- Jako mieszkańcy jesteśmy oburzeni kolejnymi podwyżkami opłat. Rozumiemy, że wszystko drożeje, ale w tym przypadku nie ma to żadnego uzasadnienia. W czasie kiedy wielu emerytów musi wyżyć za 2000-2500 złotych, a wiele osób zarabia pensje minimalną, w spółdzielni panuje prawdziwe Bizancjum - przekazuje w swojej analizie sytuacji finansowej Mieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej czytelnik hej.mielec.pl.
Jak dodaje, „członkowie zarządu pobierają średnio 24 000 złotych miesięcznie, a przeciętna płaca w MSM wynosi 9 000 tysięcy złotych”. - Tymczasem mieszkańców straszy się potencjalnymi kłopotami finansowymi spółdzielni, ponieważ przychody z gospodarki mieszkaniowej nie pokrywają kosztów. Długi z tego tytułu to już blisko 3,5 mln zł. Jak ma być dobrze skoro w ten sposób zarządza się wspólnym majątkiem?” - pyta czytelnik w liście do hej.mielec.pl.
- Moim zdaniem pensje w spółdzielni nie odpowiadają mieleckim realiom. Średnie wynagrodzenie członka zarządu jest większe, niż wynagrodzenie prezydenta miasta czy starosty powiatu, a przecież są to ludzie, którzy odpowiadają za wiele obszarów funkcjonowania samorządu w tym edukację, drogi, inwestycje czy pomoc mieszkańcom. Trudno się dziwić, że czynsze rosną skoro fundusz płac w MSM wzrósł w ciągu 2 lat o blisko milion złotych, a wynagrodzenie każdego członka zarządu, które zaplanowano w tamtym roku na poziomie 19 760 zł, wyniosło faktycznie 23 430 złotych - informuje mieszkaniec.
- Uważam, że za dobrą pracę należy się dobra płaca, ale raczej nie w tym przypadku. Nie robi się nic, aby ograniczać wzrosty opłat. Nie prowadzi się otwartych przetargów i nie poszukuje się aktywnie najkorzystniejszych ofert - podkreśla czytelnik.
W mojej opinii prowadzone inwestycje nie są właściwie nadzorowane i planowane. W wielu blokach nie wymieniono starych okien na klatkach schodowych czy w piwnicach, ale za to już po kilku latach ponownie remontuje się elewacje budynków. Jeżeli już po 3-4 latach z elewacji odpada tynk to znaczy, że docieplenie zostało wykonane nieprawidłowo i ktoś czegoś nie dopilnował. Nie widzę powodów, dla których mieszkańcy mają ponosić konsekwencje i płacić za ponowny remont – dodaje czytelnik.
Mieszkaniec Mielca zwraca też uwagę, że „spółdzielnia nie pozyskuje środków unijnych czy rządowych dotacji na realizację projektów inwestycyjnych - na przykład w zakresie fotowoltaiki”.
- W wielu innych spółdzielniach na dachach są zamontowane panele fotowoltaiczne, a w MSM dachy świecą pustkami. W ubiegłym roku wprowadzono bardzo korzystne przepisy o tzw. prosumencie lokatorskim, co pozwala spółdzielni na wykorzystanie zysków ze sprzedaży prądu wytworzonego w instalacjach fotowoltaicznych, na obniżenie opłat związanych z lokalami mieszkalnymi. Mielecka spółdzielnia nie podjęła żadnych działań, aby takie panele zamontować i skorzystać z proponowanych rozwiązań. Opłaty mogłyby być o 30-40% niższe jednak tak nie jest! - przekazuje.
- Jako mieszkańcy musimy stanowczo sprzeciwić się takiemu sposobowi zarządzania spółdzielnią, która jest wspólnym majątkiem wszystkich członków. Jeżeli biernie się przyglądamy, nie interesujemy się i nie protestujemy tylko po cichu zgadzamy się na kolejne podwyżki to niestety, ale nic się nie zmieni, a w kolejnych latach opłaty będą coraz wyższe - podsumowuje czytelnik.