Bezpieczeństwo w czasie wakacji było tematem tegorocznej sesji Dziecięcej Rady Miejskiej, w której udział wzięli uczniowie mieleckich szkół podstawowych. Nie zabrakło tradycyjnego punktu – pytania do przedstawicieli samorządu miasta.
- W tej sali spotyka się Rada Miasta, która liczy 23 osoby – są to radni wybrani w odpowiednich okręgach wyborczych, którzy reprezentują całe społeczeństwo miasta Mielca przyjmując odpowiednie uchwały – wyjaśnił już na początku sesji Jan Myśliwiec, wiceprezydent Mielca.
– Rada Miasta tworzy prawo, natomiast prezydent i cały urząd oraz wszystkie jednostki, które są mu podległe – realizują zadania wyznaczone przez radnych. Jest to podział władzy na władzę uchwałodawczą i wykonawcą – objaśnił młodym „radnym” wiceprezydent.
- Przez wiele lat pracowałem w szkole i zawsze zwracałem uwagę na jeden temat. Wakacje to piękna pogoda, ruch, radość, słońce, woda i dużo swobody. Ważne jest jednak to, że od myślenia wakacji nie ma. Zawsze trzeba myśleć – niezależnie od tego, co się robi. Nawet w czasie tej swobody, radości, wakacji, również trzeba myśleć, zwłaszcza, jeśli widzicie zagrożenie dla siebie lub najbliższych. Jeżeli widzicie zagrożenie – lepiej się wycofać, jeżeli macie za bardzo ryzykować – lepiej tego nie robić – mówił Myśliwiec.
Uczniowie, którzy wzięli udział w sesji wysłuchali szeregu prezentacji przygotowanych przez przedstawicieli służb ratowniczych - Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej, Pogotowia Ratunkowego, Biura Zarządzania Kryzysowego, Straży Miejskiej, Straży Pożarnej i Policji. Ich celem było przekazanie możliwie największej liczby informacji mogącej uchronić młodych mielczan przed zagrożeniami na jakie mogą napotkać szczególnie w okresie wakacyjnym.
Tradycyjnym elementem corocznych sesji Dziecięcej Rady Miejskiej są pytania, jakie młodzi „radni” mogą zadawać przedstawicielom samorządu miasta. Młodzi pytali o planowane inwestycje – głównie dotyczące infrastruktury przyszkolnej lub osiedlowej. Z ciekawą inicjatywą wyszedł jeden z uczniów, który zaproponował w Mielcu powstanie tzw. ścianek na nakrętki dla publicznych zbiórek przeznaczonych na konkretny cel. – Jedna tona nakrętek to tysiąc złotych. Takimi zbiórkami można by finansować np. niepełnosprawnych sportowców lub organizacje charytatywne – przekonywał.
Sesja zakończyła się pamiątkowym zdjęciem i słodkim poczęstunkiem.
ks
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu hej.mielec.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz