- Pamiętam 91. rok, kiedy po studiach podjąłem pracę z Urzędzie Pracy. To był dramat. Pamiętam ogromne bezrobocie sięgające 20%, kolejki ludzi do rejestracji. Wyjeżdżałem do dawnego WSK, bo o Strefie jeszcze nie było mowy, i informowałem pracowników, jak się zarejestrować na zasiłki przedemerytalne - mówi Kazimierz Gacek w krótkiej retrospekcji trudnego początku lat 90. w Mielcu.
Jak przyznaje, jako pracownik urzędu pracy osobiście zarejestrował na świadczenia przedemerytalne ponad 6 tysięcy osób. - Skala biedy i nieszczęścia, która tutaj do nas dotarła wtedy w wyniku załamania gospodarczego była ogromna - mówi.
Gacek przyznał, że z perspektywy czasu widać, jak dobrym pomysłem było utworzenie w Mielcu Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Łatwo było wówczas, 30 lat temu, stracić potencjał - wyśmienicie wykształconych inżynierów w przemyśle lotniczym, pracowników obróbki metali, świetnych organizatorów, techników. Udało się to ocalić i dzisiaj to wszystko bardzo efektywnie i wydajnie pracuje - przyznał.
- Dzięki temu, że jest Strefa, widzimy wokół Mielca tysiące nowych domów, dziesiątki tysięcy nowych samochodów, nowy sprzęt, zupełnie inną jakość życia. Nie jesteśmy dzisiaj miasteczkiem bez przyszłości. Jesteśmy regionem, w którym przyszłością jest przemysł - podkreślił starota.
- Brakuje nam usług - w kwestii miejsc pracy dla młodych ludzi, którzy nieraz oczekują czegoś więcej, niż tylko pracy w przemyśle i nad tym musimy popracować. Jako starosta będę wspierał rozwój usług narzędziami, które mamy. Oczekuję też, żeby inne samorządy w tym zakresie zadziałały. Przemysł sobie dobrze radzi, ale żeby zdywersyfikować zatrudnienie, dać nowe możliwości zatrudnienia w nowych specjalnościach, te usługi u nas są konieczne - dodał.