[FOTORELACJANOWA]12629[/FOTORELACJANOWA]
Warto wybrać się do mieleckiej Galerii ESCEK w Domu Kultury SCK. To właśnie tutaj w piątek zaprezentowano najnowszą wystawę - „Rembrandt Van Rijn - akwaforty”, która stała się faktem dzięki współpracy z Instytutem Promocji Kultury i Sztuki z Luzina. To zresztą nie pierwsza wspólna z mieleckim SCK wystawa, bo właśnie dzięki tej współpracy Mielec wcześniej gościł już prace Pablo Picasso czy Salvadora Dali.
Piątkowy wernisaż wystawy został wzbogacony o muzyczną niespodziankę - występ zespołu muzyki dawnej Hortus Musicus działającego przy Samorządowym Centrum Kultury pod kierownictwem Tomasza Nowakowskiego.
- Ta ekspozycja jest przepełniona opowieściami, ponieważ Rembrandt nie tylko tworzył, ale i pięknie opowiadał o codzienności, życiu. Nie zobaczymy tutaj jego słynnych płócien, ale zobaczymy wyjątkowe grafiki. Możemy zaprezentować jego nieco inne oblicze, pokazać Rembrandta - grafika. Są to niewielkie formaty, a niektóre naprawdę bardzo małe - wielkości pudełka po zapałkach, ale mimo tego są pełne życia o emocji, są jak szepty z przeszłości - mówi Justyna Pomykała-Berrached zastępca dyrektora SCK ds. Domu Kultury.
Wątpliwości nie ma Damian Małek, dyrektor Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu, choć - jak przyznaje - „odcisnęła się na nich pewna historia i ząb czasu”.
- Wszystko zaczęło się w 1630 roku, kiedy to Rembrandt postanowił zająć się właśnie akwafortami. To technika polegająca na nałożeniu na miedzianą płytkę specjalnej bazy, której następnie dłutem wykonywało się negatyw tego, co widzimy na tych dziełach. Płytkę następnie wyprawiało się w kwasie. Niestety ten kwas powodował, że przez lata te akwaforty ulegały degradacji i tak samo działo się z samymi płytkami - tłumaczy Damian Małek.
- Właśnie dlatego w 1864 roku - ponad 200 lat po tym, jak Rembrandt tworzył swoje pierwsze dzieła, rząd francuski doszedł do wniosku, że to jest ten moment, kiedy można jeszcze uratować te dzieła na następnych pokoleń. Działania konserwujące powierzono jednemu z najwybitniejszych ówczesnych rytowników - Armandowi Durandowi, który przez ponad 2 lata ratował to, co po Rembrandtcie zostało - mówi dyrektor SCK.
Jak dodaje, „płytki, które były w dobrym stanie zakonserwował”. - Niestety przez te 200 lat trafiło się kilku „wspaniałomyślnych” artystów, którzy stwierdzili, że oni Rembrandta „poprawią” i dodali do tych płytek swoje własne kreski. Na szczęście zachowały się akwaforty, które pozwoliły odtworzyć wcześniejsze egzemplarze. Są tutaj dzieła stworzone właśnie przez tego francuskiego rytownika, co potwierdzają specjalne pieczątki. Nie mamy podstaw twierdzić, że nie są to oryginały samego Rembrandta, aczkolwiek odcisnęła się na nich pewne historia i ząb czasu, ale naprawdę godna wystawa trafiła do naszej Galerii ESCEK - podkreśla Damian Małek, dyrektor SCK.
Wystawa „Rembrandt Van Rijn - akwaforty” jest już dostępna w Galerii ESCEK. Będzie prezentowana do 8 czerwca. Warto wybrać się w to miejsce i bezpośrednio zobaczyć prace tego wybitnego artysty barokowego.