W ostatnim meczu przed startem rozgrywek Ligi Mistrzów ORLEN Wisła Płock pokonała we własnej hali Stal Mielec 38:22. W sobotę Nafciarze zmierzą się z mistrzem Rosji - Czechowskimi Niedźwiedziami.
Piłka ręczna, PGNiG Superliga mężczyzn
ORLEN Wisła Płock – SPR Stal Mielec 38:22 (17:10)
Orlen Wisła: Stevanović (3/12 - 25 proc.), Morawski (5/17 - 29 proc.) - Matulić 5, Ruiz 5/4, Mihić 7, Stenmalm 4, Szita 3, Góralski 3, Mlakar 3, Źabić 1, Mindegia 3/1, Krajewski 1, Czapliński 2, Kowalski, Sulić, Jankowski
Karne: 5/6
Kary: 12 min. (Źabić - 4 min., Stenmalm, Góralski, Szita, Sulić - po 2 min.)
Stal: Wiśniewski (3/20 - 15 proc.), Witkowski (4/24 - 17 proc.) - Krępa 6, Walyntsau 2, Kornecki 2, Krupa 4/2, Skuciński 1, Olszewski 2, Miedziński 1, Kozioł 1, Wypych 1, Adamczak 1, Mochocki 1, Dutka, Wilk, Jędrzejewski
Karne: 2/2
Kary: 4 min. (Miedziński, Walyntsau)
Było to spotkanie rozegrane awansem, gospodarze szykując się do meczu Ligi Mistrzów - zgodnie z przewidywaniami - łatwo ograli mielecką Stal.
Mecz rozpoczął się efektownie, gdyż od dwóch wkrętek ze skrzydła – najpierw autorstwa Przemysława Krajewskiego, a później Piotra Krępy. Co zaskakujące, goście z Mielca od pierwszych minut zagrali bardzo konsekwentnie i skutecznie. Długo konstruowali swoje ataki pozycyjne, aby w ostatniej chwili zaskoczyć płocką obronę i Ivana Stevanovicia w bramce. Nafciarze natomiast grali szybko, ale nie zawsze dokładnie, stąd w 10. minucie tablica świetlna pokazała stan 5:5. Od tego momentu jednak na boisku istniała już tylko jedna drużyna.
Wiślacy wybronione piłki natychmiast zamieniali na kontry i w 15. min. po rzucie karnym Alvaro Ruiza było już 9:5. Po piątej bramce z rzędu, w tym po indywidualnym rajdzie Zoltana Szity, trener Stali Dawid Nilsson poprosił o czas. Jeszcze chwilę po powrocie na parkiet stroną dominującą pozostawali Nafciarze, ale goście zaczęli ponownie grać odważnie no i skutecznie. Duża w tym zasługa bramkarza Stali Tomasza Wiśniewskiego, który odbił kilka piłek i pomógł kolegom odrobić część strat. Nie na długo, bo pod koniec pierwszej połowy gospodarze ponownie „przycisnęli” w obronie, wyprowadzili kontry i wyszli na siedem bramek przewagi 17:10.
Drugą część spotkania Wiślacy rozpoczęli od bardzo mocnego uderzenia – w dwie minuty zapisali na swoim koncie trzy bramki i obie drużyny różniło już dziesięć oczek. Gospodarze w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku, grali szybko i skutecznie, mimo sporej rotacji w składzie. Dużo szans strzeleckich mieli skrzydłowi – Lovro Mihić i Jerko Matulić, którzy na kwadrans przed końcem pojedynku mieli na koncie łącznie 12 bramek.
Rozgrywający Stali sporo piłek posyłali do swojego kołowego Piotra Krępy, który odwdzięczał się bramkami lub rzutami karnymi. W 45. min. o czas poprosił Dawid Nilsson, gdyż przy stanie 28:15 zaczęło zanosić się pogrom. Naturalnie zagrozić Wiśle nie było szans, ale przynajmniej przewaga płocczan już tak szybko nie rosła.
Pod koniec meczu najwięcej braw zebrał Mikołaj Czapliński. Młody skrzydłowy przechwycił piłkę w obronie, sam popędził na bramkę Krystiana Witkowskiego i zdobył 34. bramkę w tym spotkaniu.
Była to trzecia porażka SPR Stali Mielec w trzech meczach nowego sezonu PGNiG Superligi, ale Stalowcy mają już za sobą mecze w Kielcach i Płocku - tam przegrywają niemal wszyscy.
Debiut kolejnego z naszych wychowanków w @pgnigsuperliga i pierwsze trafienie. Brawo Michał i oby tak dalej! ?????#RazemDlaStali #TradycjaSiłaWaleczność #SilniRazem pic.twitter.com/x8kOdgVC2S
— SPR STAL MIELEC (@SPRSTALMIELEC) September 10, 2019
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu hej.mielec.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz