Mielecki Szpitalny Oddział Ratunkowy obsługuje w skali roku około 20 tysięcy pacjentów. Jak się okazuje, jest pod tym względem drugi na Podkarpaciu - po SOR-ze w Przemyślu. - Pacjenci, którzy trafiają na SOR to są pacjenci można powiedzieć najtrudniejsi albo jedni z najtrudniejszych, ponieważ są w sytuacji nagłej i doraźnej - podkreśla Paweł Pazdan, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Mielcu.
Jak wymienia, „ilość pacjentów w 2024 roku to ponad 17 205 osób. Z terenu samego miasta Mielca to jest ponad 4 750 osób, choć są to przybliżone dane”. - Jeśli chodzi o pacjentów leczonych w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, ale o takim leczeniu, które nie zakończyło się hospitalizacją, czyli pacjent przyszedł na SOR, został zaopatrzony i trafił do innej jednostki albo wrócił do domu - tylko takich osób było 15 392 - wylicza dyrektor szpitala.
- Teraz załóżmy, że tylko 1/4 pacjentów leczonych na oddziałach szpitalnych przeszła przez SOR, (choć było ich więcej) to już mówimy o 4300 pacjentach. Jeśli zsumujemy jedną wartość z drugą to widzimy, że przez sam SOR w ciągu 365 dni przeszło około 20 tysięcy osób. Każdą z tych osób trzeba było zaopatrzyć, striażować, podjąć działania diagnostyczne, ewentualnie lecznicze i przekazać dalej - podkreślił.
Swój głos w tej kwestii dołożył też radny miejski Łukasz Szebla, który jest ratownikiem medycznym. Zwrócił on uwagę, że przykładowo Rzeszów ma cztery szpitale. W Mielcu jest jeden, a w przypadku funkcjonowania SOR nie obowiązuje oczywiście żadna rejonizacja. - Oznacza to, że trafiają tu też pacjenci z Kolbuszowej, Nowej Dęby, Tarnobrzega, co dodatkowo obciąża system - przyznał.
- W tym oddziale pracują lekarze, ratownicy, pielęgniarki. W mojej ocenie wykonują tę pracę z możliwą najwyższą starannością i zaangażowaniem. Przy tylu pacjentach mogą się zdarzać różne sytuacje - powiedział.
Pazdan zwrócił przy tym uwagę na ogromny problem, z którym szpitalne oddziały ratunkowe nieprzerwanie borykają się od lat.
- Powinny tam trafiać osoby w stanie nagłego zagrożenia życia i nagłego zagrożenia zdrowia. Praktyka jest taka, że trafia tam wielu pacjentów kierowanych czy to podstawowej opieki zdrowotnej, czy opieki ambulatoryjnej, czy też inni pacjenci, którzy tam docierają, ale niekoniecznie w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia - powiedział.
Jak dodał, „jeszcze trudniejsza sytuacja jest związana z tym, że właściwe niemal codziennością jest, że do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego trafiają osoby nietrzeźwe”.
- Nie mamy w Mielcu izby wytrzeźwień i to jest wielki ból, ponieważ te osoby trafią do nas na SOR zachowując się często agresywnie, dewastując oddział, atakując personel i innych pacjentów, a ci inni pacjenci są tego świadkami, a zdarza się też, że są to dzieci, które widzą te - chciałoby się powiedzieć - czasem dantejskie sceny - przyznał.
Dyrektor przyznał, że trafiają do niego skargi na funkcjonowanie SOR. - Nad każdą tą skargą pochylamy się, wyjaśniamy tę sytuację i jeżeli jest zasadna to przepraszamy pacjenta i podejmujemy kroki w stosunku do personalu, ale też niemała część tych skarg jest niezasadna - przyznał.
- Jeżeli ilość skarg przełożymy do ilości obsłużonych pacjentów to nie jest to nawet procent, a raczej promil. Oczywiście nie powinna się zdarzyć żadna i rozumiemy to, natomiast w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym też pracują ludzie i to mogą być różne sytuacje, co oczywiście nie oznacza wyrozumiałości dla niewłaściwego traktowania pacjentów, ale chciałbym żebyśmy wszyscy dobrze zrozumieli, że te relacje są zawsze wzajemne i w związku z tym są bardzo różne - powiedział.
[ZT]93908[/ZT]
[ZT]93912[/ZT]