Jagiellonia przystąpiła do spotkania w Łodzi trzy dni po efektownym zwycięstwie 3:0 nad Cercle Brugge w 1/8 finału Ligi Konferencji, ale wygrana z Widzewem nie przyszła jej łatwo.
Goście objęli prowadzenie już w ósmej minucie po uderzeniu głową Mateusza Skrzypczaka, jednak im dłużej trwał mecz, tym coraz większą przewagę mieli łodzianie (łącznie oddali 18 strzałów, a Jagiellonia - osiem). W drugiej połowie widzewiacy trafili w słupek, później w poprzeczkę, lecz ostatecznie nie zdołali wyrównać.
Cenna wygrana pozwoliła Jagiellonii pozostać w czołówce. Ma 48 punktów i traci dwa do Lecha, a jeden do Rakowa.
Natomiast Widzew, który po sprzedaży zimą do FC Koeln Bośniaka Imada Rondica ma ogromne problemy ze skutecznością i w tym roku nie wygrał żadnego meczu, ma 27 pkt i jest 13.
W pozostałych niedzielnych spotkaniach również wygrali faworyci.
Piłkarze dziewiątego GKS Katowice pokonali 15. Zagłębie Lubin 1:0 na pożegnanie swojego starego stadionu. Historycznego gola strzelił Sebastian Bergier w 78. minucie.
"Schodziło stąd przegranych kilku przyszłych mistrzów świata" - napisali kibice gospodarzy na transparencie, przypominając w ten sposób mecze katowiczan sprzed lat w europejskich pucharach.
Natomiast w Gdańsku przedostatnia Lechia, mimo prowadzenia do przerwy z siódmym Górnikiem 1:0 (mogła wyżej, lecz nie wykorzystała rzutu karnego), uległa zabrzanom 1:2. Bramki dla gości zdobyli między 48. i 59. najbardziej znani gracze tej drużyny - Lukas Podolski i Erik Janza.
"Jestem bardzo zły, bo jeśli porówna się, jak zagraliśmy w pierwszej, a jak w drugiej połowie, to jest to totalnie niezrozumiałe. Po meczu w szatni byłem bezpośredni, szczery i nie do końca miły. Powiedziałem też, że jeśli ktoś nie jest gotowy na walkę do końca o ekstraklasę, bo ja jestem gotowy, to niech spakuje się do samolotu i wraca do domu" - przyznał trener Lechii John Carver.
Dzień wcześniej lider Lech i drugi w tabeli Raków odniosły pewne zwycięstwa.
Piłkarze z Poznania pokonali u siebie 14. Stal Mielec 3:1, odnosząc trzecie z rzędu zwycięstwo.
- Ten mecz pokazał, że jesteśmy na właściwym torze. Wyglądaliśmy dziś lepiej, niż w dwóch ostatnich spotkaniach na własnym stadionie, stworzyliśmy też więcej sytuacji. Nie oznacza to, że wszystko było perfekcyjne w naszym wykonaniu, bo mamy jeszcze kilka rzeczy do poprawienia. Dobrze radziliśmy sobie grając przeciwko niskiej obronie, ale także w fazach przejściowych. Powinniśmy strzelić więcej goli i wygrać wyżej. Na pewno zasłużyliśmy na to zwycięstwo - powiedział po meczu Niels Frederiksen, trener Lecha.
- Trzeba oddać Stali, że była dla nas dziś dużym wyzwaniem. To, w jaki sposób dziś zagrała nie było dla nas zaskoczeniem. Zakładaliśmy, że będą starać się podejść pod nas wysoko, bo w tej rundzie inne zespoły też próbują tak grać. Nasi przeciwnicy w bocznych sektorach próbowali stwarzać sobie liczebną przewagę, natomiast, gdy przejmowaliśmy piłkę, to wówczas brakowało im zawodników w środkowej strefie. Mogliśmy wówczas grać szybko przez środek boiska i stwarzać okazje - dodawał szkoleniowiec Kolejorza.
- Gratuluję Lechowi zwycięstwa. Żeby wygrać tu w Poznaniu przy obecnej formie Lecha musielibyśmy wznieść się na nasze wyżyny i wykorzystywać te wszystkie momenty, o których sobie rozmawialiśmy przed meczem. Mam tu na myśli straty Lecha w środkowej strefie, a było ich akurat sporo. Liczyliśmy na nasze stałe fragmenty gry i jeden z nich nas nie zawiódł, zakończony został piękną bramką Roberta Dadoka. Lech była za nas za mocny, a my nie wznieśliśmy się na takie wyżyny - komentował trener Stali Janusz Niedźwiedź.
- Druga połowa była moim zdaniem znacznie lepsza w naszym wykonaniu. Częściej operowaliśmy piłką w pobliżu pola karnego Lecha, ale to było za mało i dlatego przegraliśmy - dodał opiekun Biało-Niebieskich.
Zespół z Częstochowy wygrał w Gliwicach z 10. Piastem 3:0. To czwarty kolejny triumf w lidze podopiecznych Marka Papszuna.
Do niespodzianki doszło w Krakowie, gdzie szósta Cracovia uległa 12. Radomiakowi 1:2. W doliczonym czasie zwycięstwo gościom zapewnił Renat Dadasov. To drugi z rzędu mecz, w którym sprowadzony niedawno reprezentant Azerbejdżanu strzelił gola w ostatnich sekundach. Podobnie było w starciu u siebie z Widzewem, choć wówczas jego gol dał remis 1:1.
W piątek zamykający tabelę Śląsk Wrocław zremisował z czwartą Pogonią Szczecin 1:1, a niepokonana w tym roku w lidze 11. Korona Kielce odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu, tym razem nad 16. Puszczą Niepołomice u siebie 2:1.
Te wyniki oznaczają, że w strefie spadkowej nie doszło do żadnych zmian, a mielecka Stal nadal utrzymuje się "nad kreska", z jednym punktem przewagi nad miejscami spadkowymi.
24. kolejkę zakończy poniedziałkowe spotkanie Motoru z Legią Warszawa (19.00). Lubelski beniaminek (35 pkt) jest jedną z rewelacji sezonu, zajmuje obecnie ósme miejsce ze stratą tylko czterech punktów do piątej Legii. Mecz będzie szczególny dla trenera Goncalo Feio, który przed przyjściem na Łazienkowską pracował właśnie w Motorze - do marca 2024 roku.
[CGK]3120[/CGK]
(PAP oraz hej.mielec.pl)
bia/ pp/ lic/ krys/