Zamknij

„Najcięższe zawody, w jakich brałem udział”. Ratownicy na podium Mistrzostw Polski

06:12, 22.09.2022 ks Aktualizacja: 10:05, 22.09.2022
Od lewej: Wojciech Machowski, Bartłomiej Śliwa, Damian Marut. Od lewej: Wojciech Machowski, Bartłomiej Śliwa, Damian Marut.

 Damian Marut, Wojciech Machowski i Bartłomiej Śliwa - to skład zespołu ratownictwa medycznego z Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu, który w ubiegłym tygodniu zdobył brązowy medal na XIX Mistrzostwach Polski w Ratownictwie Medycznym w Katowicach.

 Panowie na co dzień pracują w pogotowiu z Kolbuszowej, które organizacyjnie podlega właśnie pod Podkarpacką Stację Pogotowia Ratunkowego w Mielcu. - Ci ratownicy pokazali, że są jednymi z najlepszych w Polsce, którzy posiedli wiedzę i wykorzystują ją na co dzień - mówi dyrektor tutejszego pogotowia.

 - To chyba najcięższe zawody, w jakich brałem udział - przyznaje jeden z ratowników. - W sumie 40 godzin non stop bycia w gotowości. Pierwsze zadanie zaczęliśmy po 2 w nocy i skończyliśmy o 5, a następnego dnia w godzinach przedpołudniowych wyjeżdżaliśmy już na następne - dodaje.

[FOTORELACJA]9561[/FOTORELACJA]

Brązowych medalistów XIX Mistrzostw Polski w Ratownictwie Medycznym w Katowicach gościło we wtorek mieleckie pogotowie. Po raz kolejny zresztą, bo Damian Marut, Wojciech Machowski i Bartłomiej Śliwa - ratownicy medyczni Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu, którzy na co dzień pracują w Kolbuszowej, osiągnęli w ostatnim czasie już drugi znaczący sukces.

W czerwcu ta sama trójka zwyciężyła w I Opolskich Regionalnych Mistrzostwach w Ratownictwie Medycznym. W ubiegłym tygodniu rywalizowali już na arenie ogólnopolskiej będąc jedną z 54 załóg ratowniczych i 165 ratowników.

Nieprzerwana gotowość przez 40 godzin

- Ci ratownicy pokazali, że są jednymi z najlepszych w Polsce, którzy posiedli wiedzę i wykorzystują ją na co dzień. Ale to nie tylko mistrzostwa ratownictwa pokazują, że mamy dobrze wykwalifikowany personel. Oni są ambasadorami wszystkich pracowników Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu - podkreślił dyrektor tej jednostki Grzegorz Gałuszka.

- Dziękuję im za ten trud, który ponieśli w trakcie przygotowań do mistrzostw. To wielogodzinne ćwiczenia, kiedy to symulowali różne czynności na manekinach. Ten trud był niesamowity, dlatego jestem pod dużym wrażeniem. Zawsze gdzieś z tyłu głowy siedzi to, że podium jest najlepszym zwieńczeniem tego trudu. On jest wymagający poświęcenia i straty własnego czasu, który mogliby poświęcać własnym rodzinom i innym przyjemnym rzeczom, a jednak doszkalali się i dzisiaj jest tego efekt - dodaje Gałuszka.

- Zawody trwały od środy do piątku. Ekipy były w gotowości dzień i noc, kiedy trwały konkurencje - mówi z kolei Magdalena Partyka-Zając, dyrektor ds. lecznictwa mieleckiego pogotowia, która przyglądała się ratownikom z całej Polski w trackie mistrzostw w Katowicach. 

Oby jak najwięcej sukcesów i jak najmniej takich akcji

- Cały czas drużyna musiała być w gotowości. Wymagało to wszystko bardzo wiele trudu, samozaparcia i cierpliwości. Naprawdę bardzo mało zabrakło do drugiego miejsca, bo tylko 2 punkty. Znaleźli się jednak na ogólnopolskim podium, więc wielkie gratulacje i naprawdę wielka duma, że pracują w naszej stacji - podkreśliła.

Radości z sukcesu nie kryje też starosta Stanisław Lonczak. 

- Cieszę się i jestem dumny, że nasza jednostka ma takich profesjonalnych, wykwalifikowanych ratowników, którzy zdobywają główne laury na forum nie tylko regionalnym, ale ogólnopolskim - co warto podkreślić - z dodatkiem konkurencji międzynarodowej - powiedział starosta.

- Obyście takich sytuacji mieli jak najwiecej i zdobywali jak najlepsze miejsca, a jak najmniej musieliście tę praktyczną wiedzę wykorzystywać w sytuacjach kryzysowych, gdzie już w sposób realny musicie ratować życie mieszkańców, bo wiadomo, że to się wiąże z czyjąś tragedią - dodawał podczas spotkania z ratownikami wicestarosta Andrzej Bryła. 

Ratownicy: wiemy, nad czym musimy popracować

- Na Podkarpaciu tylko dwie stacje ratownictwa medycznego angażują się w ten sposób i chcą prezentować swoje zespoły na ogólnopolskich mistrzostwach - oprócz Mielca jest też Rzeszów - przyznaje Damian Marut, kierownik zespołu, chcąc zachęcić inne jednostki pogotowia do wspólnej rywalizacji. Jak podkreśla, to podnosiłoby poprzeczkę już na regionalnym poziomie rywalizacji.

- Te mistrzostwa pokazały nam też, co możemy zrobić lepiej. Mamy podium, ale też doskonale wiemy, czego nie zrobiliśmy na 100 procent i gdzie musimy popracować. Zawody mają przecież na celu to, żeby doskonalić swoje umiejętności i żeby dochodzi do perfekcji - dodaje Damian Marut.

- To chyba najcięższe zawody, w jakich brałem udział - przyznaje kolejny ratownik z polskiej czołówki - Bartłomiej Śliwa. - W sumie 40 godzin non stop bycia w gotowości. Pierwsze zadanie zaczęliśmy po 2 w nocy i skończyliśmy o 5, a następnego dnia w godzinach przedpołudniowych wyjeżdżaliśmy już na następne - mówi.

- Sukces na pewno to jednak wynagradza - dodaje. 

- Zadania były naprawdę bardzo ciekawe - przyznaje z kolei ratownik Wojciech Machowski. 

Ciekawe zadanie: odszyfrować list w gwarze śląskiej

- Pomagaliśmy m.in górnikowi. My tu, w naszych stronach, nie mamy okazji widzieć pacjenta tak umorusanego, nawet zapach "kopalniany" to był coś zupełnie innego, zetknęliśmy się też ze specyficznymi problemami zdrowotnymi. W innym zadaniu policja zaangażowała konie i one nie przeszkadzały ratownikom, ale tym, którzy na to nie pozwolili i tu był cały haczyk. Zdarzyło się jednak innym drużynom, że koń wszedł wprost na zadanie, oczywiście panie policjantki to kontrolowały, ale jednak koń lekko uderza ratownika po głowie. To było dość ciekawe - relacjonuje.

- Organizatorzy postawili też na swoją gwarę, co sprawiało ogromną trudność. Mieliśmy np. odszyfrować list w gwarze śląskiej, by się przekonać, czy nie wniesie nic do zadania. To były słowa pożegnania pary, którą mieliśmy ratować, ale problem z przetłumaczeniem był. Tytuły zadań zwykle na zawodach podpowiadają problem, jaki będzie do rozwiązania, ale nie tym razem, bo okazało się, że „karlus kuco” to nie karzeł, który robi przysiady, ale chłopiec, który kaszle, co przetłumaczył mi kolega pochodzący ze Śląska - dodaje.

Trójka ratowników, która wywalczyła w Katowicach trzecie miejsce, przygotowywała się do zawodów z ratownikiem Mateuszem Wszołem, kierownikiem Szkoły Ratownictwa Medycznego działającej przy mieleckim pogotowiu.

W uznaniu na ich sukces, dyrekcja pogotowia wręczyła ratownikom czeki o wartości 2 tysięcy złotych. Dyrektor Gałuszka zapowiedział też starania o zakup nowej karetki dla kolbuszowskiej jednostki pogotowia jeszcze w tym roku.

(ks)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%