2 listopada 1993 roku był dniem tragicznym dla Szkoły Podstawowej nr 2 w Mielcu. Około godziny 17 na strychu wybuchł pożar, który przez kilka kolejnych godzin niweczył starania mielczan ostatnich dziesięcioleci polegających na budowie szkoły i utrzymaniu cennego, historycznego obiektu.
W akcji gaśniczej brały udział jednostki strażackie z Mielca, Kolbuszowej i Dębicy. W sumie z żywiołem walczono do późnych godzin wieczornych.
- Pamiętam łzy pani dyrektor, kiedy szkoła się paliła. Przeżyliśmy bardzo dramatyczny pożar. To była sytuacja beznadziejna, bo spalił się prawie cały dach, zagrożone były stropy - wspomina tamte wydarzenia Tomasz Leyko, dzisiaj rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego, a wówczas uczeń Szkoły Podstawowej nr 2 w Mielcu.
- Pamiętam, jak ruszyliśmy wszyscy do szkoły. Niewiele mogliśmy pomóc, ale wszyscy tam byliśmy. Zresztą pożar było widać z całego miasta. Pani dyrektor później dźwigała ten ciężar, a szkoła znów świeciła swoim blaskiem, a po pożarze była jeszcze piękniejsza - wspomina Tomasz Leyko.
Jak czytamy w kronikach szkolnych, „przy likwidacji skutków pożaru największą pomoc okazało: Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Kuratorium Oświaty, Urząd Miejski i MPGK w Mielcu. Ponadto świadczyli pomoc rodzice uczniów i ludzie dobrej woli”.
Ówczesna dyrektor szkoły - Stanisława Rzeźnik, przyznaje jednak, że w związku z tamtymi wydarzeniami, „do dzisiaj ma nierozwiązana zagadkę”. - Proszę sobie wyobrazić, z Wydawnictwa Szkolnego i Pedagogicznego z Warszawy wpłynęła bardzo pokaźna kwota, która pomogła nam ruszyć z remontami. Do dzisiaj nie wiem, kto stoi za tą kwotą. Była znacząca, pozwoliła nam wykonać część remontów - przyznaje Stanisława Rzeźnik.
[ZT]79727[/ZT]