Kiedy zapadła decyzja o modernizacji Traktu Porodowego w mieleckim szpitalu, wiadomo było, że trzeba postawić na nowoczesność i przyjazny klimat. Stało się oczywiste, że bez funkcjonalnych łóżek porodowych (koszt jednego to co najmniej 50 tys. zł) i nowego węzła sanitarnego się nie obejdzie.
- Zapowiadała się więc inwestycja, którą trudno byłoby udźwignąć bez wsparcia zewnętrznego. I udało się je uzyskać. Władze miasta i powiatu odpowiedziały pozytywnie na prośbę szpitala, dofinansowując modernizację. Samorząd Miasta Mielca przekazał 300 tys. zł, natomiast samorząd Powiatu Mieleckiego 76 tys. zł - przekazuje Aneta Dyka-Urbańska, rzecznik prasowa Szpitala Specjalistycznego w Mielcu.
- Teraz mamy cztery osobne sale porodowe, są więc większe możliwości, także, jeśli chodzi o porody rodzinne. Pierwsze porody w nowych warunkach już się odbyły, panie były bardzo zadowolone, niezwykle im się podobał wystrój, pomoce, które pozwalają zniwelować ból i stres - mówi Beata Bieniek, położna oddziałowa.
- Mamy m.in. wannę do immersji wodnej, piłki, worki sako, drabinki itd. Od razu przyjęła się koncepcja nazewnictwa sal, pochodzącego od kwiatów, które zdobią ściany, np. sala tulipanowa czy lawendowa - dodaje.
- Modernizacja warunków, w których kobieta rodzi ma zasadnicze znaczenie, bo z jednej strony ułatwiają one pracę personelowi medycznemu, który jej pomaga i asystuje, ale z drugiej strony spełnia oczekiwania mamy i wysokie standardy, współczesne rekomendacje - zaznacza lek. Maciej Kowalczyk, ordynator Oddziału Ginekologiczno-Położniczego.
- Dziś mamy już do dyspozycji rozwiązania techniczne i ergonomiczne, które sprawiają, że także lekarze są efektywniejsi. Widzą, że pacjentka jest usatysfakcjonowana, więc daje im to radość i współpraca jeszcze lepiej się układa - podkreśla ordynator.
- Kiedyś poród odbywał się w naturze. My to zmieniliśmy ze względów bezpieczeństwa, a i dziś kobieta nie chce być w takiej chwili nadmiernie medykalizowana, wyrwana ze swojego środowiska. Chce, by otaczały ją kwiaty, przestrzeń, było jej wygodnie i intymnie - dodaje ordynator.
Jak podkreśla, „nie wyobraża sobie, by tego nie uszanować”. Zauważa też, że w trakcie porodów rodzinnych, rodzice często sami dzielą się wrażeniami, nie kryjąc, iż teraz warunki są powyżej oczekiwań.
- Doszliśmy do wniosku, że najważniejsze są wymagania samych przyszłych rodziców, bo tylko spełnienie ich oczekiwań może sprawić, że z radością będą zjawiać się u nas przed porodem i korzystać z naszej pomocy w trakcie tego niezwykłego momentu w życiu rodziny. Efekt tej modernizacji możemy już oglądać.