Stowarzyszenie Apicultura uruchomiło pasieki na mieleckich dachach. W sobotę odbyło się drugie miejskie miodobranie.

Pierwszy raz miejski miód został zebrany dwa lata temu. W minioną sobotę doszło do powtórki. - To światowy trend. Pierwszy był Paryż w latach 70-tych. W Polsce pasieki pojawiły się między innymi w Warszawie i Krakowie. Pasieka mielecka jest pierwsza na Podkarpaciu. W tym roku w Mielcu mamy dużo miodu, a paradoksalnie na wsi jest inaczej. W Mielcu pszczoły mają co zbierać i świetnie sobie tutaj radzą - mówił Łukasz Michałowski ze Stowarzyszenia Apicultura, jeden z inicjatorów uruchomienia miejskiej pasieki w Mielcu.

Miejskie Miodobranie zaczęło się od dwóch wykładów. O budowie miejskich pasiek i znaczeniu pszczelarstwa opowiadał Łukasz Michałowski. - Pszczoły masowo giną na świecie, natomiast pszczoły zapylają nam 70 procent roślin dzięki którym funkcjonujemy -  przekazywał.

Do Mielca przyjechał też pszczelarz Rafał Szela, któremu ktoś wytruł całą pasiekę zlokalizowaną pod Rzeszowem. Promował program „Tak dla Pszczół”.

Główną atrakcją miejskiego miodobrania była możliwość uczestnictwa w procesie wybierania miodu z uli na dachu Domu Kultury SCK. Wspięło się tam kilkadziesiąt osób, w tym miejscy samorządowcy z prezydentem Jackiem Wiśniewskim, który niemal samodzielnie prowadził miodobranie. Później, już w centrum wystawienniczym DK SCK, doszło do odwirowania miejskiego miodu z sezonu 2019. Było go znacznie więcej niż przed dwoma laty.

Łukasz Michałowski przypomniał, że miód z 2017 roku przeszedł badania na zawartość metali ciężkich i wyniki okazały się bardzo dobre. Wiele wskazuje, że w tym roku będzie podobnie.

Miejskiemu Miodobraniu towarzyszyły także animacje i konkursy dla dzieci.

Dzisiaj na terenie miasta nadal funkcjonują dwie pasieki. Druga lokalizacja to tereny zielone miejskich wodociągów, gdzie została przeniesiona pasieka z dachu Urzędu Miejskiego.