Kontrowersje przy remoncie chodników na Borku Niskim

- Do mnie osobiście przychodzą panowie, którzy pracują i mówią „niech pan coś zrobi, bo to serce się kraje” - radny miejski Robert Wójcik apeluje do urzędników miejskich o reakcję na sposób prowadzenia remontu chodników przy ulicach Orkana i Poniatowskiego.

Urząd Miejski prowadzi przebudowę chodników na dwóch osiedlowych uliczkach na Borku Niskim. Stare i zniszczone płytki chodnikowe zastępowane są kostką brukową. Prace jednak nie obejmują istniejących wcześniej zjazdów na posesje, pozostają także stare krawężniki.

- Przebudowywane są chodniki na Borku Niskim. Bardzo dobrze, bo faktycznie były w stanie bardzo słabym. Natomiast czy był pan na tej inwestycji? Podejrzewam, że nie. Gdyby pan był to zobaczyłby jak to się robi. Do mnie osobiście przychodzą panowie, którzy pracują i mówią „niech pan coś zrobi, bo to serce się kraje”. Kładziecie kostkę i zostawiacie stare wjazdy do posesji. Jest to niezgodne ze sztuką budowlaną. Uważam, że jeśli już coś robimy, to trzeba to zrobić dobrze. Jak już chcecie zostawić te stare wjazdy, proszę by to załatwić w cywilizowany sposób - takimi słowami na ostatniej sesji Rady Miejskiej do prezydenta Jacka Wiśniewskiego zwrócił się radny miejski Robert Wójcik. 

- Proszę zobaczyć jak wyglądają te zjazdy: są po prostu takie schodki. Jest prośba, by podnieść każdy ze zjazdów, żeby ktoś idąc po ciemku nie złamał sobie nogi. Sami ludzie, którzy to kładą, proszą, żeby oni mogli to zrobić w sposób cywilizowany i porządny - dodawał Robert Wójcik.

Radny wskazał nam miejsca, gdzie odbudowa chodnika budzi kontrowersje. Z równej kostki brukowej schodzi się na stary, zniszczony zjazd do posesji. Miejscami, między kostką brukową a krawężnikami są spore luzy, co rodzi obawy, ze szybko dojdzie do zniekształcenia powierzchni nowego chodnika.  

- Na Niskim Borku, zgodnie z wnioskiem rady osiedla, prowadzone są prace w zakresie poprawy stanu chodników. Jest to zadanie na które mieliśmy przeznaczoną kwotę 300 tysięcy złotych. W ramach tego zadania od początku była przewidziana tylko i wyłącznie wymiana nawierzchni chodników. Zgodnie z ustawą o drogach publicznych, przebudowa zjazdów należy do właściciela posesji, który ten zjazd wykonuje. Rzeczywiście: jeśli robimy inwestycję drogową, bądź budujemy chodnik od podstaw to w ramach tej budowy, jako zarządca drogi, planujemy i projektujemy przebudowę zjazdów. Tutaj przebudowy zjazdów nie były przewidziane - wyjaśniała Monika Skowrońska - Ziomek z Urzędu Miejskiego w Mielcu. 

- Możliwość poszerzenia zakresu tego zadania zawsze istnieje, natomiast będzie się to wiązało z dodatkowymi kosztami, także dla wykonawcy. Taki zakres robót był ustalany z radą osiedla, z mieszkańcami którzy zwracali uwagę na to, że zależy im, by wymienić stare płyty chodnikowe, mocno zniszczone i nierówne, na kostkę brukową. Taki zakres robót jest realizowany - dodawała Monika Skowrońska-Ziomek. 

Radny Robert Wójcik jednak nie przyjął argumentów urzędniczki. 

- Tu nie chodzi o to, by komuś przebudować zjazd prywatny, tylko wykonać zjazd w ciągu chodnika. To wygląda tak, że te zjazdy są teraz na różnej wysokości i ci robotnicy tylko proszą, by pozwolić im wyrównać do chodnika, który kładą. Obecnie, nagle pojawia się stopień kilkucentymetrowy. Gdy jest ciemno to ktoś może sobie nogę złamać. Tego absolutnie się nie robi ze sztuką budowlaną. Zbulwersowani są mieszkańcy, ale również ci, którzy kładą tę kostkę. Pytają: kto w ogóle coś takiego wymyślił, bo to nie są podjazdy na podwórkach, tylko w ciągu chodnika. Nie wiem, czy to jest zjazd kogokolwiek innego niż gminy, bo to normalny chodnik - argumentował Wójcik. 

– Podjedziemy tam, zobaczymy, jak wygląda sytuacja. Trzeba będzie podjąć decyzję: czy zwiększyć zakres robot i dołożyć środki, by to wyrównać i zrobić jak należy, czy podjąć inną decyzje - odpowiedział Jacek Wiśniewski, prezydent Mielca.

Roboty trwają nadal, ciągle zjazdy do posesji są pomijane.