Już rok ciągnie się historia z próbą sprzedaży 3-hektarowego terenu przy ulicy COP w Mielcu, który ma styczność z lotniskiem. Przetarg na zbycie tej nieruchomości został zaplanowany w projekcie budżetu miasta na 2023 rok. Wiosną jednak radni zdecydowali o wstrzymaniu tych planów. Powrócili do nich we wrześniu. Rada Miejska w Mielcu – mimo protestu zorganizowanego przez radnych Prawa i Sprawiedliwości – zgodziła się formalnie, by prezydent Mielca Jacek Wiśniewski mógł ten teren sprzedać.
[ZT]77332[/ZT]
Ale kilkanaście dni temu, nieoczekiwanie Rada Miejska przyjęła uchwałę uchylającą wrześniową zgodę. Stało się to za sprawą głosów radnych PiS i niezależnych, o czym informowaliśmy w hej.mielec.pl.
Rajcy z PiS uważają, że ten teren należy przeznaczyć wyłącznie pod działalność lotniczą, a obecnie może kupić ją firma z dowolnej branży, zbudować też magazyny czy składy.
[ZT]79539[/ZT]
Radni miejscy ze Stowarzyszenia Nasz Mielec Bogdan Bieniek i Zdzisław Nowakowski oraz niezrzeszony obecnie radny Grzegorz Ziomek postanowili spotkać się z mieleckimi dziennikarzami, by skomentować sprawę tak zwanej działki lotniskowej.
Bogdan Bieniek, który jest przewodniczącym Rady Miejskiej w Mielcu, optuje za sprzedażą tego terenu i przypomina, że dwie mieleckie firmy są nim zainteresowane. - Działają w Mielcu i chcą się rozwijać w branżach dosyć zaawansowanych technologicznie – komentuje.
Przewodniczący Rady, wcześniej wieloletni wiceprezydent Mielca przywołał uchwalone blisko 20 lat temu plany zagospodarowania przestrzennego terenów lotniskowych, które na południe od pasa startowego wskazywały tereny pod zakłady produkcyjne i podobne obiekty. Spora część tego obszaru została już zabudowana.
- Radni PiS, wbrew zapisom tego planu, stawiają tezę, że pozostałe działki powinny być przeznaczone na firmy z branży lotniczej. Problem w tym, że Agencja Rozwoju Przemysłu i Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego nie znajdują chętnych na budowę dużych fabryk lotniczych w Mielcu. Są natomiast firmy, które tu się wybudowały, które funkcjonują w Mielcu – powiedział Bieniek.
- Strategia rozwoju lotniska została uruchomiona w 2005 roku. Wtedy zapisano, że wszystkie elementy związane z zarządzaniem lotniskiem mają zostać zlokalizowane na północy lotniska. Lotnisko ma się rozwijać w kierunku północnym i to się dzieje. Lotnisko to około 330 hektarów ziemi, czyli działka, która powoduje takie emocje stanowi zaledwie 1% całości powierzchni gruntów – wskazał przewodniczący Rady Miejskiej.
Bieniek podkreślił również, że jeszcze przed zgodą na sprzedaż tak zwanej działki lotniskowej Rada Miejska wyraziła również zgodę, by dodatkowe 16 hektarów terenów zielonych zlokalizowanych na lotnisku przeznaczyć na usługi lotnicze. To obszary w północnej części terenu administrowanego przez spółkę Lotnisko Mielec, które w przyszłości mają być oferowane pod dzierżawę.
- Nieprawdą jest, że 3-hektarowa działka może zaburzyć rozwój 330-hektarowego terenu. Również nieprawdą jest to, że spółka Lotnisko i samorząd miasta Mielca nie mają koncepcji rozwoju mieleckiego lotniska – argumentował natomiast radny miejski Zdzisław Nowakowski.
Tu przywołał wiosenną wizytę radnych miejskich na terenie lotniska. Prezes spółki Lotnisko Mielec Łukasz Kalinka mówił wówczas o swoich planach rozwojowych i inwestycyjnych. - Została przedstawiona koncepcja rozwoju głównego pasa startowego – przypomina teraz Zdzisław Nowakowski.
Dziennikarze hej.mielec.pl, jako jedyni przedstawiciele mediów, uczestniczyli w tym spotkaniu. Opublikowaliśmy obszerną relację.
[ZT]74859[/ZT]
- Strategia rozwoju lotnictwa funkcjonuje. Nie wiem, dlaczego przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości podnoszą, że takiej strategii nie ma. Obecnie mamy ponad 30 hektarów terenów dedykowanych pod przemysł lotniczy, z dostępem do pasa startowego – wskazuje natomiast niezrzeszony radny Grzegorz Ziomek.
Ten rajca przekazał swoje przewidywania efektów finansowych sprzedaży działki lotniskowej na obecnych zasadach, czyli z dopuszczeniem inwestorów ze wszystkich branż.
- Jedna z firm chce ten teren przeznaczyć pod budowę zakładu produkcyjnego i ośrodka badawczo-rozwojowego o powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych. Sam podatek od nieruchomości za ten teren to około pół miliona złotych rok w rok. Jeśli firma ta zatrudni 100 pracowników, to z podatku PIT miasto będzie otrzymywało kolejne pół miliona złotych rok w rok. Jeśli sprzedamy działkę to będziemy mieli jednorazowy przychód w wysokości kilku milionów złotych – wylicza Ziomek.
W ocenie radnego niezrzeszonego takie przychody do miejskiego budżetu są pożądane w obliczu złej sytuacji finansowej Mielca.
- Na koniec przyszłego roku zadłużenie miasta wynosić może 192 miliony złotych, to 44 miliony więcej względem bieżącego roku. Tyle środków zabraknie naszej gminie na funkcjonowanie. Skąd te środki weźmiemy? Nie wiem – mówi.
Co dalej z kontrowersyjną działką? Czy Rada Miejska kolejny raz zagłosuje w sprawie jej sprzedaży?
- Przez cztery i pół roku, moim zdaniem, byliśmy poważną Radą Miasta. Moim obowiązkiem jest, by tak dalej zostało. Przy udziale prezydenta powinniśmy ten problem przeanalizować – oświadczył Bogdan Bieniek.
- Uchwała z 28 września zezwalająca na sprzedaż tej działki była obowiązująca. Wojewoda jej nie zakwestionował – mówi Bieniek.
Część radnych bojkotowała wrześniowe głosowanie w sprawie kontrowersyjnej działki. Pojawiły się wątpliwości, czy w głosowaniu wzięła minimalna liczba rajców, by było ono ważne. Okazuje się, że Wojewoda Podkarpacki uznał ostatecznie je za legalne.
- Natomiast 29 listopada została podjęta uchwała unieważniająca tamtą uchwałę i 29 grudnia stanie się ważną. Nie będzie żadnej uchwały zezwalającej prezydentowi na wystąpienie do przetargu tej działki – precyzuje przewodniczący Rady Miejskiej.