Europejska Noc Muzeów w Jadernówce to nie tylko wystawa z okazji 50-lecia tytułu Mistrza Polski wywalczonego przez Stal Mielec, ale także potężny zbiór fotografii Tomasza Marosza, fotoreportera pracującego w Mielcu w latach 90.

[FOTORELACJA]10052[/FOTORELACJA]

- Któregoś dnia Tomek przyszedł do muzeum i powiedział, że ma swoje negatywy, że coś trzeba z tym zrobić. Dla nas takie rzeczy to skarby, dlatego bierzemy to bez pytania - powiedział Janusz Halisz, kustosz Jadernówki, otwierając kolejną już wystawę podczas Europejskiej Nocy Muzeów.

- Tomek te negatywy zostawił, odłożyliśmy je na jakiś czas do magazynu, ale kiedy zaczęliśmy je skanować to od razu wyłapaliśmy, że to jest naprawdę fajny materiał. Są to co prawda lata 90., więc zaledwie 30 lat temu, ale na tych zdjęciach widać wszystkie zmiany, jakie zaszły w mieście przez ten czas. To naprawdę warte pokazania - podkreślił Halisz.

- To bardzo ciężki moment, kiedy z trzech tysięcy zeskanowanych zdjęć trzeba było wybrać 200 kilka na potrzeby wystawy. To zawsze jest wielki ból - przyznał gospodarz Jadernówki. - Tomek jako reporter robił bardzo różne rzeczy - zarówno to, co miał zlecone z gazety, ale ze swoim instynktem czasami robił rzeczy, które sam uważał za ciekawe. Właśnie o tym wszystkim jest ta wystawa - dodał Janusz Halisz.

Co ciekawe, na wystawie można zobaczyć zarówno zdjęcia w kolorze, jak i jeszcze fotografie czarno-białe. - To specyfika tamtych czasów. Fotografia czarno-biała zwłaszcza do prasy wciąż się świetnie nadawała, a kolorowa zaczynała wchodzić do materiałów prasowych - dodał.

- W latach 90. byłem fotoreporterem w Głosie Mieleckim. Uczyłem się tam zawodu. Po szkole zostałem tam na stałe jako jeden z czterech fotografów - powiedział Tomasz Marosz wspominając swoje początki z fotografią. - Można by powiedzieć, że Mielec jest bardzo małym miastem i nic się tu nie dzieje. Po zdjęciach widać jednak, że nawet w latach 90., które były ciężkie, bo WSK było przekształcone w niezależne spółki, a wypłaty np. moi rodzice dostawali na raty, wiele się działo i wiele się zmieniło - powiedział.

- Ciężko było też z materiałami fotograficznymi. Korzystaliśmy negatywów. Nawet na meczach ekstraklasy robiło się 10 zdjęć, bo trzeba było oszczędzać. Później z tych dziesięciu wybierało się jedno i ono musiało być dobre - wspominał.

- Warto oglądać te zdjęcia bardzo uważnie. Niektóre z nich przedstawiają jakiś temat, ale w tle jest zupełnie inny temat. Są np. zdjęcia ze składania kwiatów przed Pomnikiem Armii Krajowej, a z tyłu widać tereny, gdzie nie ma jeszcze stacji BP, ale są drewniane domy - zauważał z kolei Janusz Halisz. - Na innym zdjęciu jest trening sił ratunkowych, a w tle buduje się pasaż. Na wielu zdjęciach są takie elementy - dodawał.