Przez cały sezon letni organizowane są tu imprezy kulturalne, plenerowe oraz rozrywkowe, w tym dyskoteki odbywające się średnio raz na dwa tygodnie, od godziny 20:00 do 3:00. I choć dla większości to radość i wakacyjna tradycja, dla kilku mieszkańców osiedla Rzochów (ul. Kolejowa) – to powód do nieustannych ataków.
Od ponad trzech lat Tropikana staje się celem zmasowanych donosów, kontroli i pozwów sądowych. Grupa kilkunastu mieszkańców twierdzi, że hałas z imprez sięga 100 decybeli, powoduje pękanie szyb w oknach i uniemożliwia im wypoczynek. Złożyli nawet pozew o zakłócanie ciszy nocnej. Tymczasem... wielu z nich wcześniej samo uczestniczyło w imprezach organizowanych przez ośrodek.
Fakty a insynuacje
Kilka dni temu, na zlecenie Starostwa Powiatowego w Mielcu, specjalistyczna firma przeprowadziła profesjonalne pomiary hałasu w czasie trwania imprezy. Wyniki mówią same za siebie:
To wartości znacznie poniżej dopuszczalnych norm. Gdzie więc te pękające szyby?
Co więcej, Tropikana posiada podpisy wielu mieszkańców ul. Kolejowej, którzy jednoznacznie stwierdzają, że muzyka nie jest uciążliwa. Jak to możliwe, że osoby mieszkające bliżej ośrodka nie mają zastrzeżeń, a innym – rzekomo – pękają okna?
Zamiast wspólnej pracy na rzecz poprawy komunikacji i bezpieczeństwa, Tropikana pada ofiarą sabotażu.
Zdarzały się sytuacje, w których odcięto główne zasilanie prądu, co spowodowało straty na ponad 4000 zł (rozmrożony towar).
Przecięto również główny kabel zasilający przed dzień planowanej imprezy narażając postronne osoby na niebezpieczeństwo.
Tropikana, zamiast być wspierana za wieloletnie zaangażowanie społeczne i działalność prospołeczną (w tym współpracę z OSP, klubami sportowymi czy organizacjami senioralnymi), stała się celem osobistej wojny.
Co więcej, ci sami mieszkańcy – działając z wyrafinowaniem – wynajęli działki, przez które od dekad przebiegała dojazdowa droga do ośrodka i odgrodzili je, zawężając trasę i realnie narażając tysiące użytkowników na niebezpieczeństwo.
Miasto Mielec, będące właścicielem sąsiedniego terenu, posiada możliwość poszerzenia drogi i rozwiązania problemu, lecz jak dotąd wstrzymuje się z decyzją – głównie ze względu na presję i protesty garstki mieszkańców.
Na Tropikanę nasłano dziesiątki kontroli – od sanepidu po straż i policję. Protestujący twierdzili, że w imprezach uczestniczyło ponad 1000 osób, co oznaczałoby organizację wydarzeń masowych.
Sprawa trafiła do prokuratury – która umarzyła śledztwo z braku jakichkolwiek dowodów. Ośrodek restrykcyjnie pilnuje liczby gości – nigdy nie przekracza ona 950, a średnia frekwencja to 500–700 osób.
Wszystkie warunki spełnione – konflikt trwa
Na przestrzeni lat dzierżawca Tropikany uczestniczył w wielu spotkaniach – zarówno z władzami miasta, jak i z samymi mieszkańcami, spełniając postulaty:
Warto pamiętać, że Tropikana to nie tylko zabawa. To także przestrzeń dla dzieci, młodzieży, seniorów, morsów, malarzy, strażaków – miejsce, które żyje i działa dla społeczności lokalnej, a nie wbrew niej.
Pozostaje tylko jedno pytanie – czy miasto Mielec pozwoli, by interes kilku osób zdominował życie tysięcy obywateli?
Daniel Paduch
Artykuł sponsorowany