Burzliwa dyskusja o podwyżce podatków. Co na to radni?

Większością głosów przyjęto uchwałę o podwyżce podatku od nieruchomości od 1 stycznia 2022 roku. Głosowanie poprzedziła szeroka dyskusja głównie radnych Prawa i Sprawiedliwości z prezydentem Mielca Jackiem Wiśniewskim.

Jak już informowaliśmy, do nowego roku mieszkańcy i przedsiębiorcy zapłacą wyższy podatek od nieruchomości.

[ZT]66601[/ZT]

Prezydent Jacek Wiśniewski mówił o trudnej decyzji. Pierwotnie zaproponował 7-procentową podwyżkę stawek, jednak w dniu sesji zmienił zdanie i przekazał uchwałę wprowadzającą 3,6-procentowy wzrost opłat.

[ZT]66649[/ZT]

Jeszcze zanim radni zaczęli dyskusję, szeroko o obecnej sytuacji finansowej miasta i o planach na kolejne lata mówiła skarbnik miasta Anna Kobylarz. Podkreślała, że miasto musi zwiększyć dochody, by móc spłacać zadłużenie, a jednocześnie nie rezygnować z rozwoju miasta i wsparcia mieszkańców.

[ZT]66650[/ZT]

Radni ostro o prezydenturze

Od początku przeciwni wszelkim podwyżkom byli radni Prawa i Sprawiedliwości. – Pani skarbnik mówiła o stracie na poziomie 18 mln zł, ale powoływanie się na prognozę sprzed 5 lat jest niepoważne i obraża inteligencję radnych. Któż mógł przewidzieć w 2017 roku co się wydarzy w 2021? – mówił Radosław Swół. - Była to jedynie prognoza, my jesteśmy cztery uchwały budżetowe dalej, a dalej nawiązujecie do 2017 roku, by wykazać stratę. Świadczy to o pewnego rodzaju desperacji i próbie na siłę pokazania tego, co chcę się pokazać.

- W 2018 rok mieliśmy wybory prezydenckie i mamy chyba najsłabszego prezydenta Mielca w historii. Tego chyba nie był w stanie przewidzieć nikt – dodawał.

Radny Robert Wójcik mówił z kolei o „łupieniu mieszkańców”. - Nigdy nie podniosę ręki, by po raz kolejny łupić mieszkańców Mielca podnosząc i tak bardzo wysokie w skali kraju podatki lokalne – zapewnił. - Pan Wiśniewski z koalicją, która go wspiera, nie umie rządzić. Jedyne co potraficie, to pozyskiwanie środków od mieszkańców i to w możliwie jak najwyższym wymiarze. Przypominam sobie obietnice pana prezydenta zgłaszane w kampanii wyborczej, że nigdy podatków nie podniesie. Przypominam sobie, ile to środków z funduszy norweskich miał pozyskać – gdzie one są?

- Znakiem tej kadencji są nietrafione inwestycje, jak poidełka czy szalet miejski w cenie mieszkania. Pewnie zapytacie skąd wziąć pieniądze? Ano właśnie z tych nietrafionych inwestycji. Trzeba się zastanowić, gdzie bez sensu wydajemy – zaznaczał, podając przykład targowiska przy ul. Sandomierskiej, które mimo tego, że nie działało, to generowało koszty wywozu odpadów. Te wyniosły 100 tys. zł. - Ile jeszcze takich kwiatków za kadencji pana Wiśniewskiego wyrosło? – pytał.

- Jeśli ta uchwała nie przejdzie, to zmotywujemy pana prezydenta do tego, by znalazł te pieniądze. Jestem przekonany, że gdyby ktoś kompetentny przejął władzę w mieście, to byłaby uchwała nie podwyższająca podatki, a obniżająca. Jeśli pan prezydent powie, że nie potrafi tego zrobić, to może czas pomyśleć nad tym, że nie ma obowiązku być prezydentem Mielca – kończył swoją wypowiedź Robert Wójcik.

W podobnym tonie wyrażał się Jakub Blicharczyk. - Uwzględniamy obie strony budżetu - wydatki i dochody. Tu był dzisiaj nacisk na dochody, a zabrakło mi dzisiaj uzasadnienia nieracjonalnych wydatków, które koalicja rządząca podjęła. Od 2019 roku – od początku tej kadencji – prosiłem o bardziej rygorystyczne podjęcie do spraw wydatków bieżących, do budżetu, bo rozpoczęliśmy szereg potrzebnych miastu inwestycji. Niestety nie zostało to zrobione – mówił. - Rok temu pytałem prezydenta czy podniesienie podatków będzie miało miejsce w następnych latach, mijał się z odpowiedzią, nie poradził sobie z rygorystką budżetową. Trzeci rok z rzędu proszę, aby przyjrzeć się wydatkom. Najłatwiej zabrać mieszkańcom z podatków.

- Powiedział pan, że to ciężka decyzja – zgadzam się, ale nikt pana na siłę nie trzyma. Pan jest sportowcem, powinien pan w duchu sportowym wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Jeśli pan sobie nie daje rady, może przyjdą osoby, które sobie poradzą – dodawał. - Proszę o przemyślenie czy sięganie do kieszeni mieszkańców jest jedynym rozwiązaniem.

"Jesteśmy teraz w innym miejscu"

Przewodniczący rady miejskiej Bogdan Bieniek zwracał uwagę na sytuację w całym kraju, wracał też do wydarzeń z 1995 roku. - Zabolało mnie „łupienie podatkami mieszkańców”. Chcę przypomnieć, że 1995 roku, aby ratować miasto po upadku WSK, czego owocami było 22-procentowe bezrobocie – powstała SSE. To wtedy rada miejska podjęła decyzję o rezygnacji z podatku od nieruchomości – przypominał. - Celem było zbudowanie miejsc pracy i zastąpienie podatków od nieruchomości, dochodami od wynagrodzeń pracowników. Dzisiaj jest tak, że każda złotówka płacona przez pracownika w 50 procentach trafia do budżetu gminy. Cały ten czas wydawaliśmy pieniądze jako samorząd na uzbrojenie terenów, drogi, park przemysłowy, a wszystko po to, by ludzie mieli pracę, a miasto dochody z PIT.

- W 2020 roku rząd zdecydował o zwolnieniu ludzi młodych z podatku. I dobrze. W 2022 r. w ramach Polskiego Ładu podniesiono kwotę wolną od podatku – i też dobrze. Tylko te dwie decyzje, za którymi nie poszły rekompensaty w kierunku samorządów w Polsce, sprawiają - według Ministra Finansów, że w ciągu najbliższych 10 lat dochody samorządów spadną o 145 mld zł – zaznaczał.

- My czekamy na rekompensaty w dalszym ciągu, mając nadzieję, że nie zostaniemy pozbawieni tak dużej kwoty dochodów. W tym samym czasie w zawiązku z tym, że Polakom zostanie więcej pieniędzy w kieszeni i kupią za to towary, to budżet państwa zasilą wpływy z VAT-u. My jako samorząd nie mamy takiego klucza. W roku 2017 patrzyliśmy na perspektywę lat następnych, mówiąc, że damy radę wybudować halę przy założeniu, że poziom dochodów będzie taki sam, jak w 2017 roku. Dzisiaj jesteśmy w innym miejscu i stąd kłopot naszego budżetu – przyznawał Bogdan Bieniek. - Oczywiście wydatki bieżące, inwestycje trzeba kontrolować i obniżać. Zmienił się czas i od nowa trzeba patrzeć na budżet.

- Nie pozwolę sobie zgodzić z panem. Gospodarne podejście do budżetu pozwoliłoby jednak na uniknięcie dzisiejszej sytuacji. Ja bym również i pana obarczał i pana stowarzyszenie. To wy głosowaliście za bzdurnymi wydatkami miasta, gdzie można było te pieniądze zaoszczędzić – odpowiadał na te słowa Jakub Blicharczyk.

Konieczne oszczędności

Radny Marian Kokoszka apelował o szukanie oszczędności. - W tej kadencji to już druga podwyżka podatków. Jak sobie przypominam dyskusję za pierwszym razem, to wtedy zmobilizowany pan prezydent znalazł oszczędności na około 20 mln zł. Widać, że motywacja wynikająca z trudnej sytuacji miasta powoduje, że uzyskujemy większe efekty – mówił. - W tegorocznym budżecie również były oszczędności. Widać, że jak jest taka konieczność, to zmotywowani znajdujemy znacznie więcej oszczędności. To jest dobry moment do tego, żebyśmy w tym kierunku szli. Szukajmy oszczędności na wydatkach, a nie sięgajmy do kieszeni mieszkańców i przedsiębiorców.

Radni Krzysztof Szostak i Jakub Cena poruszali z kolei problem gospodarki mieszkaniowej. - Mówiłem już, że gospodarka mieszkaniowa nie jest taka jak powinna być. Tereny są sztucznie wstrzymywane, jest ich mało, ceny rosną – mówił radny Szostak. - Dużo ludzi nie stać na realizację domu w Mielcu i przez to co roku ubywa nam mieszkańców, a to przekłada się na dochody z PIT. Pan prezydent swoimi działaniami do tego doprowadził, a teraz chce tę całą odpowiedzialność zrzucić na mieszkańców. Dość takiej błędnej polityki.

- Zgadzam się w tym, że brak przypływu mieszkańców to efekt błędnej polityki mieszkaniowej, kontynuowanej z roku na rok. Od 2015 roku moglibyśmy być w tym miejscu, gdzie ponad 200 mieszkań byłoby oddanych do użytku, a co za tym idzie te 500 osób płaciłoby PIT – przyznawał Jakub Cena. - Ważna rzecz to dokładanie do kosztów spółek miejskich. Transport publiczny obliczony na dopłaty, optymalizowany w taki sposób, że trzeba dokładać. Do tego gospodarka odpadowa, większa próba podniesienia podatków w różnych obszarach – podniesienie opłat za śmieci, teraz od nieruchomości, od działalność gospodarczej.

- Jest to takie systematyczne skubanie mieszkańca Mielca, a właśnie tradycje Mielca, jeśli chodzi o ulgę podatkową, powinny być kontynuowane – dodawał. - Trzeba się zastanowić, zanim podniesiemy podatki, usiąść i dyskutować nad budżetem i inwestycjami. Koszty utrzymania inwestycji się pojawiają, a to obciąża nasz budżet. To kolejny zamach na zwiększenie podatków w Mielcu. Nie przychylajmy się do tej decyzji.

"Jeden pomysł - podwyżka podatków"

- W czasie prezentacji chcieliśmy przedstawić ciężką sytuację finansową, by uzmysłowić, co może się zdarzyć w kolejnych latach. Mnie tutaj może nie być, ale chciałbym, by finanse były na dobrym poziomie, by miasto się rozwijało – odpowiadał Jacek Wiśniewski. - Nie chce się wchodzić w polemikę, kiedy nie mam partnera po drugiej stronie. Nie wyobrażam sobie z kimś współpracować, negocjować, gdy ktoś mnie obraża. Panowie z PiS przyjęliście taką socjotechnikę, że mówicie, że prezydent jest niekompetentny.

- W 2021 dokonaliśmy cięć na 9 mln zł. Mimo wszystko udało nam się funkcjonować, żyć i pomagać. W moim odczuciu, jeśli nie dokonamy korekt, to w 2023 roku może nastąpić zła sytuacja, kiedy będzie narzucany budżet miasta przez Regionalną Izbę Obrachunkową– dodawał.

- Nie zgodzę się, że radni pana obrażają. Proszę tego do siebie nie dobierać, nie każdy powinien i nie każdy będzie dobrym prezydentem – i to nic złego – reagował na słowa prezydenta Radosław Swół. - Nie każdy jest predysponowany do pewnych stanowisk. Ta sama osoba będzie jednak świetna w innym zawodzie. Świadomość własnych słabości jest ważna.

- Czy jest to budżet dobrze przygotowany? Mam pewne wątpliwości. Na 88 pozycji majątkowych, tylko 9 jest z dofinansowaniem. Dwie pozyskane jeszcze przez Fryderyka Kapinosa, koleje dwie przy jego wsparciu. Państwa jest pięć na blisko 90. Za tę nieskuteczność próbuje się obciążyć mieszkańców – dodawał radny Swół.  - Wystarczy racjonalne gospodarować środkami które są. Gdy mówiliśmy o nieracjonalności - zakrywaliście uszy. Dzisiaj jesteśmy, gdzie jesteśmy. Mieliście pomysł na rządzenie jeden – podwyżka podatków, bez myślenia o dotacjach i oszczędnościach, bo podatki łatwiej podnieść przy zgodzie koalicji. Pan prezydent powinien wziąć się do pracy, przygotować propozycję, która nie będzie uderzać w mielczan.

Dyskusję kończył Zdzisław Nowakowski. - Zdecydowanie jestem daleki od różnego ucieczek personalnych i oceniania kompetencji. Ja naprawdę widzę, jak trudna jest sytuacja finansowa miasta. Dyskusja o podatkach powinna biec równolegle z budżetem, jednak tak formalne jest to zorganizowane, że najpierw głosowana jest uchwała podatkowa i przekazana do wojewody, a dopiero potem uchwalamy budżet – mówił. - Gdyby Ministerstwo Finansów uznało, że nie należy podnosić podatków, to co roku nie waloryzowałoby stawek. Jeśli się ona pojawiła, to ministerstwo uznało, że to rozsądna propozycja dla samorządów. Nawet jeśli dokonamy oszczędności, to nadal sytuacja tego budżetu będzie wyjątkowo ciężka. Wydaje mi się, że rokrocznie powinniśmy prowadzić debatę o podatkach. Widzę, że jeśli zamrozimy na stałe podatki, to chyba to też nie jest do końca dobre rozwiązanie.