Sytuacja sanitarno-epidemiologiczna w Polsce nadal budzi wiele emocji, pojawiają się najróżniejsze pytania, lecz powoli wracamy do rzeczywistości. Przynajmniej piłkarskiej. Kluby dostały zielone światełko z góry, co znaczy, że - przy założeniu że w międzyczasie nie wydarzy się nic niespodziewanego - piłkarze mogą wykonywać swoje podstawowe obowiązki, a więc trenować w grupie, następnie walczyć o ligowe punkty.
Wiosna i lato w ogrodzie? Nowoczesny grill dostarczą ci do domu! Z rabatem 11% [reklama]
- Ta niepewność nie pomagała w pracy, nadal jest dużo niewiadomych. My jako jedni z pierwszych pierwszoligowców przeszliśmy testy, które miały miejsce we wtorek. Dopiero jak przebadane zostaną wszystkie kluby dostaniemy odpowiedź na pytanie co dalej. Prawda jest też taka, że pandemia nie została opanowana, wciąż trwa. Natomiast my idziemy swoim torem pracy i musimy się przyzwyczaić, że żyjemy w czasach koronawirusa. Mam nadzieję, że wszyscy podołamy temu społecznemu zadaniu - mówi trener Stali Mielec Dariusz Marzec.
Jego zespół sposobił się do gry o ekstraklasę. Tymczasem zawieszenie rozgrywek i przymusowa przerwa zaburzyły rytm pracy drużyny, która szykowana była na konkretne zadanie wiosną.
- Na pewno cała ta sytuacja zburzyła nasze plany. Po zimowym okresie przygotowawczym wyglądaliśmy naprawdę dobrze. I obrazu tego nie zmieni potknięcie, bo tak nazywam porażkę 0:3, z Termaliką. Mimo wysokiej porażki czuliśmy się, że jesteśmy odpowiednio przygotowani do rundy rewanżowej i że stać nas wiele - przyznaje Marzec.
Treningi indywidualne to zupełnie inna kwestia.
- Owszem, biegając można utrzymać odpowiedni poziom wytrzymałości, ale w grupie pracujemy się także nad takimi elementami jak zwroty, starty, technika. Organizm inaczej działa. I tutaj pojawiają się znaki zapytania - jak zafunkcjonujemy na treningu grupowym jako całość? Nie każdy piłkarz będzie na podobnym poziomie przygotowania po tej przerwie. A jak bardzo dotknie to drużynę, zobaczymy w pierwszym spotkaniu po wznowieniu rozgrywek - dodaje szkoleniowiec mielczan.
Ilość i jakość kadry mogą mieć przełożenie na końcowe rozstrzygnięcia.
- Będziemy grali co trzy dni, to duży wysiłek, teraz kwestia jak zawodnicy to wytrzymają. Nie daj Boże pojawi się kontuzja, to ten trener, który ma większą i mocniejszą kadrę z miejsca ma przewagę. Będzie mu łatwiej. Są trenerzy, którzy dysponują silną wyjściową jedenastką, ale na ławce są mniej wartościowy zmiennicy i kiedy wypada mu z podstawowego składu dwóch, trzech piłkarzy, robi się problem. My mamy wyrównaną kadrę, możemy na bieżąco uzupełniać braki. Daleki jestem od tego, by mówić że będzie dobrze. To będzie ciężki maraton dla wszystkich. Wyjdzie w praniu kto lepiej przepracował ten okres izolacji. Piłka to gra zespołowa, już zauważyłem u zawodników, że zmieniło się ich czucie piłki. Mamy kilka tygodni, aby to poprawić. Jakbyśmy dziś musieli grać to byłby na boisku niezły kabaret! - przyznaje trener Stali.
mark21:35, 23.05.2020
9 0
Do boju,życzę wygranej i powrotu do ekstraklasy.FAN....MIELEC górą... 21:35, 23.05.2020