Napierała 2, Mateusz Kaźmierczak, Bartosz Smoliński, Filip Stefani 8, Karol Przychodzeń, Szymon Światłowski 2.
Trener: Tomasz Sondej.
Karne: 6/5.
Kary: 8 min (Nowak, Sarnowski, Napierała, Światłowski).
ZAGŁĘBIE: Daniel Szot, Michał Czapla – Jakub Szabat, Dawid Mięsopust 1, Adrian Danysz 1, Szymon Koc 3, Sebastian Danysz 4, Marcin Głuszczenko 5, Michał Kowalik, Kacper Kolano 2, Dawid Piątek 4, Mateusz Żaczek, Jakub Kohrs 1, Mateusz Szendzielorz 2, Łukasz Płonka 4 (1).
Trener: Arkadiusz Kowalski.
Karne: 1/1.
Kary: 14 min (Kolano – 6 min, Danysz – 4 min, Piątek, Szendzielorz).
Czerwona kartka: Kacper Kolano (53 min – z gradacji kar).
Sędziowie: Andrzej Chrzan (Tarnów), Michał Janas (Wieliczka).
Delegat ZPRP: Cezary Figarski (Radom).
Widzów: 647.
PRZEBIEG MECZU:
Nim wybrzmiał pierwszy gwizdek mielecki klub zaskoczył wzmocnieniem na pozycji środkowego rozgrywającego. Z superligowego Zagłębia Lubin do Stali na zasadzie wypożyczenia trafił Bartosz Sarnowski. Ma 19 lat, 190 cm wzrostu. W Mielcu będzie grał do końca sezonu.
Stal, mimo problemów z kontuzjami, była faworytem tego meczu. Ale pierwsza połowa zupełnie na to nie wskazywała. Mielczanie wdali się w Zagłębiem w wymianę ciosów, defensywa pozostawała jednak wiele do życzenia, a i ze skutecznością były problemy. Efekt to remis 15:15 po pierwszej połowie. Dla mielczan zdecydowanie to wstydliwy rezultat.
W 40. minucie Stal wygrywała, ale tylko jednym trafieniem – atomowym rzutem z dystansu do siatki na 21:20 trafił Łukasz Nowak. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem gospodarzom udało się wreszcie wypracować trzy bramki przewagi. Pomogła twardsza gra w defensywie i wreszcie cierpliwość w ataku, do siatki z koła trafił wówczas Mikołaj Kotliński.
Kluczowy dla tego meczu mógł być fragment od 47. minuty, gdy po rzucie Filipa Stefaniego Stal prowadziła 25:22 i grała z podwójną przewagą. Bramkarz Biało-Niebieskich Oleksii Novikov popisał się wówczas trafieniem do bramki po rzucie przez całe boisko i gospodarze przeważali 26:22. Stefani dołożył bramkę ze skrzydła i było 27:23.
Niestety, mielczanom nie udało się znaczniej odskoczyć i emocje mieliśmy do ostatnich chwil. Tyle, że Stal nie forsowała tempa, grała dosyć spokojnie, nawet wolno. Jakby chciała unikać swoich prostych błędów.
W 53. minucie Stal znów grała w przewadze, po brutalnym faulu na Dzianisie Valyntsau. I cały plan, by nie robić na boisku głupot rozsypał się. Bo Stalowcy – zamiast dobić rywala – zmarnowali rzut karny i dobrą sytuację na skrzydle. Na pięć minut przed końcowym gwizdkiem gospodarze wygrywali tylko 28:26.
Na szczęście dla zespołu trenera Tomasza Sondeja ekipa Zagłębia widowiskowo zmarnowała kontrę, a po drugiej stronie boiska nerwy opanował doświadczony Nowak i Stal wygrywała 29:26, na trzy minuty przed końcem.
Sosnowiec „fundował” Stali grę z wysuniętym obrońcą, co dla gospodarzy było problematyczne – nie pierwszy raz w tym sezonie. Ze skrzydła jednak przebojem do siatki trafił Stefani i na 90 sekund przed ostatnim gwizdkiem Mielec miał trzy oczka dystansu. To już wystarczyło, by ostatecznie złamać opór Zagłębia i nowy rok rozpocząć od zwycięstwa.
Więcej informacji wkrótce.