Zamknij

Czym wyróżniają się wakacje all inclusive?

Artykuł sponsorowany 10:46, 05.08.2025 Aktualizacja: 10:47, 05.08.2025

Niektórzy odradzają, z kolei inni nie wyobrażają sobie spędzania wakacji w innej formule. Co naprawdę kryje się za wakacjami all inclusive? I czy rzeczywiście dosłownie wszystko jest w cenie? Sprawdzamy.

Krótka lekcja historii

Dzisiaj hotele oferujące swoim gościom pobyt w stylu all inclusive kojarzą się z wielkimi gmachami na setki pokoi, licznymi basenami i szerokimi plażami. Na samym początku sprawa wygląda jednak zgoła odmiennie. Wszystko zaczęło się w… namiotach.

Pierwszy resort all inclusive w historii otworzył Belg Gérard Blitz w Alcúdia na Majorce. Było to w 1950 roku. Klub Méditerranée (Club Med), bo tak się zwał ten pionierski projekt, zapewniał zakwaterowanie – tyle że właśnie w namiotach – jedzenie, napoje i zajęcia w cenie pobytu.

Uczestnicy musieli mierzyć się z dość surowymi warunkami, a przewodnią ideą nie było zapewnienie im wspaniałych wakacji, lecz stworzenie wspólnoty oraz rozwijanie relacji międzyludzkich. Chodziło o równość, wspólne spędzanie czasu, brak podziałów. Kasa była kwestią drugo-, jeśli nie trzeciorzędną.

Ale kasa, jak to zwykle bywa, sporo na tym świecie znaczy. Po kilkunastu latach, perturbacjach finansowych i wsparciu nowego inwestora filie Club Med zaczęły pączkować na całym świecie. I tego trendu nie dało się już zatrzymać.

W latach 60. pojawiły się stosowane do dzisiaj rozwiązania: szwedzki stół dla gości, programy animacji dla dzieci i płatność koralikami, które po pewnym czasie zostały zastąpione znanymi nam wszystkim bransoletkami. To umożliwiło prawdziwy rozkwit formuły all inclusive i otworzyło ją na rodziny z dziećmi. No i na typowo komercyjne działanie.

All inclusive dziś

Ten historyczny rys prawdopodobnie nie był konieczny, żeby oddać to, czym wakacje all inclusive są dzisiaj, ale dzięki niemu można lepiej zrozumieć całą ideę. I jej spektakularną woltę na przestrzeni dekad. Nie zaszkodzi też popisać się w hotelowym lobby kilkoma historycznymi ciekawostkami z branży.

Przejdźmy jednak do dania głównego, czyli tego czym jest aktualnie, a czym nie jest popularna “olka”. Zacznijmy od stanu faktycznego. Podstawowa formuła all inclusive zazwyczaj obejmuje zakwaterowanie, trzy główne posiłki (śniadanie, lunch, kolacja), nielimitowany dostęp do napojów bezalkoholowych i lokalnych alkoholi, a także podstawowy program rozrywkowy i sportowy. Czasami pomiędzy posiłkami można liczyć na słodkie przekąski lub mniejsze posiłki w barach przy basenach.

Od czasów Club Med cały rynek hotelarski skręcił mocno w segmentację oferty. Dlatego też dzisiaj obok podstawowej “olki, możemy spotkać pakiety droższe i bardziej rozbudowane.

Pierwszym z nich jest All inclusive Plus. Obejmuje wydłużone godziny funkcjonowania barów, dodatkowe przekąski oraz wybrane usługi, w tym bezpłatny serwis plażowy (leżaki i parasole, często w odgrodzonej części plaży), a nawet dostęp do hotelowego spa.

Najwyższym pakietem jest Ultra All inclusive. Na co możemy liczyć w tej wersji? Markowe, importowane alkohole, możliwość korzystania z restauracji à la carte bez dodatkowych opłat, całodobowy dostęp do barów i przekąsek, a niekiedy nawet obsługę pokoju (room service) i dostęp do stref zamkniętych dla pozostałych gości.

Czy warto wybierać się na All inclusive?

Turyści dzielą się na dwie główne kategorie: tych którzy chcą wszystko organizować sami oraz tych, którzy pragną mieć wszystko pod ręką i cieszyć się tzw. świętym spokojem. Nie gotować, nie kombinować, nie planować. A najlepiej niech ktoś jeszcze dzieci przypilnuje.

I właśnie dla tej drugiej grupy wakacje All inclusive to będzie strzał w dziesiątkę. To gwarancja udanego wypoczynku, braku stresu, logistycznych wyzwań i, co tu dużo pisać, błogiego lenistwa.

Jeśli ktoś chce podładować baterie, oglądając świat z perspektywy plażowego leżaka, a jedynym akceptowalnym problemem jest powoli kończący się drink, nie ma co się zastanawiać. Brać, lecieć, odpoczywać.

Co więcej, jeśli taka wersja wakacji w pewnym momencie się komuś znudzi, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wykupić jedną z wielu wycieczek fakultatywnych i skierować swe kroki poza wysokie i pięknie pomalowane mury hoteli. Tylko trzeba uważać, żeby nie przeżyć szoku – to często podróż z pierwszego do trzeciego świata.

Kolejnym mocnym punktem wakacji all inclusive jest możliwość zaplanowania budżetu co do grosza. Kupujemy wycieczkę – najlepiej w zaufanym biurze podróży – i nie martwimy się niczym więcej.

W cenie są loty/przejazdy, noclegi, wyżywienie (zgodne z zakupionym pakietem), animacje dla dzieci, ubezpieczenie. Wiemy z góry, ile nasze wakacje będą kosztować. W przypadku podróżowania na własną rękę budżet często jest po prostu nieprzewidywalny albo wręcz ociera się o myślenie życzeniowe. Ale to już temat na zupełnie inny artykuł.

(Artykuł sponsorowany)
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%