- To już drugi transport od nas. Pierwszy transport pojechał już we wtorek. To było kilkaset kilogramów wędlin. Teraz wieziemy także żywność, wodę, ale także wszystkie środki czystości, łopaty, szczotki, miotły - wymienia polityk.
Jak podkreśla, do akcji zbiórki darów dla powodzian bardzo aktywnie włączyły się mieleckie szkoły, przedszkola, ale i liczne organizacje. - Tylko dzisiaj na jedną prośbę przyszli tutaj harcerze, rycerze i zwykli mielczanie, żeby pomóc i załadować ten samochód. To prawie 5 ton towaru - mówi Kapinos.
[FOTORELACJANOWA]11764[/FOTORELACJANOWA]
Duży samochód wypełniony darami wyjechał w piątek wieczorem z Mielca i udał się do powiatu prudnickiego, który znajduje się między granicą z Czechami a Opolem, ale i Głuchołaz. - Pierwsza pomoc od nas dotarła na miejsce we wtorek i była pierwszą pomocą na miejscu - podkreśla Kapinos. - Pan Eryk Wojdon objechał wszystkie wsie dalej od Prudnika i przekazywał zebraną w Mielcu żywność - dodaje.
Czy będą kolejne transporty? - My się nie uchylamy. Jeżeli mielczanie nadal będą przynosić do nas dary to oczywiście będziemy organizować następne transporty - zapewnia.
Wspomniany Eryk Wojdon, mielecki przedsiębiorca, który był mocno zaangażowany w ratowanie uchodźców w momencie wybuchu wojny na Ukrainie, także i teraz zadziałał błyskawicznie. - Spotkaliśmy się z posłem Kapinosem w poniedziałek rano i od razu wiedzieliśmy, co trzeba zrobić. W zasadzie do wtorku rano mieliśmy już przygotowany pierwszy transport. To nasz obowiązek, żeby pomagać rodakom w tak ciężkiej sytuacji. U nas też była powódź - pamiętam zarówno 1997 rok, jak i 2010 i wiem, że tej pomocy z całej Polski również było bardzo dużo - mówi.
- Byłem na miejscu, widziałem, jak wygląda sytuacja szczególnie w tych najmniejszych miejscowościach, wioskach i to szczególnie tam chcemy dotrzeć, żeby pomóc tym najbiedniejszym osobom, najbardziej potrzebującym - dodaje Eryk Wojdon.
[ZT]89036[/ZT]
[ZT]89056[/ZT]
[ZT]89040[/ZT]
[ZT]89037[/ZT]