Wojciech Mroczka samotnie przemierzył 100 kilometrów bieszczadzkich szlaków w imponującym czasie 22 godzin i 51 minut (1 godzina i 9 minut przed wymaganym do ukończenia czasem).
- To nie tylko fizyczny wyczyn, ale też dowód ogromnej wytrwałości, hartu ducha i konsekwencji w działaniu - podkreślają harcerze z mieleckiego oddziału ZHR.
- „Dromader nie idzie po laur – idzie, bo ma cel”. Jego droga jest inspiracją dla nas wszystkich - pokazuje, że warto stawiać sobie ambitne cele i nie rezygnować, nawet gdy wydają się trudne do osiągnięcia. Prawdziwa siła rodzi się w ciszy, w zmęczeniu i wierności własnym wartościom.
Gratulacje i Czuwaj! - przekazują harcerze.
- Niech ten krok będzie początkiem kolejnych śmiałych prób innych harcerzy. My wspólnie tu możemy bić brawo i gratulować tego wyczynu - bo jest czego - dodają.