Z Krystianem i Norbertem rozmawialiśmy podczas niedawnego wigilijnego turnieju piłki nożnej halowej, którego byli gośćmi. Jak odnaleźli się w wielkim świecie piłki ręcznej?
- Krystian, kojarzysz nam się teraz z Hiszpanią. Jak to się stało, że w 2-3 lata przeszedłeś drogę z handballowej Stali Mielec, aż do ekstraklasy Hiszpanii, z przystankiem w Płocku, czyli też w topowym zespole w Polsce. Krajowa liga wydaje się teraz dla Ciebie za słaba. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie trafiłeś z Mielca do Hiszpanii?
- Krystian: Gdy grałem w Stali Mielec zgłosił się po mnie klub z Płocka i podjąłem decyzję, żeby do nich dołączyć. Kluby się ze sobą dogadały, a ja wypełniłem dwuletni kontrakt w Wiśle Płock i przed tym sezonem wyjechałem do Hiszpanii. Myślę, że dla mnie jako dla bramkarza i młodego zawodnika to jest na pewno duży plus. Dobrze jest zmienić ligę i rozwijać się. Tam są całkiem inni zawodnicy i inny styl piłki ręcznej.
Upłynęło mi już pół roku i jestem zadowolony. Bardzo dużo gram, a na tym w szczególności mi zależało, bo gra jest najważniejszym czynnikiem, żeby się rozwijać i podnosić swoje umiejętności. Czy polska Superliga jest dla mnie za słaba? Tego bym nie powiedział. To też jest bardzo dobra liga i cieszę się, że tutaj zaczynałem.
- Jak wypada porównanie Superligi polskiej z hiszpańską? Jaka jest różnica między tymi rozgrywkami?
- Krystian: To jest całkiem inna piłka ręczna. Przede wszystkim w Hiszpanii gra jest szybsza i dużo bardziej techniczna. Ciężko mi porównać te obie ligi. Tam liga jest bardziej wyrównana. Mamy Barcelonę, która jest poza zasięgiem aktualnie wszystkich klubów Hiszpanii, ale od drugiego miejsca tak naprawdę do ostatniego, wszystkie kluby walczą o byt w tej lidze i każdy z każdym może wygrać.
- Gdy wyjeżdżałeś z Mielca to graliśmy w Superlidze w starej hali Szkoły Podstawowej nr 7, gdzie było około 200 miejsc siedzących. Dzisiaj rozmawiamy w nowej hali MOSiR w Mielcu, jest to zupełnie inny krajobraz. Oglądałeś rożne hale polskie i hiszpańskie. Jakbyś je porównał do nowej mieleckiej hali?
- Krystian: Myślę, że nowa hala w Mielcu znalazłaby się w najlepszej trójce wszystkich hal w Hiszpanii. Tamtejsze obiekty są podobnych gabarytów, ale są dużo starsze. Tu mamy nowy obiekt, bardzo ładny. Jestem dziś po raz pierwszy w tej hali i naprawdę robi wrażenie. Fajnie byłoby jeszcze kiedyś tutaj zagrać.
- Może jeszcze zagrasz tu w barwach Stali? Nadążałeś za tym, co się dzieje w Handball Stali Mielec tej jesieni?
- Krystian: Tak, nadążałem. Dzieje się bardzo dużo. Jeśli mogę to oglądam mecze chłopaków, idzie im raz lepiej, raz gorzej, ale pomimo tak dużej ilości kontuzji, dają sobie radę. Mam nadzieję, że będą już tylko szli w górę tabeli.
- Norbert, u Ciebie mowa nie o ciepłej Hiszpanii, tylko o zimnych o tej porze roku Kielcach. Dla Ciebie też to kapitalny przeskok. Z takiej skromnej Stali Mielec trafiłeś do topowego klubu w Polsce Industria Kielce (wcześniej Vive Kielce), mistrza kraju i legendy szczypiorniaka. Jak duży to jest przeskok? Przypomnij nam też: jak to się stało, że tam trafiłeś?
- Norbert: Rzeczywiście ten przeskok był spory. Kiedy podjąłem decyzję, że mój czas w Stali Mielec dobiegł końca nie spodziewałem się, że trafię do Kielc. Byliśmy wtedy na etapie organizowania w Mielcu turnieju imienia Antoniego Weryńskiego, za czasów pandemii covid. Wtedy w Mielcu monitorowałem sprawę przyjazdu na ten turniej zespołu z Kielc i podczas załatwiania kilku spraw powiedziałem, że to mój ostatni czas w Stali.
Minęło kilka dni i dostałem telefon z Kielc, że może chciałbym tam spróbować. Przez chwilę się ucieszyłem, ale potem dopadł mnie strach. To duży klub. Nie wiedziałem, czy sobie poradzę. Ale stwierdziłem, że jak nie spróbuję to będę żałował do końca życia, więc spróbowałem, chciałem zobaczyć chociaż przez 12 miesięcy jak będzie. Teraz już tam jestem trzeci rok i były to wspaniałe ostatnie trzy lata. Mam nadzieję, że kolejne jeszcze przede mną.
- Muszę Was Panowie o to zapytać. Gdy Krystian grał w Orlen Wiśle Płock, a Norbert pracował w Vive Kielce, gdy się spotykaliście na „świętych wojnach” kielecko - płockich to rozmawialiście, czy raczej się omijaliście?
- Krystian: Normalnie rozmawialiśmy. Fajnie było zobaczyć Norberta po drugiej stronie i spotkać się razem. Zwłaszcza, że oboje wywodzimy się z Mielca, a spotykaliśmy się w halach w Płocku i w Kielcach.
- Norbert: Tak, za każdym razem witaliśmy się, nawet wtedy, kiedy Krystian wybił nam z głowy Puchar Polski, kiedy zamurował bramkę i Wisła zdobyła ten puchar. Gorycz porażki była, jednak cieszyłem się, że chłopak z Mielca doprowadził swój zespół do zdobycia Pucharu Polski. Dla Krystiana na pewno też to było fajne przeżycie.
- Norbert, czym się zajmujesz w Kielcach? Jaki był Twój najbardziej nieszablonowy projekt marketingowy?
- Norbert: Na początku byłem odpowiedzialny za media społecznościowe, ale z biegiem czasu tych obowiązków było coraz więcej. Aktualnie, po zmianie prezesa i po zmianach w klubie, które w ostatnich miesiącach były dość znaczące, zostałem odpowiedzialny za marketing, jestem aktualne menagerem do spraw marketingu. Jest to tak szerokie spectrum, że musiałbym długo opowiadać za co jestem odpowiedzialny.
Jeśli chodzi o nieszablonowy projekt to ciężko mi wskazać jeden, bo tych projektów jest wiele. Ale ani „Killera”, czy „Chłopaków nie płaczą” w Kielcach nie kręciliśmy, jak to było w Mielcu. Przychodzi mi jednak na myśl ostatni wyjazd na mistrzostwa świata do Arabii Saudyjskiej, gdzie mieliśmy zadanie, by promować Polskę w Arabii Saudyjskiej. Były koszulki, szaliki do rozdawania i wydaje się, że rozdawanie tych rzeczy jest proste, ale nie w tamtejszej kulturze. Dawanie za darmo rzeczy jakiejś kobiecie było tam niedopuszczalne i trzeba było czekać na męża, który zaakceptował, że ona może przyjąć ten szalik, albo dzieci mogą otrzymać koszulki. Okazało się to trudniejsze niż przypuszczaliśmy, ale ostatecznie się udało.
- Poszukajmy teraz wątków, które mogą łączyć Kielce z Mielcem. Mam nadzieję, że wiesz kto dzisiaj łączy Industrię Kielce z klubem piłkarskim Stal Mielec.
Norbert: Paweł Jańczyk, on jest teraz spikerem od tego sezonu w Kielcach w Hali Legionów i na meczach Stali Mielec oraz oczywiście kadry narodowej na PGE Narodowym. Ma pełne ręce roboty, ale radzi sobie z tym doskonale.
- Pytam o te wątki kielecko-mieleckie, bo mówi się co jakiś czas o potrzebie rozbudowy Hali Legionów w Kielcach, gdzie gracie. I na ten czas rzekomo Industria Kielce szuka hali zastępczej. W między czasie otworzyła się hala w Mielcu, w której się teraz znajdujemy. Czy jest teraz szansa, że gdy wreszcie dojdzie do rozbudowy Hali Legionów to Industria Kielce wyląduje w Mielcu?
- Norbert: Był to temat wielokrotnie poruszany na naszych spotkaniach, tym bardziej, że jeszcze kilka miesięcy temu przebudowa Hali Legionów wydawała się bardzo bliska. Ostatecznie projekt nie został zrealizowany i wszystko stoi w miejscu. Na naszych spotkaniach rozmawialiśmy, gdzie możemy grać. Jedną z hal, która była wymieniana w gronie tych, która spełni wymogi Ligi Mistrzów, była właśnie hala w Mielcu, ale również hala w Radomiu. Gdyby do takiej sytuacji doszło to myślę, że hala w Mielcu byłaby dużym faworytem, tym bardziej, że zespół z Kielc już kiedyś tu grywał swoje mecze, w dawnej Hangar Arenie.
- Dobrze znasz obecnego trenera Handball Stali Mielec Tomasza Sondeja. Jak oceniasz jego pracę w tym sezonie Ligi Centralnej?
- Norbert: Do trenera Sondeja zawsze miałem słabość, przeżywaliśmy razem bardzo fajne chwile. Śledzę wyniki Stali od początku sezonu i za byłego trenera ten sezon nie zaczął się tak, jak klub chciał. Trener Sondej miał kilka zwycięstw z rzędu, potem niestety kontuzje to zahamowały. Ciężko jest oceniać pracę trenera w momencie, kiedy ma tak naprawdę 8 – 9 zdrowych zawodników. Na pewno te kontuzje mają negatywny wpływ na wyniki.
- Czego życzyć Wam na nowy rok?
- Krystian: Przede wszystkim zdrowia, jak będzie zdrowie to będzie wszystko.
- Norbert: Zgadzam się jak najbardziej z Krystianem.
[ZT]80252[/ZT]