W niedzielne południe PGE FKS Stal Mielec zremisowała na wyjeździe z Radomiakiem 1:1 i zdobyła kolejny ważny punkt w drodze po utrzymanie się w piłkarskiej PKO BP Ekstraklasie. Więcej niż o grze w tym meczu mówi się o dramatycznym boisku oraz kontrowersyjnych decyzjach sędziów tego meczu.

Piłkarze z Mielca zajmują obecnie dziewiąte miejsce w piłkarskiej elicie i mają dziewięć punktów przewagi nad strefą spadkową z ekstraklasy, którą otwiera z 24. punktami Wisła Kraków. Do końca sezonu pozostało już tylko osiem kolejek. 

[FOTORELACJA]9157[/FOTORELACJA]

Biało-Niebiescy są bardzo bliscy zapewnienia sobie spokojnego utrzymania w ekstraklasie na kolejny sezon, być może już tak by się stało, gdyby wygrali w Radomiu. W ocenie wielu kibiców szansę na trzy punkty mielczanom zabrali sędziowie - główny Tomasz Musiał z Krakowa i pracujący na wozie wideoweryfikacji VAR Szymon Marciniak z Płocka, czyli najbardziej znany arbiter w kraju. 

Powtórki wideo z meczu w Radomiu są dla sędziów brutalne, wyraźnie pokazują, że duet Musiał - Marciniak skrzywdził mielecką Stal, a kibice nie gryzą się w język i w mediach społecznościowych sugerują oszustwo.

Mowa tu o sytuacji z pierwszej części meczu. Walczącego o piłkę napastnika Stali Oskara Zawadę kopnął w nogi piłkarz Radomiaka Maurides. Sędzia Tomasz Musiał faul odgwizdał, przewinienie było oczywiste. Wydawało się, że Stali należy się rzut karny, bo faul miał miejsce w polu karnym. 

Musiał nakazał ustawić fubolówkę jednak przy linii bocznej pola karnego i czekał aż wóz VAR oceni tę sytuację. O dziwo Szymon Marciniak, który był w niedzielę pierwszym sędzią VAR, zignorował fakt, że Zawada był faulowany w polu karnym. Stal dostała tylko rzut wolny. 

Powtórki telewizyjne jednoznacznie wskazują, że mielczanom należał się rzut karny. Tego samego zdania był Adam Lyczmański, były sędzia, obecnie ekspert magazynu ligowego telewizji Canal + Sport. Nie znalazł zrozumienia dla decyzji Musiała i Marciniaka. To duży sędziowski skandal, na poziomie ekstraklasy niewytłumaczalny.  

Sporo kontrowersji budzi też rzut karny podyktowany w drugiej połowie dla Radomiaka, po którym gospodarze doprowadzili do remisu 1:1. Cała sytuacja to kuriozum. Bramkarz Stali Damian Primel złapał piłkę, ale w powietrzu zderzył się z napastnikiem z Radomia Karolem Angielskim. W efekcie piłka mu z rak wypadła, a upadając na ziemię powalił też Angielskiego. Sędziowie uznali, że to rzut karny. Wielu kibiców jednak wskazuje, że faulowany był Primel, bo piłkę chwycił i kontrolował, a dopiero fakt, że wpadł w niego Angielski doprowadził do utraty kontaktu z futbolówką. W mediach społecznościowych można wyczytać, że taka sytuacja to faul na bramkarzu. 

- Nie chcę komentować pracy sędziów, nie wiem czy ten rzut karny który został zaliczony był słuszny, czy był faul czy nie – mówił po meczu szkoleniowiec Stali Adam Majewski. Po meczu próbował debatować z arbitrami. - Zawsze tu jest monolog, z sędzią można rozmawiać, ale zawsze sędzia ma rację – tak tę sytuację Majewski skomentował. 

Niepokoi fakt, że to kolejny przykład, w którym decyzje sędziów krzywdzą mielczan, także po analizach VAR. Jeszcze w grudniu, w Gliwicach sędziowie zignorowali faul w polu karnym na Maksymilianie Sitku. W lutym VAR przespał czerwoną kartkę dla zawodnika Wisły Kraków również za faul na szarżującym Sitku. Przed tygodniem w Częstochowie sędzia przemilczał drugą żółtą kartkę dla jednego z zawodników gospodarzy. Sporo już tych kontrowersji na niekorzyść Stalowców.

Co ciekawe, wielkie pretensje do arbitrów miał też trener Radomiaka Dariusz Banasik, którego drużyna jest jednoznacznym beneficjentem pomyłki duetu Musiał - Marciniak. - Zespół przeciwny zaczął aktorzyć, przewracać się i sędziowie zaczęli się nabierać - tak niedzielne spotkanie komentował. - Stal od pierwszej minuty grała na czas, każdy rzut wolny, rzut z autu celebrowała. Szału dostawaliśmy, nie wiem czemu sędzia nie reagował - opowiadał. 

- Sędziowanie zostawię bez komentarza, w tym roku nie mamy do tego szczęścia wcale. Trybuny nie są co mecz zadowolone z tego co widzą. Trener przeciwnej drużyny też nie jest zadowolony z sędziowania, więc coś w tym jest – zakończył wątek rozjemców Banasik.

Osobną, równie skandaliczną historię w tym meczu zapisał radomski Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, zarządca stadionu, na którym ekstraklasowiec z Radomia rozgrywa mecze w roli gospodarza. O fatalnej jakości murawy piłkarskiego boiska w Radomiu krążą legendy od lat, ale w niedzielę plac do gry przypominał plażę, murawa została zasypana piaskiem, który grę utrudniał.

Stal męczyła się w tej piaskownicy, ale to gospodarze na niej doznali poważnych strat. Mowa tu nie tylko o braku zwycięstwa, które miało ich przybliżyć do czwartego miejsca. Urazu doznał jeden z zawodników miejscowych. -  Nie da się grać w piłkę na tym boisku. Kontuzja Damian Jakubika z tego wynika, wpadł w dziurę. Nie może być takich rzeczy. Ciężko stworzyć sytuację grając na takim boisku, to trzeba zmienić, to bardzo źle wygląda – wskazywał Dariusz Banasik. Zdjęcia ukazujące piasek zamiast trawy obiegły całą Polskę. 

Kilka lat temu podobną wpadkę zanotował mielecki MOSiR, gdy wykonał zabieg piaskowania boiska przed meczem pierwszej ligi z Zagłębiem Sosnowiec. Stan murawy wówczas otwarcie skrytykował pomocnik Stali Maksymilian Banaszewski.

Radomscy kibice ostro krytykują tamtejszy MOSiR, ale też w trakcie meczu lżyli prezydenta Radomia Radosława Witkowskiego, związanego z Platformą Obywatelską. Powiesili również transparenty wymierzone w jego kierunku. Obwiniają go o przedłużającą się nadmiernie budowę nowego stadionu piłkarskiego Radomiaka. 

[ZT]68584[/ZT]

TABELA NA ŻYWO

WYNIKI I TERMINARZ