[ZT]90330[/ZT]
Temat przygotowania apelu do ministry edukacji Barbary Nowackiej pojawił się w środowiskach prawicowych związanych z Prawem i Sprawiedliwością tuż po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego w Zespole Szkół Technicznych, w którym ministra brała udział, a na który nie zostali zaproszeni chociażby radni - w tym radni powiatowi PiS.
Jak wówczas informowaliśmy, przed siedzibą ZST, środowiska te zorganizowały protest przeciwko zmianom w systemie edukacji - głównie związanych z nauczaniem religii. W pikiecie udział wzięła m.in. Barbara Nowak, była małopolska kurator oświaty, radna sejmiku małopolskiego z list Prawa i Sprawiedliwości.
Już w drugiej połowie września działacze PiS przygotowali obszerny apel, w którym zawarli 20 „kluczowych postulatów niezbędnych do realizacji”, a następnie jego projekt przedstawili na sesji rady powiatu z prośbą o wspólne prace nad jego finalną treścią, a następnie przyjęcie go w randze „apelu rady powiatu” i skierowanie do ministry edukacji.
Radni koalicji rządzącej w powiecie - Porozumienia Samorządowo-Gospodarczego i Nasz Mielec - Nasz Powiat - nie zgodzili się jednak z częścią zapisów zawartych w apelu. Podczas październikowego posiedzenia komisji edukacji wymienili się opiniami na ten temat, ale szybko doszli do wniosku, że „wzajemnie się nie przekonają”. Ostatecznie na czterech obecnych członków komisji dwóch opowiedziało się „za” wydaniem pozytywnej opinii dla projektu uchwały w sprawie apelu, a dwóch pozostałych „przeciwko”. Opinia nie została więc wydana.
Temat apelu stanął na ostatniej sesji rady powiatu. Plan zarządu powiatu od początku zakładał propozycje skierowania go do dalszych prac w komisji, ale takiej, która pracowałaby w poszerzonym gronie - przede wszystkim ekspertów z dziedziny oświaty, pedagogów, nauczycieli, dyrektorów placówek oświatowych, a i być może przedstawicieli rad rodziców.
- System edukacji w naszym powiecie powinien opierać się na skuteczności edukacji, skuteczności przekazywania merytorycznej wiedzy, dobrym wychowaniu, tolerancji, na szacunku i przede wszystkim na czymś, co się nazywa nowoczesność. Musimy korzystać z nowoczesnych metod wychowawczych, nowoczesnych metod nauczenia i kształcenia, wykorzystywać to wszystko, co absolwentom naszych szkół da dużą szansę na dobry start w dojrzałe życie - mówił starosta Kazimierz Gacek.
- W tym układzie rola powiatu - w mojej ocenie - nie będzie polegała na tym, żeby sugerować całemu układowi wychowawczo-edukacyjnemu dwudziestu punktów z apelu. Nie poczuwam się do posiadania wiedzy na tyle trwałej i mocnej, aby oceniać każdy z tych punktów. Niektóre mi się zupełnie nie podobają, inne są neutralne, a kilka jest takich, co do których mógłbym dyskutować. Zarząd powiatu wypowiadał się podobnie, dlatego chcielibyśmy, żeby nad tym apelem zastanowili się wszyscy, którzy uczestniczą w kształceniu, edukowaniu, wychowywaniu uczniów szkół ponadpodstawowych - argumentował stanowisko starosta Gacek.
Taka propozycja nie spodobała się jednak twórcom apelu - radnym PiS, którzy zwracali uwagę, że „komisja na ten temat już się odbyła”. - Mamy własny apel i przedstawiliśmy go państwu. Ze strony państwa radnych nie ma żadnej propozycji. Na komisji, tylko było powiedziane, że państwo nie zgadzają się z tym apelem - powiedział radny Kacper Głaz, dodając, że ponownie kierowanie apelu do komisji „jest bez sensu”. - To wybielanie się, że „my jesteśmy za, ale jednak brakuje tej dyskusji na komisji”.
Faktycznie wśród radnych koalicji pojawiły się też głosy takich radnych, którzy przyznawali, że znaczna część postulatów z apelu jest słuszna, jednak… są też takie, które wzbudzają kontrowersje i pod którymi się nie podpiszą.
Stanowczy protest wobec wypowiedzi radnego Głaza złożył jednak wicestarosta odpowiedzialny za edukację - Andrzej Bryła. - Radny przedstawił w sposób nierzetelny, a właściwie niezgodny z faktycznym przebieg komisji. Zgłosiłem uwagi do punktów: 4, 5, 14, 15, 16 i 17. Oczywiście bez szerszego rozbudowywania, bo w pewnym momencie radny Marek Kamiński stwierdził, że „nie przekonamy się wzajemnie” i ta dyskusja się skończyła. W takiej formule ten apel nie może zostać przyjęty i stąd był wniosek zarządu powiatu o skierowanie go do komisji - mówił Bryła.
Swoimi refleksjami na temat systemu edukacji w Polsce postanowiła podzielić się też radna Maria Orłowska. - Boję się, że ślepo brniemy w kierunku takim, że za chwileczkę obudzimy się - delikatnie mówiąc - z ręką w nocniku. Bez wykształcenia młodego pokolenia, bez wiedzy, tożsamości narodowej, bez wiary, z której wyrośliśmy, bo ślepo wierzymy w to, co nam ktoś odgórnie - wiemy o kogo chodzi - Unię Europejską - narzuca - komentowała.
- Ten trend, który się zaczął prawie 30 lat odkąd zaczęło wchodzić u nas w Polsce wychowanie bez przemocy Gordona (właściwie „Wychowanie bez porażek” opracowania amerykańskiego psychologa klinicznego dr. Thomasa Gordona - red.), z którego Stany Zjednoczone dawno już się wycofały, wiedząc do czego to prowadzi, a my zaczęliśmy - dzieci, które mają tylko prawa i żadnych obowiązków. Brniemy w to w dalszym ciągu, a komu na tym zależy? Organizacji WHO, Unii Europejskiej, aby nie wykształcać wysoce naszych obywateli, a może tylko na tym średnim, a może tylko leciutko ponadpodstawowym poziomie? Po to, abyśmy byli dobrym materiałem do służenia innym, słuchania, żebyśmy byli tylko tymi - delikatne nazywając - robotnikami - mówiła Orłowska.
W dyskusji nad apelem rozgoryczenia nie kryła też inna radna PiS - Barbara Jabłońska, która wróciła do tematu uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego z udziałem ministry Barbary Nowackiej. - Gdybym jako radna wiedziała, że takie spotkanie się odbędzie nie od lokalnych mediów, ale od pana odpowiednio wcześniej to osobiście przygotowałabym ten apel wcześniej po to, żeby go przedyskutować i na rozpoczęciu roku szkolnego przekazać go własnoręcznie pani minister - powiedziała.
- Dlaczego ja, jako dyrektor, radna, matka, specjalista, nie zostałam poinformowana o spotkaniu z panią minister, a ponadto na sesji, która się tutaj wydarzyła jasno pan zakomunikował, że nie jesteśmy tutaj potrzebni. Jesteśmy potrzebni, bo nas wybrano po to, żeby reprezentować powiat. Ja w momencie, kiedy pan przyjmował panią minister, stałam po zewnętrznej stronie barykady i chciałabym się z nią spotkać i merytorycznie porozmawiać. Wiem, że rozpoczęcie roku szkolnego to nie jest debata ogólnodostępna, ale ja nie jestem zwykłym szarym człowiekiem, rodzicem, jestem radną i chętne będzie współpracować w zakresie edukacji - stwierdziła.
Jabłońska podkreślała też, że „żaden punkt z tego apelu nie jest niezgodny z obowiązującym prawem i przepisami”. - Nie ma tutaj nic odkrywczego, nic nowoczesnego, nic co miałoby negatywny wpływ na rozwój naszych dzieci - mówiła.
W tym zakresie szybko odpowiadał jej wicestarosta Andrzej Bryła, zwracając uwagę, że „gdyby w tym apelu były ewidentnie punkty niezgodne z prawem to nie to, że moglibyśmy się z nimi nie zgadzać, ale powinniśmy się z nimi absolutnie nie zgodzić i zaprzestać dyskusji”.
- Nikt nie mówi, czy tutaj są takie zapisy, natomiast państwo kilkakrotnie podkreślaliście, że ranga tego apelu wtedy duża, jeżeli to będzie apel rady powiatu. Ale żeby to był apel rady powiatu to powinniśmy do tego być przekonani wszyscy, a my do tego przekonani nie jesteśmy - mówił Bryła, wskazując jako przykład, że na pewno nie podpisze się pod punktem, który mówi, że „minister ma spowodować zaniechanie promocji transformacji cyfrowej ze względu na jej niską skuteczność dla pozyskania wiedzy i umiejętności oraz pogłębiające się uzależnienie cyfrowe”.
Finalnie 12 radnych PiS zagłosowało za przyjęciem apelu, ale i 12 radnych koalicji rządzącej było przeciw. Oznacza to, że projekt uchwały nie znalazł większości i nie został przyjęty.