- Dni Rzemiosła to święto rzemieślników i młodych adeptów rzemiosła. Organizujemy to wydarzenie celem promocji, reklamy, ale również przyszłej rekrutacji do naszych zakładów rzemieślniczych, celem późniejszej edukacji w trybie dualnym, który jest najlepszym sposobem kształcenia przyszłych pracowników rzemiosła - mówi Władysław Mazur, starszy Cechu Rzemiosł Różnych w Mielcu.

[FOTORELACJANOWA]12813[/FOTORELACJANOWA]

Cech Rzemiosł Różnych w Mielcu, który od lat wspiera i promuje techniczną, zawodową edukację, po raz kolejny przygotować Dni Rzemiosła, których celem jest właśnie promocja kształcenia dualnego. - To inwestycja w przyszłość - mówi wprost Władysław Mazur, starszy Cechu Rzemiosł Różnych w Mielcu.

- Kształcenie dualne nie jest nowością, nie powstało teraz. Kiedyś określane było jako terminowanie w rzemiośle i kultywuje, uczy swoich uczniów, adeptów. Uczenie się w sposób dualny, a potem zdanie egzaminu na tytuł czeladnika. O tym mówią nasze dokumenty, książki i artefakty, które przekazaliśmy do Muzeum Regionalnego w Mielcu - mówi starszy Cechu Rzemiosł Różnych w Mielcu.

Dni Rzemiosła są szansą na pokazanie się mieleckich firm i szkół branżowych. - To instytucje, które są zrzeszone w rzemiośle u nas w Cechu. Są szkoły, z którymi rzemiosło współpracuje, kształcąc młodych ludzi właśnie w sposób dualny - część teoretyczna właśnie w tych szkołach branżowych, a część praktyczna u naszych pracodawców, których tu dzisiaj widzimy - mówi Władysław Mazur.

Do podejmowania edukacji w systemie dualnym młodych zachęcał też starosta mielecki Kazimierz Gacek. 

- Jesteśmy jako Mielec obszarem przemysłowym. Ta cecha powoduje, że zdecydowana większość miejsc pracy jest tworzona w przemyśle. To przemysł decyduje o charakterze naszego powiatu. Również przemysł przez wiele lat powodował, że ziemia mielecka się rozwijała, a nawet jak wystąpił kryzys lat 90. to udało się odbudować to, co zostało przez kryzys nadszarpnięte i w dwojaki sposób rozwinąć - powiedział starosta.

Starosta przekazał dane dotyczące uczniów w szkołach średnich na terenie powiatu mieleckiego. - Mamy ponad 55% licealistów, a zaledwie 45% uczniów w szkołach technicznych i branżowych. Jesteśmy powiatem technicznym i wydawałoby się, że przyszłość naszych dzieci będzie się kształtować w stronę edukacji technicznej, bo ona da lepsze możliwości startu - mówił.

- Tymczasem okazuje się, że tendencje społeczne wskazują edukację techniczną i branżową, jako trudniejszą, wymagającą więcej pracy, a z drugiej strony nieraz obarczoną jakimś zupełnie niesłusznym i irracjonalnym odium. Dzisiaj za to rodzice, a nieraz i szkoły podstawowe mówią, że „liceum to jest rozwiązanie”. Pytanie, czy jest tak naprawdę? Czy na pewno daje przyszłość dzieciom? Niekoniecznie - ocenił Kazimierz Gacek.

- Przekształca się to w życiu tak, że pracodawca, który potrzebuje dziesięciu operatorów CNC, którym jest w stanie zapłacić 5, 6, 7 tysięcy złotych „na rękę”, nie ma chętnych, natomiast do bram starostwa na etat za 3500 zł jest cały sznurek chętnych, najczęściej nie wykształconych tak dobrze, żeby wykonywać wszystkie obowiązki urzędnicze. Taki mamy problem z kształceniem - powiedział.

- Ucząc tak dużo licealistów, osób ze średnim, ogólnym wykształceniem wpisujemy się w porażkę, która może być problemem rozwojowym dla Mielca - powiedział Kazimierz Gacek. - Coś jest tutaj nie tak - dodał.

Starosta zaapelował do przedsiębiorców i uczniów, których chce zaprosić do starostwa, aby wspólnie wypracować „powiatową strategię zrównoważonego kształcenia”, która przybliży i spopularyzuje szkolnictwo branżowe, zawodowe, żeby Mielec miał 60% uczniów po technikach, szkołach branżowych, a 40% licealistów. - Taki wskaźnik w obszarze przemysłowym myślę, że byłby do zaakceptowania - ocenił starosta.