Przeprosin nie ma. Pozwu też nie będzie?

• Dyrektor mieleckiego pogotowia Grzegorz Gałuszka zapowiadał w grudniu, że oczekuje przeprosin od radnego powiatowego Marka Kamińskiego za jego słowa dotyczące pracy pogotowia w kontekście tragicznych w finale wydarzeń z listopada. W szpitalu w Kolbuszowej zmarła 20-letnia kobieta.

• Gałuszka w tej sprawie miał się zwrócić do radnego na piśmie, dając tym samym „szansę” na przeprosiny, co miałoby powstrzymać dyrektora przed złożeniem zawiadomienia do prokuratury w związku z domniemanym zniesławieniem.

• Żadnego dokumentu jednak nie dostałem - komentował na ostatniej sesji rady powiatu Marek Kamiński. - Jest mi bardzo przykro, że próbując mobilizować dyrektora Grzegorza Gałuszkę do podjęcia interwencji odnośnie nieszczęścia pewnej rodziny, która do mnie się zgłosiła, zamiast takiej interwencji wszyscy słyszeli jak zostałem zastraszony - dodawał.

Spór radnego powiatowego Marka Kamińskiego i dyrektora pogotowia Grzegorza Gałuszki dotyczy interwencji ratowników z listopada ub. roku w miejscowości Toporów w powiecie kolbuszowskim, tuż przy granicy z powiatem mieleckim.

Medycy byli wezwani do 20-letniej przewlekle chorej kobiety. Pierwotnie przyjechać miała karetka z Padwi Narodowej, jednak po kilkunastu minutach oddzwoniono, że przyjedzie karetka z Kolbuszowej. Jak przekazuje radny Marek Kamiński, powołując się na relacje najbliższej rodziny, przyjechała po 35 minutach od pierwszego zgłoszenia.

Ostatecznie ratownicy zdecydowali o niezabieraniu kobiety do szpitala. Jej zdrowie i życie miało nie być zagrożone. Wkrótce po tym stan 20-latki gwałtownie się jednak pogorszył, a rodzina nie chcąc tracić czasu, zdecydowała, że sama zawiezie kobietę do szpitala w Kolbuszowej. Niestety po kilku godzinach kobieta zmarła.

- Tak jak zgłaszałem na sesji 19 grudnia, w mojej ocenie i na pierwszy rzut oka, jest to błąd pracy pogotowia - w sensie tego zespołu, nie wszystkich ludzi - komentował już na styczniowej sesji rady powiatu Marek Kamiński.

- Pan Gałuszka wykrzywił moją wypowiedź (…) Moje stwierdzenie, że „nastąpiło zawahanie dobrej pracy pogotowia”, kiedy karetka przyjeżdża po 35 minutach, a nie po 15, jak powinno być i nie zabiera chorej do szpitala, która umiera po iluś godzinach, jest w pełni uzasadnione. Resztę poznamy dokładnie po zakończeniu sprawy w prokuraturze, bądź sądzie - mówił Kamiński.

Sprawa faktycznie trafiła do prokuratury w Kolbuszowej, która jednak skierowała ją do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Na przełomie roku odbyły się już zresztą pierwsze przesłuchania.

- Jestem atakowany, że na drugi dzień dostanę na piśmie pozew albo (informację) za co mam przeprosić. Chciałbym się dowiedzieć od dyrektora Gałuszki, w którym miejscu kłamałem? Jedyne co nie było stuprocentową prawdą, że to było w powiecie mieleckim, a nie kolbuszowskim, bo sytuacja miała miejsca na granicy powiatów. Powiat kolbuszowski jest jednak obsługiwany przez Podkarpacką Stację Pogotowia Ratunkowego w Mielcu - powiedział radny.

- Prosiłbym, żeby pan Gałuszka zajął się swoją pracą, pochwalił się nowymi rozwiązaniami w systemie ratownictwa medycznego, bo ten system ciągle jest niewydolny. Dostał karetek od obecnego rządu, innych pieniędzy mu też nie brakuje, więc o co to chodzi? Czy jego ego przebiło już chmury i jest w kosmosie? - komentował radny Kamiński.

- Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że ja się czuje zastraszany przez tego pana wypełniając mandat radnego, ale ja nie będę chodził po sądach, bo nie w tym jest rzecz. My mamy służyć ludziom i kiedy będzie następny taki przypadek to także będę tak dobitnie mówił - dodawał radny.

Dyrektor pogotowia pozwie radnego? „Daję szansę na przeprosiny” Czytaj więcej

Zobacz także