Pacjenci, jak zakładał scenariusz ćwiczeń, byli w łagodnej oraz umiarkowanej hipotermii, w tym jeden z objawami zaburzenia świadomości oraz hipoglikemią. Obaj mężczyźni wymagali intensywnego ogrzania.
Mieleckie pogotowie reprezentowali ratownicy medyczni: Jakub Betlej, Jakub Wilczak, Artur Ciejka i Mikołaj Kopeć.
O co chodziło w ćwiczeniach?
Wszystkie służby doskonaliły współdziałanie, ale dwudniowe Wojewódzkie Manewry Ratownicze „Bieszczady 2024”, które odbywały się na terenie powiatów: bieszczadzkiego, leskiego i sanockiego, były też egzaminem z realnej gotowości operacyjnej poszczególnych służb na wypadek np. pożaru kompleksu leśnego, działań kontrterrorystycznych, akcji poszukiwawczej na wodzie oraz w terenie górskim.
Całość koordynował Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie.
W ćwiczeniach uczestniczyli strażacy PSP, OSP, policjanci, Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej, WOT, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych oraz... strażacy z Ukrainy.
Manewry miały wymiar międzynarodowy dzięki współpracy z Państwową Służbą Ukrainy do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych w ramach projektu INTERREG Polska-Ukraina 2021-2027.
Organizatorzy działań zadbali o to, by zespoły sprawdziły się także w obliczu nagłego zwrotu akcji. W trakcie transportu stan jednego z pacjentów (bardziej poszkodowanego) znacznie się pogorszył i wymagał tlenoterapii oraz wspomagania oddechu. W SOR Sanok oczekiwano na pacjentów w trybie wypadku masowego.