Przebudowa przejścia dla pieszych i likwidacja dużego progu zwalniającego z kostki brukowej przy ul. Dąbrówki była związana z nowym rozkładem linii autobusowych MKS. Po wielomiesięcznych perypetiach znaku i wysepki, gdy autobusy w końcu pojechały – wysepka zniknęła. Pojawiły się też nowe „poduszki berlińskie”.
Małą kompromitacją można określić perypetie związane z progiem zwalniającym, wysepką i znakiem na ulicy Dąbrówki w Mielcu. O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie, jednak dzisiaj warto w kilku słowach przypomnieć tę historię, bo – zdaje się – znalazła ona swój finał.
Kilkanaście miesięcy temu na ul. Dąbrówki przebudowano przejście dla pieszych będące jednocześnie progiem zwalniającym z kostki brukowej. Zmiany podyktowane były planowanym w przyszłości nowym rozkładem jazdy autobusów – MKS miał przejeżdżać właśnie tą drogą, a pokonanie dużego progu z kostki byłoby dla autobusów niemożliwe.
Kilkanaście metrów dalej drogowcy postawili próg w nowej formie – tzw. poduszki berlińskiej. Szybko okazało się jednak, że poduszki są na tyle małe, że samochody mogą swobodnie przemieszczać się między nimi. W efekcie wielu kierowców w ogóle nie zwalniało, tylko z normalną prędkością „mijało” poduszki zwalniające.
To nie spodobało się mieszkańcom ul. Dąbrówki, którzy apelowali o rozwiązanie tego problemu, bo jadące zbyt szybko samochody są zagrożeniem dla pieszych, a w szczególności dzieci. Tym bardziej, że ten fragment drogi bezpośrednio sąsiaduje z placem zabaw. Po tych prośbach między dwoma poduszkami drogowcy ustawili… niewielką wysepkę z charakterystycznym plastikowym znakiem wskazującym kierunek jazdy.
I tu zaczęły się kolejne problemy. Plastikowy znak co rusz był uszkadzany - prawdopodobnie niechcący przez kierowców, którzy parkują tuż obok samochody. Nikt bowiem nie pomyślał, że ustawia znak na środku drogi w miejscu, gdzie funkcjonują parkingi prostopadłe. W efekcie parkowanie na wysokości wysepki zostało mocno utrudnione. Znak wielokrotnie był wyłamywany i lądował w przyblokowym ogródku. Pomiędzy poduszkami pozostawała jednak niewielka, choć wysoka wysepka. I na niej również nie brakowało śladu uszkodzeń świadczących o zderzeniach z niejednym samochodem.
W końcu nastał luty 2019 – dokładnie 23 dnia miesiąca wszedł w życie zupełnie nowy rozkład jazdy MKS, który przewiduje poruszanie się autobusów właśnie tą drogą. Co stało się z wysepką i poduszkami berlińskimi? Pierwsza została zlikwidowana, drugie doczekały się… wymiany na większy rozmiar.
Choć temat dotyczy tak naprawdę sprawy błahej, mieszkańcy ul. Dąbrówki żartują, że tego „serialu komediowego” można było uniknąć instalując od razu – już kilkanaście miesięcy temu – poduszki berlińskie w odpowiednim, większym rozmiarze. Wówczas nie byłoby potrzeby dokładania wysepki czy plastikowego, nietrwałego znaku określanego przez lokalnych jako „drogowy minionek”.
Po tych wszystkich perypetiach dzisiaj można już definitywnie stwierdzić, że sprawa została rozwiązana – przez ulicę Dąbrówki jeżdżą autobusy, poduszki berlińskie spełniają swoją rolę wyhamowując ruch osobówek, a mieszkańcy mogą spokojnie i bez kolizji parkować przed swoim blokiem. Są bez spokojniejsi o bezpieczeństwo na drodze.
Fiono17:37, 02.03.2019
To z pieniędzy Osiedla Smoczka ten eksperyment więc dobrze że się śmieją i są szczęśliwi. Fajni ludzie są na Smoczce:)
Mirek1117:46, 02.03.2019
Za Kapinosa nie było takich nieudolnych eksperymentów
Eksperyment18:08, 02.03.2019
Takich eksperymentów w Mielcu jest niestety więcej. Otóż przy przebudowie alei Kwiatkowskiego ktoś wpadł na idiotyczny pomysł i i zlikwidował lewoskręt z alei Kwiatkowskiego w ul. Chopina.
Efekt tego *%#)!& eksperymentu przewidziałoby nawet dziecko z przedszkola a mianowicie korek od wspomnianego skrzyżowania prawie do Unimetu po godzinie 15.00
jako23:17, 02.03.2019
a ile kolizji...chyba czas na rondo;)))
Mirek1118:25, 02.03.2019
Kapinos Mielec zbaw
Mirek119:26, 02.03.2019
do psychiatry możesz bez skierowania
Zxs22:41, 02.03.2019
Byle szybko ten kapinos instaluj bo strasznie ci kapie na tą głowę.
Ośrodek Badawczy23:49, 02.03.2019
Eksperyment jak każdy inny. Pozwala poznawać zachowania homo istot. W dodatku zaoszczędzono zdrowie zwierząt laboratoryjnych i zwiazane z tym koszty ich utrzymania. Myślę że po dokładnym przedstawieniu wyników dokumentacji testów można liczyć na zwrot funduszy z badań. Testy mogące przynieść korzyści ludzkości są sowicie finansowane.
jako00:31, 03.03.2019
Sprawa została rozwiązana,piękne stwierdzenie. Szkoda, że ktoś łatwo wyrzuca nasze pieniążki dosłownie w błoto ( jeszcze niedawno uszkodzony znak leżał pod blokiem na trawniku) Kosztowało nas to tak na szybko licząc kilka wizyt ekipy drogowej, 3 uszkodzone znaki ( dwa pierwsze leżały po pierwszej burzy po montażu, taka fachowa robota, a trzeci dziwnym trafem został uszkodzony w pierwszym dniu kiedy autobusy zaczęły jeździć ul. Dąbrówki) podejrzewam, że na którymś z autobusów znajdą się ślady na lakierze po spotkaniu z "minionkiem". Gdyby kierowcy zaparkowali ciut dłuższe pojazdy dokładnie na wprost tego znaku tak koniec, korek, autobus nie jedzie. To juz kolejna kompletnie nieprzemyślana i bzdurna "inwestycja" w tym rejonie. Mało, autobusy puszczone ul. Dąbrówki, jak widać z perypetiami, tylko po co, jak tam żadnego przystanku nie ma.To po jaką cholerę się pytam taka trasa i do tego tyle bezsensownej roboty?Montaż, demontaż..montaż..demontaż...nieważne co, ważne żeby była robota. Drogowcy tak przygotowali próg specjalnie pod autobusy ( jak wynika z tekstu wyżej), że autobus się nie mógł swobodnie przejechać. Czy ktoś panuje nad tym co się tutaj dzieje? I znowu wracam do tematu optymalizacji rozkładu MKS. Mam co raz większe wrażenie, że ktoś, kto przygotowywał tą optymalizację, to w Mielcu w życiu nie był. To raz, to mogę zrozumieć, ale ktoś jeszcze chyba to zaakceptował.
jako22:30, 03.03.2019
małe sprostowanie... uszkodzony " drogowy minionek" w dalszym ciągu leży na trawniku. Nawet fachowcy nie pofatygowali się zabrać go. Zapewne to już przekroczyło ich kompetencje...
gość11:26, 04.03.2019
cytuje -Mało, autobusy puszczone ul. Dąbrówki, jak widać z perypetiami, tylko po co, jak tam żadnego przystanku nie ma. To po jaką cholerę się pytam taka trasa i do tego tyle bezsensownej roboty? - Jest pan niezorientowany w sytuacji. Jeśli autobusy nie pojadą Dąbrówki to przystanek przy galerii Viva pozostanie bez obsługi, najbliższy będzie pod kościołem, dotychczas linia 29 w karkołomny sposób nawracała przy wspomnianej Galerii, teraz tez przystanek jest nie początkowym a przelotowym, więc jak proponujesz zorganizować dojazd autobusom do tego przystanku? można go zlikwidować i ganiać ludzi pod kościół co pewnie zaproponujesz bo sam MKS nie jeździsz, jak pewnie nie wiesz odsunięcie przystanku sprzed nosa skutkuje mniejszym zainteresowaniem korzystaniem z komunikacji publicznej
jako do gość00:43, 06.03.2019
Ta nawrotka na skrzyżowaniu to jedyny argument. Tak się składa, że zdarzało mi się korzystać z linii 29 i właśnie wsiadałem na Zygmuntowskiej, jak również z linii 14, 28 i wsiadałem koło Orzecha. Sama likwidacja tego przystanku chyba jednak nie byłaby, aż tak bardzo uciążliwa. Jak sam Pan stwierdził następny przystanek jest koło kościoła, czyli jakieś 150m dalej? Bez przesady z tą gonitwą. Dla mnie rozsądniejsze byłoby puszczenie autobusu prosto Zygmuntowską na rondo przed Navigatorem i na pływalnie. Teraz chyba tam jest największy ruch jeśli chodzi o "Smoczkę" . Druga opcja to Wyszyńskiego do Wolności, na Orzecha i dalej. Wnet zrobi się ciepło, zaczną się spacery, rowery, zacznie się przeciskanie po tych osiedlowych uliczkach. Co do zainteresowania MKSem po optymalizacji, to na pewno jest spore, ale po komentarzach można wywnioskować, że raczej nie przełoży się to na wzrost frekwencji, ale mogę się mylić.
Wiśniewski to też09:30, 03.03.2019
Taki eksperyment
Ex-Prezio14:29, 03.03.2019
Wybrany większościowo w demokratycznych wyborach:)
10 4
nieudolny eksperyment to miał twój stary
9 4
Za Kapinosa wogóle nie było eksperymentów poza znakami z nadanymi imionami rond które zasłaniały widok uczestnikom ruchu.