Wiele słyszy się o misjach w biednych krajach na różnych kontynentach. Najczęściej dowiadujemy się o nich w kościołach, które co jakiś czas odwiedzają misjonarze i misjonarki. Opowiadają oni o „czwartym” świecie, którego biedę i walkę o życie często nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić.
Dziś w dobie nowoczesnej technologii i powszechnego Internetu mamy możliwość na bieżąco śledzić, jak wygląda pomoc niesiona przez misjonarzy, m.in. jest to możliwe w ramach Projektu M3.
Czym jest Projekt M3? To misje w Fort-Dauphin, najbiedniejszym regionie Madagaskaru, m.in. z udziałem krakowskich i bydgoskich studentów - wolontariuszy. W tym roku, w grupie młodych, pełnych energii ochotników znalazły się wolontariuszki z powiatu mieleckiego – Olga i Magda. – To dla nas duże wyzwanie. Będziemy starać się z wszystkich sił pomóc i wesprzeć misjonarzy – mówiły jeszcze w czerwcu, przed swoim wyjazdem.
Grupa edukacyjna wolontariuszy, w skład której wchodzą Olga i Magda oraz Marysia, Dawid i Olga organizuje półkolonie dla tamtejszych, najbiedniejszych dzieci. Zapewnia posiłki, uczy francuskiego, religii, matematyki, angielskiego, a także jak dbać o higienę. – Dzięki pomocy, którą otrzymaliśmy m.in. z mieleckiego I Liceum Ogólnokształcącego, dzieci otrzymały szczoteczki i pasty do zębów i codziennie razem myjemy zęby - wspomina Olga.
Grupa medyczna odpowiedzialna jest za prace w dyspenserze sióstr misjonarek. Dla większości tubylców jest on jedynym miejscem otrzymania pomocy medycznej, gdyż na opiekę w szpitalu nie mają pieniędzy. Mało kto ma szansę się do niego dostać, dlatego dyspenser sióstr jest tak bardzo ważny i bezcenny dla Madagaskarczyków. Julka, Adam i Emilka codziennie przyjmują około czterdziestu pacjentów.Jakie wrażenia, po prawie dwumiesięcznej pracy, mają Olga i Magda? – Jesteśmy bardzo zadowolone. Czasami bywa naprawdę ciężko, opiekujemy się dużą liczbą dzieci. Bywa ich nawet ok. 150 w grupie. Wymaga to od nas dużego skupienia, odpowiedzialności – mówi Olga. – Jednak wszystkie tutejsze maluchy mają w sobie tyle radości, co dodaje nam energii. To jest niesamowite, że pomimo bardzo trudnej sytuacji bytowej potrafią cieszyć się najmniejszą rzeczą. Uwielbiają się do nas przytulać i z wzajemnością – dodaje Magda. - Cieszą sie również z możliwości korzystania z przywiezionych przez nas rzeczy, które udało nam się zebrać w Polsce, za co wszystkim gorąco dziękujemy! Są to m.in. piłki, plastelina, której tutejsze dzieci nigdy nie widziały, bibuła, kredki, puzzle, itp.- kontynuuje Olga.
- Smutne jest natomiast to, że często dzieci po prostu nie mają siły, są wygłodzone, zaniedbane i zmęczone. Podczas naszych spotkań w szkole, którą prowadzimy otrzymują posiłek, często jedyny który uda im się zjeść w ciągu dnia. Duży problem stanowią też parashi, czyli robaki które wgryzają się w stopy dzieci i tworzą głębokie rany – tłumaczy Magda.
Bieżącą relację z misji na Madagaskarze można śledzić na stronie fb:
m
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz