Zamknij

Wiosna Niezłomnych za nami. Kogo upamiętniono? [ZDJĘCIA]

13:41, 15.05.2021 K.S Aktualizacja: 19:35, 17.05.2021

Przełożone ze względu na pandemię koronawirusa z marca na maj uroczystości Wiosny Niezłomnych w końcu mogły się odbyć. Mieleckie środowiska patriotyczne upamiętniły poprzez posadzenie Dębów Niezłomnych trzech bohaterów: Józefa Wałka, ps. "Żbik", Karola Białka ps. "Wilk" - partyzantów ziemi mieleckiej z oddziału Aleksandra Rusina ps. "Rusal" oraz ppor. Czesława Zajączkowskiego "Ragner" - żołnierza polskich Kresów Wschodnich.

W ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, które w związku z lockdownem zostały przesunięte z 20 marca na 15 maja, o godz. 10:30 spod wznoszonego w Mielcu Pomnika Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych na Górze Cyranowskiej wyruszył VII Rajd Rowerowy Śladami Walk Wojciecha Lisa "Mściciela" na Polanę Niezłomnych w Szydłowcu k. Mielca.

Na polanie odbyła się uroczystość posadzenia kolejnych Dębów Niezłomnych poświęconych patronom: Józefowi Wałkowi ps. "Żbik", Karolowi Białkowi ps. "Wilk" - partyzantom ziemi mieleckiej z oddziału Aleksandra Rusina ps. "Rusal" oraz ppor. Czesławowi Zajączkowskiemu "Ragner" - żołnierzowi polskich Kresów Wschodnich.

W uroczystościach uczestniczyli potomkowie bohaterów - dzieci, wnuki i najbliższe rodziny.

Wręczono ryngrafy i rogatywki

- W naszym gremium Komitetu Budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych podjęliśmy decyzję o uhonorowaniu osób, które wpłaciły określone środki pamiątkowymi ryngrafami. Jednym z pierwszych, którzy wpłacili na pieniądze na konto budowy pomnika, a tym samym zaufali nam w tym dziele jest nadleśniczy Hubert Sobiczewski - powiedział Romuald Rzeszutek ze Stowarzyszenia Prawda i Pamięć, inicjator budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych w Mielcu, wręczając wyróżnienie mieleckiemu nadleśniczemu.

[FOTORELACJA]8609[/FOTORELACJA]

W trakcie sobotnich uroczystości wręczono także symboliczne statuetki w kształcie polskiej rogatywki odlane z brązu. - Rogatywka została przymocowana do fragmentu granitu, z którego został zbudowany nasz pomnik. Ustanowiliśmy taką formę nagrody dla osób, które biorą udział w licytacji, z której środki finansowe trafiają na konto budowy pomnika, ale też osobom, które czynią wyjątkowe starania we wspieraniu budowy pomnika – powiedział Romuald Rzeszutek.

Pierwsze statuetki w kształcie polskich rogatywek trafiły do posła Fryderyka Kapinosa, a także Stanisława Wanatowicza i Janusza Rydzowskiego. 

- Janusz Rydzowski mocno wspierał dzieło budowy pomnika. Ten orzeł, który jest zainstalowany na pomniku to również jego dzieło. Rodzina pana Janusza przeznaczyła duże środki finansowe na to, żeby ten pomnik mógł powstać. Zarówno za to wsparcie finansowe, ale także mentalne, które otrzymujemy od rodzin przy różnych atakach, które się zdarzały na nas, jako na organizatorów – podkreślał Rzeszutek.

Kulminacyjnym momentem uroczystości było odsłonięcie posadzonych Dębów Niezłomnych. Tym razem upamiętniono trzech bohaterów: : Józefa Wałka, ps. "Żbik", Karola Białka ps. "Wilk" - partyzantów ziemi mieleckiej z oddziału Aleksandra Rusina ps. "Rusal" oraz ppor. Czesława Zajączkowskiego "Ragner" - żołnierza polskich Kresów Wschodnich.

Józefowi Wałkowi ps. "Żbik", Karolowi Białkowi ps. "Wilk" - partyzanci ziemi mielecWakiej z oddziału Aleksandra Rusina ps. "Rusal" oraz ppor. Czesławowi Zajączkowskiemu "Ragner" - żołnierzowi polskich Kresów Wschodnich.

Poniżej publikujemy pełne biogramy upamiętnionych bohaterów.

Organizatorami Wiosny Niezłomnych pod patronatem honorowym Komitetu Budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Mielcu byli: Stowarzyszenie Społeczno-Edukacyjne Orzeł Biały-Strzelec, GRH im. Wojciecha Lisa "Mściciela" , Trasy Rowerowe - Mielec, JS 2093 im. Gen. Wł. Sikorskiego, HDK Chorzelów - Ognisty Legion.

Józef Wałek „Żbik”

"Zginął od kuli bratniej" - taki napis tkwi na tabliczce nagrobnej na mogile  Józefa Wałka ps. „Żbik”, żołnierza wyklętego i zamordowanego przez polskich komunistów z KBW i mieleckiego UB.
Józef Wałek urodził się 8 grudnia 1913 roku w miejscowości Rzemień - Białe, k. Mielca. W okresie międzywojennym służył w WP, walczył w kampanii wrześniowej, w czasie niemieckiej okupacji stworzył oddział, który podporządkował Aleksandrowi Rusinowi ps. "Rusal". Na polecenie przełożonego m.in. zbierał informacje na temat niemieckich rakiet V-1, V-2, których próby trwały na niemieckim poligonie SS, w Ociece-Blizna między Mielcem a Dębicą. To dzięki wysiłkowi Aleksandra Rusina "Rusala" i jego partyzantów Brytyjczycy poznali szczegóły techniczne niemieckiej "Wunderwaffe", otrzymując także zdobyte z ogromnym trudem i ryzykiem części rakiet  V-2. Po zakończeniu działań wojennych, z nadejściem nowej okupacji, tym razem sowieckiej, Józef Wałek "Żbik" pozostał zastępcą "Rusala".

9 czerwca 1946, na rozkaz szefa mieleckiego UB, "towarzysza" Wojciecha Pacanowskiego, Józef Wałek został aresztowany podczas uczty weselnej Adolfiny Sobuś w Tuszymie k. Przecławia, powiat Mielec. "Żbik" został przewieziony na UB w Mielcu. Po "przesłuchaniu" zdecydował się wskazać ubekom rzekomy magazyn broni (tak wcześniej ustalili z dowódcą, w razie aresztowania). Ubecy wraz KBW zabrali ze sobą aresztanta na miejsce do lasu Sokole k. Dobrynina, gdzie miał znajdować się magazyn broni. Niestety, próba odbicia "Żbika" przez podziemie nie powiodła się. Dowódca "Rusal" wraz z podkomendnymi, oczekiwał ubeckiego konwoju przy innej drodze, niż ta którą poruszała się grupa UB/KBW.

Józef Wałek rzucił się do ucieczki. Oficer KBW, niejaki Kaszczewski, strzelił mu w plecy a potem dobił rannego strzelając z pistoletu w głowę "Żbika". Ciało zostało wrzucone do rowu i zasypane piaskiem. Leśne zwierzęta rozszarpały rozkładające się zwłoki, które zostały odnalezione w lipcu 1946 dzięki determinacji dowódcy - Aleksandra Rusina. Po rozpoznaniu garderoby przez rodzeństwo "Żbika", rodzina w porozumieniu z partyzantami, zdecydowała się na pogrzeb.

Józef Wałek "Żbik" został pochowany na cmentarzu parafialnym w Rzochowie (Mielec) 17 lipca 1946 roku.

Podczas ceremonii cmentarz został obsadzony przez towarzyszy broni "Żbika", została oddana salwa honorowa na cześć zamordowanego przez komunistów żołnierza.

Ubecy z Mielca bali się podjąć jakąkolwiek interwencję, a na grobie "Żbika" do dzisiaj znajduje się tabliczka o treści zacytowanej na wstępie.

Karol Białek pseudonim „Wilk”, „Kruk”

Urodził się 10 września 1914 roku w Tuszymie k. Mielca w rolniczej rodzinie Jana i Marii z domu Dorociak. W czasie wojny obronnej w 1939 roku był żołnierzem KOP na Kresach Wschodnich. W trakcie walk został postrzelony w nogę i trafił do niewoli sowieckiej, z której udało mu się uciec a tym samym uniknąć śmierci – rosyjskie NKWD z całą bezwzględnością mordowało żołnierzy należących do przedwojennych struktur Korpusu Ochrony Pogranicza. Podczas wędrówki powrotnej, w rodzinne strony, trafił do niewoli niemieckiej. Umieszczony przez Niemców w tymczasowym obozie jenieckim pod Krakowem, dokonał ponownej ucieczki z niewoli. W 1942 roku wstąpił do Armii Krajowej zostając żołnierzem w Zgrupowaniu AK „Pobudka”. W czasie okupacji niemieckiej uczestniczył m.in. w działaniach wywiadowczych AK na rzecz rozpoznania testów niemieckich tajnych broni – rakiet  V1 i V2  na poligonie SS w Bliźnie. Od listopada 1944 r. ukrywał się przed aresztowaniem, tym razem przez tzw. „wyzwolicieli” spod znaku sierpa i młota. Zmuszony do ponownej konspiracji działał w oddziale Aleksandra Rusina ps. „Rusal” zostając jego zastępcą. Późnym latem 1946 r. dołączył wraz z całym oddziałem do zgrupowania WiN pod dowództwem legendarnego cichociemnego mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. ”Zapora”. Ujawnił 13 marca 1947 r. podczas tzw. II amnestii. Został aresztowany przez UB, przechodząc ciężkie śledztwo. Przez cały okres trwania PRL-u prześladowany przez komunistyczne służby.

Ppor. Czesław Zajączkowski "Ragner", „Ragnar” - jeden z najbardziej znienawidzonych przez Rosjan dowódców nowogródzkiej Armii Krajowej

Czesław Zajączkowski urodził się w 1917 r. w Wilnie. Przed wybuchem II wojny światowej pracował jako urzędnik państwowy w Lidzie. Został powołany do służby wojskowej do Szkoły Podchorążych w Zegrzu. W kampanii wrześniowej 1939 r. w kompanii łączności w 19 Dywizji Piechoty. Uniknął aresztowania, został zaprzysiężony do ZWZ a potem do Armii Krajowej przybierając pseudonim „Ragner”, w ramach służby został szefem łączności w Obwodzie Lida AK w Okręgu Nowogródzkim. Za akceptacją dowództwa utworzył  w końcu marca 1943 r. oddział partyzancki na terenie Kolonii Falkowicze. Jego głównym zadaniem była ochrona lokalnej ludności przed napadami i rabunkami sowieckiej partyzantki. W maju 1943 r. oddział został rozbudowany i otrzymał kryptonim OP 312. Od lata 1943 r. dowodzony przez „Ragnera” oddział w ramach partyzanckiego Zgrupowania Zaniemeńskiego stoczył szereg potyczek zarówno z Niemcami jak i Rosjanami w Puszczy Rudnickiej. 

W lutym 1944 r. oddział o stanie osobowym liczącym ponad 300 żołnierzy przemianowano na IV Batalion 77 pułku piechoty Armii Krajowej Okręgu Nowogródzkiego - „Nów”. Polskie oddziały AK tropione przez Niemców bardzo często były zmuszane do walk przeciwko sowieckim partyzantom atakującym zarówno polskie wioski jak i polską partyzantkę. „Ragner” stoczył szereg bitew, w militarnym znaczeniu z rosyjskimi dywersyjnymi oddziałami. W lipcu 1944 r. dowodzony przez niego IV Batalion 77 pp AK wziął udział w wyzwoleniu Wilna w ramach operacji „Ostra Brama”. Podzielił niestety los większości polskich jednostek – żołnierze zostali aresztowani przez rosyjskie NKWD i następnie przeszli piekło sowieckich więzień i łagrów. Tylko nielicznym udało się przeżyć. Czesław Zajączkowski uniknął aresztowania i wraz z kilkoma podwładnymi powrócił w rodzinne strony w okolice Lidy (obecnie Białoruś). Tam, na polecenie dowództwa, nadal kierował strukturami konspiracyjnymi podtrzymując opór przeciwko sowietyzacji Polski. 

Ppor. „Ragner" zwalczał bezwzględną dla Polaków sowiecką administrację wojskową prześladującą polską ludność. Sowiecka bezpieka bała się go jak ognia nadając mu przydomek "Cziort w oczkach" czyli diabeł w okularach. Otoczony ze swoim 30-osobowym oddziałem między Niecieczą a Cackami niedaleko przysiółka Jeremicze przez ok. 1400 funkcjonariuszy NKWD, wyposażonymi w artylerię, czołgi i lotnictwo. podjął nierówną walkę. Kawaler  Krzyża Walecznych i Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari poległ w nierównej walce z rosyjskimi zbrodniarzami z NKWD w niedzielę 3 grudnia 1944 r. Wraz z nim zginęło 6 jego podwładnych, wśród nich jego młodszy brat Leon Zajączkowski ps. „Drzewica". Nie jest znane miejsce ich pochówku. Jeden z żołnierzy dostał się do niewoli, pozostali wyrwali się z okrążenia.
 

(K.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%