Przed uchwaleniem budżetu na rok 2024, radni przyjęli uchwałę, która pozwala na pokrycie kosztów gospodarowania odpadami z środków własnych miasta, a więc niepochodzących z pobieranych od mieszkańców opłat. - System się nie bilansuje. Prognozowane wydatki są wyższe od dochodów z deklaracji od mieszkańców. By móc uchwalić budżet i zapewnić środki, które będą na pokrycie tego co zabraknie, wymagana jest taka uchwała - wyjaśniała na wstępie Agnieszka Garncarz, naczelnik wydziału ochrony środowiska.
Ile może zabraknąć w 2024 roku? Urzędnicy szacują, że to 6,5 mln zł. Z tymi wyliczeniami nie zgadzał się Zdzisław Nowakowski. - W 2023 roku 18,7 mln zł to przewidywany koszt gospodarki odpadami w naszym mieście. Od mieszkańców wpłynie 15,7 mln zł. Przez pół roku mamy jeszcze starą umowę, więc daje nam kwotę 9,3 mln zł, natomiast na kolejne półrocze będziemy mieć nową umowę, która pokaże jakie będą to koszty w roku przyszłym - mówił. - Ja założyłem, że skoro mamy taki współczynnik inflacji jaki mamy, to te koszty będą o 15 procent wyższe niż teraz, a daje to kwotę 10,7 mln zł.
- Spodziewam się, że koszt gospodarki odpadami w 2024 roku będzie wynosił 20,1 mln zł - wyliczał Zdzisław Nowakowski. - Jeśli więc utrzymamy tę samą wysokość wpływów od mieszkańców, to zabraknie nam 4,4 mln zł. Chcę więc sformułować wniosek formalny, by zmniejszyć w budżecie na rok 2024 kwotę na gospodarkę odpadami o 2 mln zł.
Na koniec 2023 roku zabraknąć może z kolei około 3 mln zł. Część tej kwoty pokryta zostanie nadwyżką z 2022 roku w wysokości 1,3 mln zł. Finalnie więc miasto system śmieciowy miasto zamknąć ma strata 1,7 mln zł.
- Widzicie, że jest deficyt, brakuje bardzo dużych kwot. Co państwo robicie, jakie środki zaradcze podejmujecie już teraz, by z tym walczyć? System się nie bilansuje, a my sobie tak dokładamy - mówił radny Robert Wójcik. - Wiem, że było dużo osób, które nie płaciły za śmieci. W jaki sposób chcemy ich poszukiwać?
Miasto przedłużyło na razie umowę z Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej do czerwca 2024 roku. To obudziło wątpliwości radnego Radosława Swoła. - Chcę poznać sposób państwa rozumowania, bo mnie zastanawia i przeraża jednocześnie, że przedłużyliśmy umowę obecną, pomimo że system nam się „rozjeżdża”, po to, by dłużej obserwować, jak nam się system „rozjeżdża” - dociekał. - Próbuję zrozumieć, dlaczego tak się stało, co państwem kierowało? To są pieniądze mieszkańców i proszę, by tak beztrosko do tego nie podchodzić.
- Nie podchodzimy beztrosko do tego tematu. Jest on poważny. Myśle, że te kilka lat kiedy mieliśmy możliwość współpracy z państwem, wiele rzeczy się podziało. Było wiele dyskusji o regulaminie czystości, zmniejszeniu częstotliwości odbiorów, zmiany sposobu odbioru odpadów bio - odpowiadała Agnieszka Garncarz. - Staraliśmy się zoptymalizować jakość usług do tego, na co pozwala ustawa. Było wiele dyskusji, zastanawialiśmy się nad sposobem zmiany metody naliczania opłat w oparciu o zużycie wody. Ostatecznie decyzja była taka, by tego nie zmieniać i zostać przy obecnej metodzie.
Naczelnik wydziału ochrony środowiska zapewniała, że urząd poszukuje osób, które unikają opłat za śmieci. - Na początku mówiliśmy o tym, że w systemie brakuje około 10 tysięcy osób, ale w 2022 roku to już różnica niecałych 8 tysięcy. Cały czas szukamy, działania są prowadzone, wzywamy właścicieli nieruchomości do wyjaśnień - podkreślała.
- Obserwujemy tendencje jakie są na rynku i widząc, jak to wygląda, a więc to, że ceny wzrastają na 2024 rok. Przedłużyliśmy umowę, by utrzymać bieżące ceny. Na początku roku będziemy rozpisywać nowy przetarg. Zobaczymy wtedy, czy wzrost cen się utrzyma czy może jednak ceny będą niższe. Na razie przewidywania wskazują, że ta tendencja niestety jest wzrostowa - dodawała Agnieszka Garncarz.
- Nie przekonała mnie pani. Za dużo słów, które często na tej sesji padają: „analizujemy”, „rozmawiamy”, „zastanawiamy się”. Tu jest konkret - czy macie plan, dlaczego jest ta „dziura”, czy macie plan, by to zatrzymać? - dopytywał radny Wójcik.
- Za słowem „analizujemy” idzie działanie. Są wzywani mieszkańcy w przypadku zmiany ilości osób w danej nieruchomości. Staramy się też prowadzić edukację w zakresie gospodarki odpadami, by minimalizować koszty. Rozliczamy się przecież od tony odpadów - wyjaśniała Agnieszka Garncarz. - Widzimy tendencję spadkową odpadów zmieszanych na rzecz selektywnych. Z 4 tysięcy ton zielonych w roku 2021, zeszliśmy na niecały 3 tysiące ton w ubiegłym roku. Teraz to 3,2 tysiąca ton.
- Ceny rosną, będą wyższe. Dlatego nie mogę zrozumieć, że w momencie, kiedy te ceny spadały, państwo przedłużaliście drogą umowę. Widzimy po gminach sąsiednich, że ten nasz odbiór śmieci jest drogi, a w momencie, kiedy ceny rosną, będziecie rozpisywać nowy przetarg - mówił Radosław Swół.
- Obserwowaliśmy przetargi w okolicy, widzimy tendencję wzrostową. Mieliśmy możliwość przedłużenia umowy na tych samych warunkach, bez podnoszenia stawki. Mamy pewne przewidywania, ale dopóki nie otworzymy ofert w nowym przetargu, to nie będziemy znali tej tendencji - podkreślała Garncarz.
Radny Marian Kokoszka dopytywał o kwestie budowy instalacji do przetwarzania odpadów. - Prezydent zlecił przygotowanie opracowania koncepcji zakładu, taka dokumentacja powstała, przedstawiliśmy wpływy i możliwości obniżenia stawek - odpowiadała naczelnik Garncarz. - Na podstawie tej koncepcji staraliśmy się trzykrotnie o środki zewnętrzne, niestety takie nie zostały przeznaczone. Bez dotacji sami nie jesteśmy w stanie zrealizować takiej inwestycji.
- Pani naczelnik mówi, że śledzicie przetargi w gminach ościennych, to ja tylko tak dodam, ze w Przecławiu różnica pomiędzy MPGK a firmą inna to 1 mln zł na łącznym budżecie. To daje do myślenia - mówił Krzysztof Szostak.
O funkcjonowaniu MPGK mówił szerzej Jakub Cena. - Temat odpadów wróci ze zwiększoną siłą, bo my mamy wewnętrzne problemy z naszą spółką MPGK. To operator, który w tym roku w zasadzie nie wygrał żadnego przetargu - powiedział. - To jest poważny problem, bo jeśli spółka, która w przeszłości obsługiwała wszystkie gminy w powiecie i była spółką, która sprawnie działała w tej kwestii, koszty swoje bilansowała dzięki temu, że te przetargi wygrywała. Teraz przegrywa drugi rok z rzędu, a może i trzeci.
- To generuje kulę śniegową problemów, która nas dotknie w sposób bolesny. Koszt zagospodarowania odpadów będzie wyższy. Gdzie jest rada nadzorcza? - pytał. - Tamten rok wydawało się, że był przypadkowy, ale ten to katastrofa, za którą zapłacą mielczanie, którzy są zdani na MPGK. My zapłacimy za te fatalne wyniki w przetargach. Musimy sobie zdać sprawę, że za śmieci będziemy płacili więcej i to nie tylko kwestia wyniku przetargu.
Radnemu odpowiadał prezydent Jacek Wiśniewski. - MPGK przegrał ze spółkami z województwa świętokrzyskiego. Nie wiem na jakim prawie one działają, na jakich przepisach, na pewno nie na takich samych, jak MPGK, które odnosi się do wojewódzkiego inspektoratu w Rzeszowie. Na nas nakładane są konkretne wytyczne. Patrząc i mając informacje, jak działają firmy świętokrzyskie, które weszły na nasz rynek - mamy dowody na to, że te firmy nie działają zgodnie z prawem obowiązującym w naszym województwie - mówił Jacek Wiśniewski. - Musi zostać to ujednolicone, by każdy wojewódzki inspektorat sanitarny działał jednolicie. Obecnie te standardy naszego województwa są wyższe, a z tego są wyższe koszty w przetargach.
- Panie prezydencie, pan podniósł poważne zarzuty. Widzę to tak, że próbuje pan przykryć swoją nieudolność w zarządzaniu miastem i MPGK - reagował Robert Wójcik. - Jeśli pan uważa, że ma pan dowody, że jakaś firma działa niezgodnie z prawem, to pan powinien zgłosić to do prokuratury. Oczekuję, by na następnej sesji przedstawił pan te dowody jasno i czytelnie. Nie ma prawa świętokrzyskiego i podkarpackiego - jest jedno prawo.
- Na ten moment MPGK pod pana zwierzchnictwem kompletnie nie działa. Przegrywa przetarg za przetargiem, jest niekonkurencyjne - dodawał.
- Padło wiele zarzutów radnych z Prawa i Sprawiedliwości w naszą stronę i spółki. Jest ona dobrze zarządzana, a te sformułowania państwa działają na szkodę spółki. Przez 5 lat nigdy dobrze się nie wypowiedzieliście na temat MPGK - odpowiadał Jacek Wiśniewski.
- Nie chciałbym żeby państwo mieli wrażenie, że przez to, że podczas dyskusji odniosłem się do pewnego scenariusza dotyczącego przegranych przetargów przez MPGK, wskazując, że taka sytuacja ma miejsce, działam jej szkodę. To jest ograniczanie działania samorządowca, radnego. Za chwilę zaczniemy się bać powiedzieć cokolwiek. Czy ja kogoś obraziłem? Proszę nie mówić, że działam na szkodę spółki - reagował na słowa prezydenta Jakub Cena.
Podczas dyskusji padły propozycje, by ponownie spotkać się i porozmawiać o spółce MPGK i gospodarce odpadami. Na razie nie wiadomo czy będzie to nadzwyczajna sesja rady miejskiej czy też wewnętrzne spotkanie radnych z władzami spółki.