Stal Mielec przegrała w Łodzi 0:2. Gospodarze okazali się skuteczniejsi i silniejsi fizycznie, a choć mielczanie mieli swoje momenty, to nie wystarczyło, by zdobyć punkty. – Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Gramy dalej – mówił po meczu trener Ivan Djurdjević.
Stal pojechała do Łodzi po drugą wygraną w sezonie, ale to ŁKS - mający swoje ambicje związane z powrotem do Ekstraklasy – okazał się lepszy. Mielczanie nie ustępowali rywalom piłkarsko, ale przegrywali fizycznie i popełniali kosztowne błędy. Trener Ivan Djurdjević wprost przyznał, że jego drużyna nie zagrała dobrze w pierwszej połowie, ale nie zamierza spuszczać głowy.
Trener Stali po meczu:
- Wiedzieliśmy, że dla nas to będzie bardzo ciężkie spotkanie, na takim terenie. Wiedzieliśmy, że ŁKS jest faworytem tego meczu i że będzie robił wszystko, by po przegranym spotkaniu w Głogowie odrobić straty i poprawić sobie humor. My, po nie tak dobrym meczu z Górnikiem Łęczna, chcieliśmy spróbować urwać punkty - powiedział trener Stali.
- Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba. Ta pierwsza bramka została stracona zbyt łatwo. Z upływem czasu, myślę, że nabieraliśmy rytmu. Ta druga połowa była dla nas - idąc po statystykach i po liczbie strzałów. Mieliśmy klarowną okazję Gerbowskiego. Nie wykorzystaliśmy jej, a po prostym błędzie straciliśmy drugą bramkę na 2:0.
- Musieliśmy zrobić dużo roszad w obronie, zmianę w składzie. Wypadł nam Piotr Wlazło. To skutkowało w ostatnich minutach stratą organizacji w grze i chaosem. Idziemy dalej, świadomi swojej walki. Musimy jak najszybciej odrobić te straty, zagrać następny mecz w Mielcu i wygrać.
- ŁKS był faworytem, grając u siebie, przy swoich kibicach. My chcieliśmy zrobić niespodziankę i zagrać dobry mecz. Momentami nie wyglądało to źle, ale nie wystarczająco, by wygrać - podsumował Ivan Djurdjević.