Dominika pochodzi z powiatu mieleckiego, z miejscowości Surowa. Zarejestrowała się jako potencjalny dawca szpiku w listopadzie 2016 roku, nie zdając sobie wtedy w pełni sprawy, jakie konsekwencje przyniesie jej spontaniczna decyzja. Jak sama wspomina, kilka lat później, na początku 2019 roku, przeglądając Internet, natknęła się na reklamę fundacji, w której była już zarejestrowana.
- Pomyślałam wtedy: Boże, ale byłoby cudownie komuś pomóc - wspomina.
Życie szybko odpowiedziało na jej modlitwę. W kwietniu 2019 roku Dominika otrzymała telefon z fundacji z zapytaniem, czy chciałaby pomóc choremu na białaczkę.
Badania wykazały, że ma pełną, 10/10 zgodność genetyczną z osobą chorą. Bez cienia wątpliwości, Dominika zgodziła się na oddanie swoich komórek macierzystych, a już w lipcu tego samego roku, w jednym z warszawskich szpitali, przeszła procedurę.
Początkowo wszystkie informacje na temat biorcy były tajemnicą, ze względów formalnych. Dopiero po zabiegu Dominika dowiedziała się, że uratowała życie młodemu chłopcu ze Słowacji.
- Wiedziałam tylko tyle i żyłam z tą informacją przez ponad dwa lata - wspomina.
W końcu, zgodnie z obowiązującymi procedurami, Dominika mogła spotkać się z osobą, której pomogła - Lukasem. Spotkanie odbyło się w Krakowie, ponad dwa lata po przeszczepie.
- Kiedy zobaczyłam po raz pierwszy Lukasa z nieziemskim uśmiechem i jego mamę, Andreę, płaczącą ze wzruszenia, wiedziałam, że to wszystko miało sens - opowiada Dominika.
Chłopiec nie miał szans na przeżycie. Nikt z jego rodziny nie mógł zostać dawcą, a inne metody leczenia nie przyniosły skutku.
- Rozpoczęły się poszukiwania dawcy szpiku. Początkowo nie udało się znaleźć odpowiedniej osoby. Błagaliśmy Boga, aby nam kogoś zesłał, bo lekarze nie dawali Lukasowi szans - wspomina mama chłopca.
W końcu znaleziono dawcę - była to 26-letnia kobieta z Polski, gotowa oddać komórki macierzyste.
Dziś Lukas cieszy się dobrym zdrowiem, realizuje swoje pasje i kontynuuje edukację w szkole średniej, marząc o karierze elektromechanika. Dominika z kolei zyskała nowego członka rodziny.
- Zawsze wychowywałam się wśród kobiet, mam pięć sióstr, a teraz zyskałam brata - mówi z uśmiechem Dominika.
Dominika jest dziś wielką ambasadorką i promotorką rejestracji w bazie dawców szpiku. Doskonale wie, jak wiele może zmienić taka decyzja.
- Nie zdajemy sobie sprawy, kiedy nasza rejestracja może uratować komuś życie. To dar, którego nie da się kupić za żadne pieniądze - podkreśla.
Jako wolontariuszka, wcześniej działała na oddziałach onkologicznych dla dzieci po przeszczepach, widząc, jak ogromną radością jest znalezienie swojego "bliźniaka genetycznego", który chce pomóc i daje nadzieję na przyszłość.
Ta historia pokazuje, jak ważne jest wsparcie dla osób walczących z chorobami nowotworowymi i jak niewiele trzeba, by komuś pomóc.