Żołnierze amerykańscy zjawili się na lotnisku w Mielcu w połowie lutego 2022 roku, jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę. Ich obecność na Podkarpaciu była oznaką wzmocnienia potencjału obronnego Polski i wschodniej flanki wojskowego Paktu NATO.
Pierwsze tygodnie obecności Amerykanów w Mielcu, ale też w Rzeszowie i chociażby w okolicach Przemyśla i Zamościa, wzbudzały wielkie zainteresowanie mieszkańców regionu. Ale też bazy były mocno strzeżone, także przed gapiami.
Z czasem jednak ochrona baz, w tym mieleckiej, została ograniczona. Ćwiczenia, manewry żołnierzy amerykańskich stały się częściowo jawne, podobnie jak większość przelotów amerykańskich wojskowych śmigłowców i samolotów. W Mielcu wszyscy przyzwyczaili się do obecności żołnierzy.
Kilka dni temu jednak Mielec, Podkarpacie i Polskę opuścili żołnierze 101. Dywizji Powietrznodesantowej, którzy stanowili drugą już zmianę wojskowych z USA w Polsce. Wydawało się, że to oznacza likwidację bazy w Mielcu, a w mediach pojawiały się spekulacje, że wyłącznie podrzeszowska Jasionka stanie się miejscem wieloletniego stacjonowania amerykańskiej armii.
Baza w Mielcu jednak nie została zlikwidowana, najprawdopodobniej będzie nadal jakiś czas funkcjonowała, ale w ograniczonym zakresie. Amerykańscy żołnierze nadal są w Mielcu obecni.
Według komunikatów prasowych Armii Stanów Zjednoczonych, około 500 żołnierzy z Dowództwa 10. Dywizji Górskiej z Fort Drum w stanie Nowy Jork zastąpi żołnierzy z Dowództwa 101. Dywizji Powietrznodesantowej.
Ponadto około 3800 żołnierzy z Zespołu Bojowego 1 Brygady Piechoty 101 Dywizji Powietrznodesantowej z Fort Campbell w stanie Kentucky zastąpi żołnierzy z Zespołu Bojowego 2 Brygady Piechoty ze 101 Dywizji Powietrznodesantowej, którzy wrócili do domu.
Amerykanie jednak nie precyzują, gdzie trafią żołnierze z trzeciej zmiany. A wojska USA operują również na Rumunii, w Bułgarii i Grecji.
Może to jednak być i Mielec, który dla wojskowych z USA ma pewne znaczenie. Gdy w lutym doszło do sensacyjnej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych na Ukrainie to lotnisko w Mielcu zostało wykorzystane prawdopodobnie do militarnego zabezpieczenia tej eskapady Joe Bidena.
Wówczas do Mielca przyleciały, w sposób jawny – widoczny chociażby w aplikacjach internetowych pokazujących ruch lotniczy na świecie – maszyny V-22 Osprey.
Ospreye są pierwszym produkowanym seryjnie statkiem powietrznym z obracanym układem napędowym z wirnikami o średnicy 12 metrów umocowanymi wraz z silnikami w gondolach na końcówkach skrzydeł.
[FOTORELACJA]9911[/FOTORELACJA]
Maszyna ta startuje i ląduje jak śmigłowiec, kiedy gondole z silnikami ustawione są pionowo, a wirniki w pozycji poziomej. Po starcie gondole obracają się i po 12 sekundach zatrzymują w pozycji do lotu poziomego. Osprey może też startować podobnie jak samolot krótkiego startu i lądowania po obróceniu gondoli napędowych o kąt 45 stopni.
Dla zmniejszenia miejsca zajmowanego przez samolot można złożyć jego skrzydła i wirniki, co zajmuje od 90 do 120 sekund.
Ospreye bazowały w Mielcu w czasie wizyty Joe Bidena na Ukrainie i w Polsce. Ustawione były w zachodniej części lotniska i doskonale widoczne z drogi Mielec – Chorzelów. Nikt nie ukrywał ich obecności.
Już sam przelot Osprayów przez Polskę wzbudzał zainteresowanie. Zostały na przykład zauważone przez pasjonatów lotnictwa nad Częstochową – właśnie za sprawą dostępnych bezpłatnie legalnych aplikacji internetowych do śledzenia ruchu lotniczego.
[ALERT]1678574414719[/ALERT]