[FOTORELACJA]8319[/FOTORELACJA]
Karne:
0:1 - M. Pilitowski
0:1 - Krupa ponad bramką
0:2 - Makowiejew
1:2 - Valyntsau
1:3 - Misiejuk
2:3 - Monczka
2:4 - Krępa
3:4 - Wilk
3:5 - Szpera
SPR Stal Mielec: Andelić, Wiśniewski, Witkowski - Chodara 1, Ivanović 4, Janyst, Kornecki 2, Krupa 1, Krytski 2, Mochocki, Monczka 4, Nowak, Olszewski, Petrović, Wilk 5, Wojdak 2, Wołyncew 2.
Kary: Petrović - 4 minuty; Krupa, Krytski, Monczka, Wołyncew - 2 minuty.
Karne: 1/1.
Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta - Adamski Kacper 6, Adamski Kamil, Czerwiński 1, Drej, Góralski 4, Kamyszek 1, Krępa 3, Kus 1, Makowiejew 2, Misiejuk 1, Pilitowski Konrad, Pilitowski Maciej, Szpera 4, Wróbel.
Kary: Kus - 6 minut; Krępa, Misiejuk - 2 minuty.
Karne: 2/3.
Czerwone kartki: Kus - 45' - z gradacji kar, Kamyszek - 59' - za brutalny faul.
Sędziowie: Cezary Figarski, Dariusz Zak - Radom
Delegat ZPRP: Marek Majka - Gliwice
Czytaj dalej pod reklamą ↓
Pierwsze minuty tego meczu zapowiadały energiczne i wyrównane spotkanie. Goście mieli sporo problemów z zatrzymaniem ataków Stali, notowali przewinienia, ale mieli też w swoich szeregach Marka Szperę. Miał on udział dwóch akcjach MKS-u, które wyprowadził kaliszan na przewagę 5:3 w 7 minucie.
Jak jedni i drudzy zaczęli efektownie, tak po chwili zablokowali się w ofensywie. Stal miała kłopot ze skutecznością, Biało-Niebiescy obijali Łukasza Zakrete, przyjezdni nie znajdywali nawet sytuacji rzutowych. Niemoc w ataku przełamali po ośmiu minutach goście, rzutem z koła.
Gdy boiskowy zegar wskazywał 19 minutę Kalisz przeważał 7:4, a o czas poprosił trener mielczan. Jego podopieczni od 10 minut nie potrafili pokonać Zakrety! Dopiero kilkadziesiąt sekund później rzutem ze środka przebił się Valyntsau.
Gdyby w 22 minucie mielczanom wyszedł rzut przez całe boisko na pustą bramkę, to zniwelowali by straty tylko do jednego trafienia. Udało się to jednak w kolejnej akcji, po paradzie Andelicia i kontrze. MKS przeważał wówczas tylko 8:7. W 23 minucie do remisu doprowadził Wilk! Goście znów pogubili się w ataku!
Stal napędziła się i przełamała opór MKS-u w 25 minucie, obejmując prowadzenie 10:9, po indywidualnej akcji Monczki.
Mielczanie nie oddali prowadzenia do końca pierwszej połowy, do dobrej obrony dorzucili wreszcie precyzję w ofensywie, klasę pokazał Wilk, który dwukrotnie trafił przy krótkim słupku ze skrzydła. MKS odgryzł się bramką z rzutu karnego po końcowej syrenie, który wzbudził jednak kontrowersje. Do szatni zespoły zeszły przy przewadze Stali 15:13.
W 40 minucie zawodów goście wykorzystali grę w przewadze i doprowadzili do remisu 17:17, po rzucie Szpery. Trzeba jednak przyznać, że chwilami na boisku panował chaos, a sędziowie zdawali się ignorować przewinienia MKS-u w grze obronnej. Przerwał to wszystko trener mielczan, zapraszając swój zespół na rozmowę.
Kwadrans przed końcowym gwizdkiem goście stracili Kusa, który zobaczył czerwoną kartkę z gradacji kar. Agresywna gra kołowego Kalisz była dowodem na mobilizację zespołu trenera Tomasz Strząbały, który odzyskał prowadzenie. Stalowcy znów obijali bramkarza Zakretę, obniżyli też poziom defensywy. Nie pomagali tu mieleccy bramkarze, którzy w kilku sytuacjach powinni zachować się lepiej. Na 10 minut przed końcem spotkania Kalisz przeważał 22:20. Wówczas podaniem no-look popisał się Monczka, rzut z koła przyniósł kontakt i mielczanie zerwali się do walki. W 25 minucie znów wygrywali! 23:22!
Trzema udanymi interwencjami wreszcie popisał się w bramce Wiśniewski i na 4 i pół minuty przed finałem meczu gospodarze stanęli przed szansą podwyższenia swojej przewagi. Rzut Valyntsau niestety wylądował na słupku, kaliszanie odpowiedzieli rzutem ze skrzydła i znów był remis.
Emocje sięgnęły zenitu w 29 minucie. Czerwoną kartkę za brutalny faul zobaczył Kamyszek, a jeden z radomskich arbitrów meczu doznał kontuzji! Mecz do końca prowadził tylko jeden sędzia.
Gdy gra została wznowiona mielczanie zmarnowali okazję ze skrzydła, a trener Strząbała postanowił podczas czasu na żądanie ułożyć grę swojej drużyny w ofensywie. Goście jednak popisowo swoją akcję zepsuli i role się odwróciły.
Równo z syreną do siatki gości trafił Valyntsau, ale radomski arbiter pokazał faul w ataku mieleckiego szczypiornisty i doszło do rzutów karnych. Tu zdecydowała jedna pomyłka Krupy i zwycięstwo odjechało do Kalisza.
kuba16:30, 17.10.2020
znowu dziadostwo odstawili
Tyto17:01, 17.10.2020
Pozbawić sekcje piłki recznej finansowania z miejskich pieniędzy
Kibic14:30, 18.10.2020
Od kiedy w Mielcu jest SEKCJA piłki ręcznej? Po co pisać jak nawet nie ma się pojęcia o czym się pisze?
Zenon 20:59, 17.10.2020
Lepsza ręczna niż to dziadostwo kopana
Tamto powinni rozwiązać natychmiast
Raf17121:05, 17.10.2020
Dlaczego nie gra Mochocki i Nowak? Co się stało Ramonowi? Trener nie rotuje bramkarzami tylko jak się na kogoś uprze to męczy cały mecz. Gdzie jest Witkowski? Dobrze że wiśnia na chwilę chociaż wszedł.
Kibic14:38, 18.10.2020
A może Nowak i Mochocki po prostu są za słabi? Nie widzimy treningów, nie wiemy tego, ale patrząc na mecz w Kwidzynie, gdzie dzieci ogrywały doświadczonego Mockiego jak dziecko to nie dziwie się decyzji trenera. Odnośnie bramkarzy to Andelic został zmieniony jak puścił 5 bramek w 15 minut, czyli normalnie. Wiśniewski Super. Dużo nie brakło. Trochę skuteczności skrzydeł i byłyby 3 pkt. Trzeba mieć na uwadze, że Kalisz ma 3x wyższy budżet i klasowych zawodników.
Marwo13:15, 18.10.2020
Druga połowa,to żenada piłki ręcznej.Przeciez Kalisz był do ogrania,przy niewielkim wysiłku,ale trzebaby by chcieć wygrać-a nie gwiazdorzyc na parkiecie.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu hej.mielec.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
5 3
Zamieszkaj np w Kielcach i przy tych pieniądzach jakie tam są na pr będziesz zadowolony ze zwycięstw "swojej" drużyny i nie będziesz marudził.