Opozycja i związkowcy krytykują plan naprawczy szpitala: "bajeczka dla dzieci"

Podczas dyskusji nad planem naprawczym Szpitala Specjalistycznego w Mielcu na jego temat nie brakowało krytycznych opinii. Najwięcej zarzutów padło ze strony opozycji Prawa i Sprawiedliwości, a także obecnych na sali przedstawicieli związków zawodowych działających w szpitalu. - To jest żenada - powiedział wprost radny Zbigniew Tymuła.

Po długiej i burzliwej dyskusji radni powiatu mieleckiego przyjęli plan naprawczy Szpitala Specjalistycznego w Mielcu. 45-stronnicowy dokument określa kierunki prowadzenia optymalizacji, która ma przynieść oszczędności. Jakie konkretnie? Przy potrzebie dopłaty przez powiat mielecki za 2019 rok działalności szpitala na przewidywanym poziomie ok. 7 milionów złotych – zgodnie z założeniami planu naprawczego – za rok 2020 ma to być już „tylko” około 2,5 mln zł - CZYTAJ WIĘCEJ

- W tym programie zabrakło konkretnego opisu, jakie to będą rozwiązania i skąd te kwoty się wzięły. Co się kryje pod hasłami „optymalizacja” – mówiła m.in. radna Maria Należny. - Mamy dzisiaj ten plan naprawczy, ale proszę powiedzieć, co konkretnie zostanie zrobione? – dodawała.

W podobnym tonie wypowiadał się też radny Waldemar Barnaś. - Są to sformułowania bardzo ogólne, z których nie dowiemy się, na którym oddziale, jakie koszty będą ograniczane. Tego nie wiemy. Są działania ujęte do połowy roku 2020, a na dalsze lata nie ma nic… - komentował. 

- Plan naprawczy to jest żenada - stwierdził radny Zbigniew Tymuła.

- Dyrektor nie posilił się nawet wcześniejszym planem naprawczym, kiedy dyrektor Kwaśniewski ustalał trzyletni program. W tym czasie zmieniały się warunki: płace lekarzy, pielęgniarek, a tutaj mamy taką bajeczkę dla dzieci przed snem – dodawał.

Lider opozycji odczytał też oświadczenie klubu radnych PiS o nieudzieleniu poparcia dla planu naprawczego: „Nie chcemy firmować swej zgody dla dokumentu, który w naszej ocenie zawiera szereg niejasności oraz braków merytorycznych”.

Ewa Mokrzycka-Saj, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” oceniła, iż plan naprawczy w znakomitej większości jest jedynie „informacją o bieżącym stanie szpitala”. - Dopiero 37 strona to jest tabelka, która pokazuje optymalizację poszczególnych ośmiu oddziałów, a dalej mamy analizę innych oddziałów. Pytam, czy zarząd powiatu wie, na czym ta optymalizacja ma polegać, bo my jako pracownicy martwimy się, że doprowadzi ona do przesunięć pracowników lub zwolnień. Z ubolewaniem patrzymy na ten plan, który urywa się tak jakby nie został dokończony - powiedziała.

Liderka związków zawodowych dodała też, że plan naprawczy pokazała znajomym menadżerom. - Przeglądnęli to fachowcy i powiedzieli, że gdyby poszli do właściciela firmy z takim planem naprawczym to by na drugi dzień zostali zwolnieni – powiedziała.

Do sprawy odniósł się także obecny na sesji rady powiatu wiceprzewodniczący rady miejskiej – Marian Kokoszka, którego niedawne słowa o plotkach na temat prywatyzacji szpitala wzbudziły ogromne zainteresowanie opinii publicznej. 

- Dla mnie ten program naprawczy - powiem to z bólem - jest diagnozą. Na podstawie exelowskich danych z poszczególnych oddziałów to gimnazjalista jest gotów napisać tego typu diagnozę. Wnioskiem z tej diagnozy jest szeroko rozumiana optymalizacja – tak pojemne słowo, że nie dziwię się związkowcom, że pytają na czym polega ta optymalizacja – komentował Kokoszka.

[ZT]55447[/ZT]