[FOTORELACJA]9803[/FOTORELACJA]
Karaś pochodzi z Niska, gdzie urodził się w 1951 roku. Przeniósł się jednak do Stali Mielec i w mieście nad Wisłoką osiadł. Ze Stalą zdobył jako piłkarz dwa mistrzostwa Polski, grał też w słynnych meczach przeciw Realowi Madryt i FC Barcelona. Dumie Katalonii strzelił gola.
Był też wielokrotnie trenerem mieleckiej Stali – seniorskiej i juniorskiej. Właśnie z zespołem juniorów młodszych Stali sięgnął po mistrzostwo Polski. A byli to juniorzy wówczas czwartoligowej Stali.
- Jest mi miło się spotkać z wiernymi kibicami, którzy tutaj przyszli – powiedział Karaś na początku piątkowego spotkania. Bramek dla Stali zdobył około trzydziestu. Najsłynniejszy gol to trafienie z Barceloną. – Byliśmy na zgrupowaniu startowym, graliśmy tam na turnieju. Barcelona już była świetnym zespołem – wspominał Witold Karaś.
POSŁUCHAJ RADIOWEJ WYPOWIEDZI
- Mistrzostwo Polski z drużyną juniorów to dla mnie też było wielkie wydarzenie, bo wówczas byłem prezesem tego klubu – wspominał prezes Stali Jacek Klimek.
POSŁUCHAJ RADIOWEJ WYPOWIEDZI
Witold Karaś to również zasłużony nauczyciel I Licem Ogólnokształcącego, gdzie blisko 20 lat uczył wychowania fizycznego.
Podczas piątkowego spotkania w Sklepie Stali dyrektor I LO Radosław Kluza przyjął pamiątkową koszulkę z autografem Karasia, która ma być wyeksponowana specjalnej gablocie na szkolnym korytarzu. To inicjatywa obecnego dyrektora marketingu klubu, absolwenta I LO, Damiana Gąsiewskiego.
Piątkowe spotkanie z legendą był już trzecim takim wydarzeniem inicjowanym w Sklepie Stali, na Stadionie Miejskim. Z kibicami rozmawiali już Grzegorz Lato i Włodzimierz Gąsior.
Wkrótce do Mielca przyjedzie między innymi zdobywca „złotej bramki” dla reprezentacji Polski na Wembley Jan Domarski.
1 0
Brawo!
1 1
Malutki Karaś bierze na kukurydze na Wisłoce na robaka można go złowić 👍
0 0
Przez jakiś czas mieszkałem z Witkiem w jednym pokoju w internacie, zaraz po tym jak przybył do mieleckiej Stali z Zenitu Nisko. Miałem wtedy możliwość poznać szczegółowo życie piłkarza z tej dobrej strony i z tej złej. Bywało bogato i mogliśmy spożywać szynkę kupioną w specjalnym sklepie za talony które Witek otrzymywał z klubu na dożywianie, zamiast podłego jedzenia internetowego. Było tak, że zwróciłem uwagę Witkowi na modne wtedy buty "foki", które były bardzo drogie i usłyszał to prezes klubu, i już za kilka chwil Witek miał pieniądze ze wskazaniem na zakup takich butów. Bywało też tak, że gdy grał w drużynie juniorów i strzelał bramkę za bramką, przekazywaliśmy mu informację w jaki sposób ma strzelić kolejną bramkę (przodem, tyłem, głową, przewrotką, itp). Widziałem też jego ciągle nie gojące się rany i sińce na nogach i innych fragmentach ciała, czego nigdy bym się nie spodziewał u piłkarzy. Pamiętam jego wypowiedź, gdy już zaczynał grać w pierwszym zespole i w dobrych sytuacjach nie strzelał goli, tylko podawał piłkę innym, to wtedy na moje uwagi odpowiadał: Jak do Laty będę mógł mówić Grzesiu a do Kasperczaka -Heniu, to zacznę strzelać bramki. Żałuję, że przegapiłem to spotkanie z Witkiem, bo od wielu lat nie spotkałem się z nim. Życzę Witkowi dużo, dużo zdrowia do setki, a potem dalej.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu hej.mielec.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz