Wyjątkowe poświęcenie mieszkańca Marysina Wawerskiego skończyło się jego śmiercią. Mężczyzna ryzykował życiem, by ocalić swoje ukochane zwierzęta.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w ostatnich dniach w Marysinie Wawerskim na Mazowszu, gdzie 60-letni pan Władysław wrócił do płonącego mieszkania. Jego celem było uratowanie dwóch ukochanych kotów, jednak bohaterska próba zakończyła się tragedią.
Z relacji córki mężczyzny wynika, że chwilę po wybiegnięciu na klatkę schodową, aby ostrzec sąsiadów i wezwać służby ratunkowe, mężczyzna wrócił do płonącego mieszkania kierowany chęcią uratowania dwóch kotów.
Po informacji o możliwej obecności mężczyzny w płonącym lokalu, akcję ratunkową podjęła straż pożarna.
- Otrzymaliśmy informację, że w środku może przebywać mężczyzna. W trakcie przeszukania lokalu w korytarzu odnaleziono nieprzytomnego mężczyznę z zachowanymi funkcjami życiowymi. Został on ewakuowany i przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Z mieszkania uratowano też dwa koty - informuje Artur Kamiński z Komendy Miejskiej PSP w Warszawie.
Jeden z kotów wyszedł z sytuacji w dobrym stanie, jednak drugi w wyniku pożaru doznał poparzeń łap. Niestety, obrażenia odniesione przez pana Władysława okazały się zbyt poważne i mimo podjętych wysiłków, nie udało się uratować jego życia.
Córka pana Władysława przekazała smutne wieści o śmierci ojca 7 marca, w internetowym wpisie.
"Niestety, tata przegrał walkę o życie, pozostawiając córki, rodzinę oraz koty w głębokim smutku" - napisała kobieta.
8 0
Prawdziwy bohater nie nosi peleryny 👏
1 2
na głupotę nie ma liku . Jak by trzeba ratować człowieka to by nie ratował na 100% Tak działają media , zielony ład itd . wszystko ważne tylko nie człowiek . Tak wygląda nowy ład który serwują Nam możni tego świata . A im kto większy kiep to uważa się za mądżejszego i większego np ekologa Ludzie jeżeli macie trochę rozumu i własnej woli to przebudźcie się !!!