Władysław Ortyl: refleksje i pamięć trzeba sobie przywrócić [WYWIAD]

Rozmawiamy z Władysławem Ortylem - marszałkiem województwa podkarpackiego, mielczaninem.

- Panie marszałku, okres mamy gorący bo kampania wyborcza w pełni. Zaczynamy od wyborów czy od spraw regionalnych?
- Zdecydowanie regionalnych i merytorycznych.

- Kiedy pojedziemy nowym mostem?
- Myślę, że już w przyszłym roku. Dwa brzegi już są połączone, niebawem po raz pierwszy będzie można przejść suchą stopą. Inwestycja przebiega bez większych zakłóceń, jedynie z lekkim poślizgiem o którym już informowaliśmy. Ostatnia wycieczka rowerowa zaprowadziła mnie w te okolice. Wygląda to wszystko obiecująco.

- A kiedy pojedziemy wiaduktem?
- Wiaduktem trochę później, ale w tej kwestii jest coraz więcej dobrych wiadomości. Przypomnę, że za tę część układu drogowego odpowiedzialność wzięło miasto, wspólnie ze starostwem.  Wspólnie natomiast staramy się o środki zewnętrzne na ten cel. Tak jak deklarowałem i tak jak jest to spisane w liście intencyjnym. Rozmawiamy z posłem Tomaszem Porębą,  ostatnio z ministrem Andrzejem Bittelem, który w ministerstwie infrastruktury zajmuje się koleją. Szukamy montażu finansowego. W poniedziałek PKP PLK, potwierdziło, że włączy się do tej inwestycji. Obecność i podpis pod listem intencyjnym w tej sprawie samego prezesa Merchela to poważne zobowiązanie.

- Wiadukt spowoduje powstanie zupełnie nowego węzła w tym miejscu. Czy oznacza to także likwidację przejazdów kolejowych?
- Powstanie wiaduktu wiąże się głównie z poprawą bezpieczeństwa. Likwidacja brzmi bardzo nieprzyjemnie, tu nie ma jeszcze ostatecznych decyzji. Chodzi o to, żeby mieszkańcy mieli komfortowy dojazd do domów. Powstanie wiaduktu spowoduje, że jeśli część przejazdów w jego pobliżu rzeczywiście zniknie, to nakłada też obowiązek zapewnienia mieszkańcom komfortowego dojazdu. Jest więc szansa, że wspólnie z miastem i PLK powstanie tam układ nowych, lokalnych dróg, z którego wszyscy będą zadowoleni.

- Remont linii kolejowej L25 już kosztuje więcej niż zakładano, bo budżet województwa już po raz trzeci dokłada pieniędzy?
-  To nie jest zwiększenie kosztów, a dołożenie dodatkowych elementów, które przyniosą duże korzyści dla mielczan. Mieszkańcy Mielca apelowali, by nie likwidować przejścia przez tory na wysokości ulicy Drzewieckiego i był to słuszny wniosek. Będzie tam drugie przejście podziemne. Zniknie też rampa wyładowcza, która zostanie przeniesiona poza Mielec, a miejsce gdzie znajdowała się do tej pory otworzy nowe możliwości. Zmieniły się też przepisy dotyczące przejazdów kolejowych, część z nich będzie miała wyższą niż do tej pory kategorię, a co za tym idzie bezpieczeństwo będzie większe. Znalazły się oszczędności w naszym Regionalnym Programie Operacyjnym i uznaliśmy, że ten wydatek będzie jak najbardziej uzasadniony. Przypomnę, że to będzie także szereg mniejszych, dodatkowych czynności jak demontaż kładki nad torami czy nowoczesny system sterowania bezpieczeństwem.

- Panie marszałku. Na rozpatrzenie wciąż czeka wniosek Kronospanu, o zmianę pozwolenia zintegrowanego ws. emisji metali ciężkich…
- Według naszej wiedzy skargę na rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, utrzymującego w mocy decyzję Ministra Środowiska a tym samym i decyzję Marszałka, wniósł Kronospan, co powoduje, że nie może być podjęte zawieszone postępowanie o zmianę pozwolenia wnioskowaną przez Kronospan. W tej chwili, działania wobec Kronospanu w związku z emisją zanieczyszczeń, których nie obejmuje pozwolenie, może prowadzić wyłącznie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zaostrzyliśmy normy wobec firmy, jest stały monitoring. Myślę, że to nie nasze ostatnie kroki. Jeśli jesteśmy przy tym temacie to chciałbym zdecydowanie zdementować słowa Grzegorza Brauna, który zarzucił mi, że przekazałem kiedyś ziemię dla rzeczonej firmy. Nigdy sprawując różne funkcje publiczne nie miałem praw do dysponowania gruntem który został lub mógłby być przeznaczony pod  inwestycje firmy Kronospan. Także moje żadne sprawowane funkcje ani zakres obowiązków i kompetencji nie dawały mi prawa ani podstaw do bycia u podstaw założenia tej firmy.
 
- W naturalny sposób przeszliśmy do kampanii wyborczej? Na kogo będzie pan głosował?
- Na pewno na kandydata reprezentującego powiat mielecki z listy Prawa i Sprawiedliwości…

- Zdecydowanie zawęził pan krąg osób do trzech…
- Byłoby niezręczne z mojej strony gdybym udzielił odpowiedzi. Niektórzy odebraliby to jako pewnego rodzaju wskazanie, wartościowanie, gradacja, a sam namawiałem wspomnianą trójkę do startu w tych wyborach. Kandydatów mamy trzech i każdy z nich jest osobą kompetentną i doświadczoną, przygotowaną do roli parlamentarzysty. Pamiętajmy jeszcze o wyborach do senatu. Jestem przekonany, że swoją pracę będzie kontynuował pan Zdzisław Pupa.  

- Wróćmy do kandydatów z Mielca. Najmniej doświadczenia z tego grona ma pani Magdalena Bartkowicz?
- Tak bym nie ujął tego. Pani Magdalena pracuje w służbie zdrowia w mieleckim szpitalu. Nie są jej obce problemy związane z tą sferą życia. Pracuje na co dzień w administracji mieleckiego szpitala, ostatnio została powołana do Rady Społecznej szpitala wojewódzkiego w Tarnobrzegu. To jej duży atut, bo w sejmie, nt. służby zdrowia wypowiadają się często teoretycy, którzy z funkcjonowaniem jednostek służby zdrowia nie mieli kontaktu.

- Fryderyk Kapinos przegrał walkę o fotel prezydenta, ale jeśli powtórzyłby swój wynik ma szansę znaleźć się w sejmie?
- Jest na to duża szansa. Pan Kapinos jest doświadczonym samorządowcem. Przypomnę, że był również radnym województwa podkarpackiego, pełnił funkcję wiceprezydenta, ostatnio pełnił funkcję prezydenta Mielca, a teraz jest wiceprzewodniczącym rady miasta. W tym okresie bardzo zaangażował się w sprawę ochrony powietrza, a jego działania przyniosły konkretny wymiar. Przypomnę, że w krótkim okresie jego prezydentury podpisano porozumienie ws. projektu "Laboratorium Mielec", na terenie SSE zamontowano wagę dla samochodów ciężarowych. Pozyskał kilkadziesiąt milionów dofinansowania z zewnątrz m.in. na remont hali sportowej czy podgrzewaną murawę.  

- Zbigniew Tymuła, w poprzednich wyborach parlamentarnych otrzymał pokaźną liczbę głosów, ale zbyt małą, żeby wejść do sejmu. Jak będzie teraz?
- Ci dwaj kandydaci to dwie zupełnie inne osobowości i charaktery, dlatego wyborcy mają w czym wybierać. Zbigniew Tymuła to człowiek energiczny, temperamentny, ale przede wszystkim zdeterminowany. Jako starosta na pewno dał się poznać jako dobry gospodarz, sprawnie przeprowadzał inwestycje infrastrukturalne powiecie. Skutecznie sięgał po środki zewnętrzne m.in. na nowy oddział szpitalny z Regionalnego Programu Operacyjnego czy zakup karetki przy wsparciu budżetu państwa. Dokonał wielu inwestycji, które od lat czekały na realizację, jak droga do Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

- Czyli w tym roku PiS nie popełnia błędu sprzed czterech lat, kiedy kandydaci wzajemnie odbierali sobie głosy?
- Rzeczywiście. Z perspektywy czasu można odnieść takie wrażenie. Wtedy trójka kandydatów z naszego regionu mogła liczyć na głosy podobnego elektoratu. Inaczej głosują mieszkańcy większych miast, inaczej małych miasteczek, a inaczej mieszkańcy wsi. Każdy chce mieć swojego przedstawiciela i głosuje na tę osobę, do której najbliżej. Cztery lata temu Zbigniew Tymuła wygrał w powiecie mieleckim, również z posłanką Skowrońską, ale w skali całego regionu to było za mało. Teraz liczę, że będzie inaczej. Trzeba jednak pamiętać, że w pierwszej kolejności liczy się wynik całej listy, a zależy nam na tym aby była jak największa. Przed czterema laty PiS zdobyło w okręgu nr 23 prawie 285 tysięcy. To dobry wynik, ale możemy go jeszcze poprawić. Wówczas szanse kandydatów z powiatu mieleckiego wzrosną. A w powiecie mieleckim na PiS głosowało ponad 28 tysięcy osób. To znakomity wynik, ale możemy go jeszcze poprawić.

- A jak pan ocenia szansę na reelekcję pani Krystyny Skowrońskiej?
- Jest mi niezręcznie się wypowiadać na ten temat. Tym bardziej, że ostatnio pani poseł zarzuca nam zawłaszczanie sukcesów Platformy Obywatelskiej. Szczerze powiem, że przeczytałem to z dużym zdumieniem. Pani poseł była łaskawa wspomnieć m.in. budowę obwodnicy Mielca i rozpoczęty niedawno remont linii kolejowej L25. W kwestii obwodnicy proszę pamiętać, że jest ona częścią dużego układu drogowego z drogą wojewódzką 764 i mostem na Wiśle w Połańcu. Pracę nad nim rozpoczęto  w 2005 roku, kiedy pracowałem w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. W tym czasie powstał program Rozwój Polski Wschodniej, który m.in. finansował tę budowę. Obwodnica Mielca budowana była rzeczywiście, zarówno w czasach rządów w województwie koalicji PO-PSL-SLD i kontynuowana oraz ukończona za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie widzę powodów, aby o tym nie mówić, tym bardziej, że zastaliśmy tę inwestycję z wieloma problemami m.in. ws. zupełnie niepotrzebnych ekranów dźwiękochłonnych czy wycofania się jednej z firm. Wszystkie strony, które prowadziły tę inwestycje były uhonorowane podczas otwarcia drogi, sam osobiście pilnowałem, aby wszystkim oddać głos, a pani minister z rządu PO-PSL jechała w samochodzie, który dokonał oficjalnego przecięcia wstęgi. Wydaje mi się, że chodzi o to miejsce w samochodzie, ale minister jest ważniejsza. Jeśli chodzi o linię kolejową L25 trudno znaleźć zasługi pani poseł Skowrońskiej w tym zakresie, poza szeregiem zadawanych pytań. Ja bym się wstydził na miejscu pani poseł dotykać tego tematu. Refleksje i pamięć trzeba sobie przywrócić. W tym miejscu sam chciałbym zapytać co przez 8 lat rządów zrobiła pani formacja aby linia kolejowa Tarnobrzeg-Mielec-Dębica została wyremontowana. Przeciwnie czekała ją likwidacja. Nie doszło do tego głównie dzięki aktywności społeczeństwa, które zbierało podpisy oraz mojej i europosła Tomasza Poręby. To my, mimo niesprzyjającego układu politycznego, będąc w opozycji,  organizowaliśmy spotkania z samorządowcami. To wtedy powstało wspólnie finansowane przez samorządy studium wykonalności. Przypomnę, że możliwość finansowania tej linii z Regionalnego Programu Operacyjnego uruchomiono dopiero po przejęciu władzy w regionie przez PiS, natomiast dzięki staraniom Tomasza Poręby, po przejęciu władzy przez PiS w kraju, udało się skonstruować optymalny montaż finansowy dla tej inwestycji. Kampania wyborcza wywołuje różne nerwowe i nieprzemyślane reakcje. Chyba stąd takie a nie inne wypowiedzi posłanki i pana Brauna.