W środę wieczorem do parafii w Borkach Nizińskich udał się patrol policji, który sprawdzał koronawirusowe kwarantanny. Mundurowi na liście osób do zweryfikowania mieli miejscowego proboszcza. W plebani jednak było ciemno, więc policjanci zajrzeli do kościoła, gdzie trwała msza święta.
Okazało się, że modlitwę prowadzi ksiądz, który powinien przebywać na kwarantannie. Po mszy jednak kościół opuścił tylnym wejściem. Z policjantami rozmawiał natomiast kościelny, który próbował przekonywać funkcjonariuszy, że to ksiądz z innej parafii, którego on osobiście nie zna.
Policjanci wrócili na plebanię, gdzie pojawił się już przebywający na kwarantannie proboszcz. Wobec kapłana prowadzone będzie teraz postępowanie. Ze strony policji grozi mu mandat do 500 złotych, jeśli zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako wykroczenie. W przypadku uznania zachowania księdza jako przestępstwo polegające na narażeniu innych osób na zakażenie kapłanowi może grozić rok pozbawienia wolności.
Osobno sprawą może zajmować się Państwowa Inspekcja Sanitarna, która w takiej sytuacji może orzekać o grzywnie w wysokości 30 tysięcy złotych.