[FOTORELACJANOWA]12747[/FOTORELACJANOWA]
Muzeum Historii Fotografii Jadernówka - za sprawą kilkuletnich zabiegów całego zespołu muzealników pod kierownictwem kustosza Janusza Halisza - doprowadziło do historycznego wydarzenia, jakim było zaproszenie do Mielca Chrisa Niedenthala - legendy europejskiej fotografii XX i XXI wieku, fotoreportera amerykańskich tygodników „Newsweek” i „Time” w latach 70., 80. i 90., autora tysięcy zdjęć, które znane są nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
- Jestem nie tylko zadowolony z tej okazji, ale również czuję się zaszczycony, ponieważ uważam, że nasz gość to jest jedna z najważniejszych osobowości w historii polskiej fotografii XX i początku XXI wieku i nie mówię tego, żeby się przypodobać, ale ze świadomością człowieka, który od bez mała 40 lat zajmuje się fotografią, historią fotografii - powiedział Janusz Halisz, kustosz Jadernówki otwierając wspólnie z Chrisem Niedenthalem wystawę podczas Europejskiej Nocy Muzeów.
- Jestem muzealnikiem i historykiem i tym bardziej chyba odczuwam świadomość tych zdjęć, które mamy dzisiaj możliwość oglądać. To, co mamy tutaj, to tylko esencja z wieloletniej prasy Chrisa Niedenthala - dodał.
Halisz przypomniał też, że Niedenthal fotografował bardzo wiele tematów: wydarzenia polityczne w Polsce i Europie, dyktatorów, dygnitarzy. - Mnie szczególnie urzekają zdjęcia, które pokazują naszą polską rzeczywistość. Ta rzeczywistość czasem jest być może siermiężna, bardzo poważna, a momentami smutna, ale to jest nasza prawdziwa rzeczywistość i to doceniam jako historyk. To były główne argumenty, które skłoniły nas do tego, żeby zorganizować tę wystawę i spotkać się z naszym gościem. To wydarzenie niezwykle istotne - podkreślił Halisz.
- Jestem Polakiem, tyle że mam niemieckie nazwisko, imię angielskie i urodziłem się w Anglii. Jestem klasycznym polonusem londyńskim, bo moi rodzice wylądowali tam w czasie wojny, a ja się tam urodziłem. Zawsze jednak interesowała mnie Polska i przyjeżdżałem tutaj przez wiele lat na wakacje - powiedział z kolei sam autor zdjęć - Chris Niedenthal.
Po studiach fotograficznych w Londynie Niedenthal postanowił przyjechać do Polski na nieco dłużej, żeby zobaczyć, jak tutaj jest „nie na wakacjach”. - Przyjechałem w 73. roku na parę miesięcy i jestem do dzisiaj, bo właściwie nigdy nie wróciłem do Anglii. Zupełnie nie przyjechałem tutaj z myślą, że będę dokumentował naszą historię. Nie miałem pojęcia, co będzie się działo, tyle tylko, że miałem to szczęście, że coś się zaczęło dziać - przyznał.
- Najpierw był nasz papież, potem Wałęsa i Gdańsk, potem Jaruzelski i czołgi, potem lata beznadziejne, aż do 89. roku. Potem upadek komunizmu we wszystkich tych krajach, a że ja będąc jednym z niewielu zachodnich fotografów mieszkających za „żelazną kurtyną”, miałem to szczęście, że zainteresowały się mną takie pisma jak amerykański „Newsweek” - powiedział Chris Niedenthal.
- Miałem to szczęście, że pracowałem dla wspaniałych tygodników, właściwie najlepszych na świecie, bo kilka lat później także dla „Time”, a to nieczęsto się zdarzało, że przechodziło się z jednego do drugiego. Dla „Time” fotografowałem już całą wschodnią Europę, czyli Polskę, Czechosłowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Jugosławię, a jakby tego było mało to „Time” dodał mi jeszcze Związek Radziecki. To były fantastyczne lata, wymarzona praca dla wymarzonych pism - powiedział.
Co zaskakujące, Niedenthal przyznał, że nigdy nie interesował się polityką. - Starałem się jej unikać, ale jak papież został wybrany to już było polityczne i potem już poleciało. Sam gdy patrzę na te zdjęcia to z łezką w oku, bo to jest właściwie całe może życie. Cała ta wystawa to moje życie w pigułce - przyznał.
Spotkanie z Chrisem Niedenthalem i jego fotografiami jest kontynuacją projektu realizowanego w ostatnich latach przez Muzeum Historii Fotografii Jadernówka, który polega na prezentowaniu najważniejszych polskich postaci historii fotografii.
- Był Zdzisław Beksiński, Edward Hartwig, Tadeusz Rolke, Wojciech Plewiński, Zofia Rydet. Nasz dzisiejszy gość miał być tak naprawdę już 5 lat temu. Zaczęliśmy rozmawiać w roku 2019 i byliśmy już po słowie. Jednak COVID na dwa lata popsuł wszystkie plany, potem nie zgadzały nam się terminy. Teraz wreszcie się udało - mówi z radością Janusz Halisz z Jadernówki.
[ZT]96598[/ZT]